LE: Urban znów staje na głowie i znów po niej dostaje. Po co te ciągłe kombinacje?
Czy ktokolwiek spodziewał się w ogóle, że Legia Warszawa polegnie w czwartek w meczu u siebie z Apollonem Limassol? Bukmacherzy za każdą postawioną złotówkę na zwycięstwo gości wypłacali ponad osiem złotych. A jednak, Polak potrafi!
Koszmarna gra, koszmarny mecz i koszmarna otoczka spotkania – wszystko to powoduje, że po dwóch kolejkach patrząc na tabelę grupy J można mieć same czarne myśli. W następnej kolejce legioniści pojadą bowiem do Turcji na mecz z Trabzonsporem i jeśli nie zmienią stylu gry, już teraz można napisać z pełnym przekonaniem, że w łeb dostaną okrutnie (kto nie widział meczu ekipy Mierzejewskiego przeciwko Lazio, niech żałuje). A wówczas szanse na wyjście z grupy będą już w zasadzie tylko matematyczne, co można akurat uznać za naszą narodową tradycję.
Najbardziej boli fakt, że piłkarze Legii są niereformowalni – nie uczą się na wcześniejszych wpadkach, wciąż powielają popełniane już w tym sezonie błędy. A w kryzysowych momentach, gdy mają nóż na gardle (nie wliczajmy w to ekstraklasy, bo to zupełnie inna bajka) nie potrafią wstać z kolan, poderwać się do walki. Przecież Legia po stracie gola nie miała w zasadzie żadnej stuprocentowej sytuacji strzeleckiej, co jest ewidentną drwiną z kibiców siedzących przed telewizorami, mających w pamięci słowa Miro Radovicia: „na Apollonie musimy zrobić sześć punktów”!
Od bezradności Legii bolały zęby, Wojskowi nie potrafili kreować, nie potrafili naruszyć zasieków obronnych. Wystarczy tylko wspomnieć, że podopieczni Urbana, w momencie gdy powinni przycisnąć rywala, najwięcej podań wymienili w linii defensywnej. Ostatecznie na przestrzeni całego meczu (meczu z zespołem o wiele słabszym od Legii) najwięcej podań mieli na swoim koncie Tomasz Jodłowiec i Dossa Junior. Brawo!
Najciężej podążyć jednak za tokiem rozumowania Jana Urbana. Gdy podano oficjalne składy na czwartkowy mecz, wśród dziennikarzy zapanowała na trybunie prasowej konsternacja. Rzeźniczak na boku obrony? Przecież od początku rundy jesiennej wystawiany jest na środku defensywy i – co chyba jest w tym najważniejsze – zbiera najlepsze recenzje za swoją grę chyba od początku swojej kariery! Wawrzyniak i Dossa Junior w pierwszym składzie? Dlaczego? Przecież Brzyski spisywał się dotychczas bardzo dobrze, a Junior dopiero wrócił do treningów po kontuzji! Ale później Urban również nie spuszczał z tonu. Pierwszą zmianę przeprowadził na 15 minut przed końcem, mimo że gra się totalnie nie kleiła. I co? I trener Kucharczyka wprowadził za Ojamę, który jako jedyny był w czwartek zagrożeniem dla cypryjskiej bramki. Gdzie w tym wszystkim logika? W trwającym od trzech miesięcy sezonie kombinacje Urbana, jego mieszanie w składzie, stawanie na głowie, nie przyniosło jeszcze ANI JEDNEGO pozytywnego skutku.
Na pomeczowej konferencji prasowej trener gości powiedział, że z grupy do fazy pucharowej wyjdzie Apollon i Legia. Cóż, może i jego zespół rzeczywiście przedostanie się do wiosennego grania w Europie. Legia z taką grą powinna skupić się jednak na meczach w Gliwicach i Bielsku-Białej.
Paweł KAPUSTA
Piłka Nożna
Obserwuj autora na Twitterze!