Legia Warszawa wygrała i gra dalej
Długo musieli czekać kibice na pierwsze zwycięstwo polskiego klubu w tym sezonie europejskich pucharów. Udało się dopiero przy szóstym podejściu, a sztuki tej dokonała Legia Warszawa, która pokonując Europe FC (3:0) wywalczyła awans do drugiej rundy eliminacji Ligi Europy.
Legia tym razem nie miała problemów (fot. Piotr Kucza / 400mm.pl)
Wicemistrzowie Polski przed tygodniem – nie ma co bać się słów – kompletnie się skompromitowali, remisując z półamatorami z Gibraltaru. Aleksandar Vuković był co prawda zadowolony z postawy swoich piłkarzy, jednak nie podlegało wątpliwości, że w rewanżu Legia musi powalczyć o odzyskanie zaufania kibiców, pokonując, a najlepiej gromiąc niżej notowanego rywala różnicą kilku goli.
Jak się okazało, gospodarze wzięli sobie do serca to, że fani byli na nich wściekli i od początku przeszli do zdecydowanych ataków, tak by jak najszybciej rozstrzygnąć losy rywalizacji. Efekt? Już w 7. minucie ładnie sprzed pola karnego przymierzył Carlitos i tuż przy słupku udało mu się umieścić piłkę w siatce. Goście nie zdołali się jeszcze na dobre otrząsnąć po stracie bramki, a już Legia prowadziła różnicą dwóch trafień. Tym razem w „szesnastce” Europa FC odnalazł się Sandro Kulenović, który płaskim strzałem nie dał bramkarzowi żadnych szans na skuteczną interwencję.
Stołeczny zespół miał ogromną przewagę i wydawało się, że jest kwestią czasu, kiedy dołoży na swoje konto kolejne bramki. Gdy tylko Legia przyspieszała, podkręcała nieco tempo, w polu karnym gości od razu robiło się gorąco.
Jeśli ktoś liczył na to, że worek z golami rozwiąże się na dobre, ten niestety musiał czuć się zawiedziony. Legia co prawda grała w piłkę, Europa FC statystowała, ale był problem z tym, by piłkarze Vukovicia dorzucili jeszcze kilka trafień. Sami goście uznali więc, że ułatwią nieco Wojskowym zadanie, uszczuplając swoje szeregi po czerwonej kartce Sergio Sancheza.
Gra w liczebnej przewadze bardzo szybko przyniosła oczekiwany rezultat. Już bowiem w 60. minucie szybki atak Legii mocnym strzałem wykończył Arvydas Novikovas, który jednak trafił wprost w… Carlitosa. Hiszpan zdołał opanować piłkę i z zimną krwią, z odległości kilku metrów posłał ją do siatki. Formalność.
Wynik zmianie nie już ostatecznie nie uległ i Wojskowi dowieźli do końca trzy bramki kapitału. O ile wynik był korzystny, a i sam cel, którym był awans, udało się zrealizować, to już na styl gry stołecznej drużyny należy spuścić kurtynę milczenia.
W II rundzie eliminacji Legia zmierzy się z fińskim KuPS. Spotkania tej fazy rozgrywek zaplanowano na 25 lipca, a także 1 sierpnia.
gar, PiłkaNożna.pl