Przejdź do treści
Niewiarygodne wyczyny CR7! Liga Mistrza!

Ligi w Europie Liga Mistrzów

Niewiarygodne wyczyny CR7! Liga Mistrza!

Wielki mecz Realu, wielki mecz Cristiano Ronaldo. Królewscy to zespół prawie kompletny – prawie o czym poniżej. Niemniej występ przeciw tak trudnemu rywalowi drużyna Zinedine’a Zidane’a zagrała niemalże idealnie. W obronie, w ataku, właściwie wszędzie, piłkarze w kadrze drużyny z Santiago Bernabeu mają nieprawdopodobną jakość. I to nie tylko wyjściowej jedenastki, ale jest ich znacznie więcej, bo kto nie wejdzie z ławki, ten daje zespołowi impuls, nową siłę i możliwości.



Niesamowitą maszynę zbudowali w Madrycie, a za kierownicą tego wozu siedzi Cristiano Ronaldo. Co można powiedzieć po takim występie Portugalczyka? Że był genialny, to wiadomo. Dlatego kilka faktów. CR7 ma już 103 gole w Lidze Mistrzów, Atletico Madryt 100. To był siódmy hat-trick Portugalczyka w LM, as Królewskich zdobył pierwszego hat-tricka w półfinałach tych rozgrywek od czasu słynnego czteropaka Roberta Lewandowskiego w 2013 roku, w fazie play-off LM zdobył już 52 gole, nikt nie ma więcej, w samych półfinałach wbił 13 bramek, oczywiście najwięcej, żaden inny piłkarz nie był w tym sezonie LM zaangażowany bezpośrednio w tak dużą liczbę goli (10 bramek, 5 asyst). Szok, co ten człowiek wyprawia!


Jak CR7 anioł, to Karim Benzema diabeł. Dla mnie Francuz jest piłkarzem nieodgadnionym. Potrafi niby wszystko, ma technikę, drybling, potrafi znaleźć sobie pozycję do oddania strzału, zastawić się, dograć do kolegi, rozprowadzić akcję, zacząć ją daleko przed polem karnym, pracować dla zespołu, nie potrafi tylko jednego – nie potrafi strzelać goli. A przynajmniej nie z taką regularnością, z jaką powinien robić to napastnik w klubie na poziomie Realu Madryt. W meczu z Atletico też był najsłabszym ogniwem Królewskich. Nie domagam się obecności w pierwszym składzie drużyny z Santiago Bernabeu Alvaro Moraty, w moim przekonaniu jego rola w Realu jest w tym momencie skrojona odpowiednio, to piłkarz, który wchodząc z ławki da impuls, dobije rywala lub w mniej znaczącym spotkaniu zagra główne skrzypce, natomiast jeszcze nie jest gotowy na największe wyzwania. Asysta Benzemy przy golu CR7, dość przypadkowa, bo nie popisał się tam obrońca Atletico, mojej oceny nie zmienia. Z Francuzem jest trochę jak w skeczu Monty Pythona, kiedy łucznik celuje w jabłko postawione na głowie człowieka pod drzewem, trafia, a tłum wiwatuje. Po czym widzimy człowieka pod drzewem w innym planie już dawno martwego od wcześniejszych niecelnych strzałów łucznika. W końcu wejdzie, ale powinno znacznie wcześniej, częściej. I tak jak rola Moraty jest w obecnym Realu i momencie skrojona właściwie, tak Benzema w ogóle nie powinien brać udziału w przedstawieniu. Trudno zrozumieć, że temat wytransferowania Francuza powraca co lato, a on wciąż jest na Santiago Bernabeu.

Diego Simeone
miał plan na mecz. Wcale nie jakiś zły. Chciał nie stracić gola i długo goście utrzymywali dobry rezultat (0:1) w kontekście rewanżu przed własną publicznością. Miała być świetna obrona, kontra i wysoki, agresywny pressing. Co jest olbrzymią siłą Królewskich w tym sezonie? Kontratak, często zaczynany przez jednego z trzech pomocników, to właśnie oni mieli najcięższe życie. Długo to zdawało egzamin, Real nie mógł rozwinąć skrzydeł. Ale na koniec chyba jednak zawodnikom Simeone zabrakło pary, trzeci gol – z kontry – to już była bezradność Atletico. Jakby Simeone miał tylko jeden pomysł na ten mecz, a kiedy przestał działać, goście nie byli w stanie zaproponować nic w zamian.
Przemysław Pawlak

P.S. Kilka dni temu mogliśmy obejrzeć derby Manchesteru, a jako że w półfinale Ligi Mistrzów doszło do derbów Madrytu, można pokusić się o porównanie – także w kontekście dyskusji która liga jest najlepsza na świecie. Najlepiej podsumować to mocnym cytatem z Tomasza Hajty dotyczącym innego tematu, ale jakże trafnego: Nie porównujmy g… z czekoladą.

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024