LE: Słaba gra Lecha i porażka w Liege
Najgorszy występ Lecha w trakcie tego sezonu na europejskich boiskach. Podopieczni Dariusza Żurawia zremisowali ze Standardem Liege 1:1 w 4. kolejce fazy grupowej Ligi Europy.
Zawodnicy Lecha po czterech meczach mają cztery punkty (foto: 400mm.pl)
Spotkanie w Liège miało arcyważne znaczenie dla piłkarzy Kolejorza w kontekście awansu do kolejnej rundy Ligi Europy. Tylko komplet punktów mógł podtrzymać nadzieję na grę polskiej drużyny w Europie w trakcie wiosennej rundy. Mając na uwadze bardzo dobry mecz przeciwko Standardowi w Poznaniu i ogólną dyspozycję Lecha w Lidze Europy, z pozytywnym nastawieniem oczekiwano spotkania na belgijskiej ziemi.
Pierwsze minuty były jednak mocno pragmatyczne w wykonaniu Lecha, który początkowo próbował skonstruować akcje pod bramką rywala, jednak później wyraźnie cofnął się głębiej na własną połowę. Gospodarze również nie kwapili się do szybkiego ataku i obie drużyny prowadziły grę w obrębie środka boiska. Dopiero w 16. minucie Belgowie mieli niezłą okazję do wyjścia na prowadzenie, jednak skuteczną interwencją popisał się Bednarek.
Cała pierwsza połowa w wykonaniu graczy polskiej drużyny była po prostu słaba. Brakowało tych szybkich kontr i naturalnego przejścia futbolówki między formacjami, do których piłkarze Żurawia przyzwyczaili w poprzednich meczach Ligi Europy. Ofensywnie Lech nie istniał, żaden z zawodników nie oddał celnego strzału w kierunku bramki Arnauda Bodarta. Gospodarze nie grali rewelacyjnie, jednak kilkukrotnie zagrozili bramce polskiej drużyny, jednak ze swoich obowiązków wywiązywał się Filip Bednarek, który pewnie interweniował zapobiegając utracie gola.
W doliczonym czasie pierwszej połowy Obbi Oularé z drużyny Standardu otrzymał drugą żółtą kartkę, w konsekwencji czego musiał opuścić plac gry.
Po przerwie z zawodników Standardu uleciała para, Lech wyczuł krew i jego gra uległa znaczącej poprawie. Brakowało celnych strzałów, ale polska drużyna nareszcie potrafiła skutecznie rozegrać piłkę na połowie rywala i przenieść grę pod bramkę przeciwnika.
W 61. minucie drużyna z Poznania objęła prowadzenie, Mikael Ishak precyzyjnym uderzeniem skierował futbolówkę do siatki, efektowną asystą popisał się Tymoteusz Puchacz, który wypatrzył szwedzkiego napastnika i odegraniem piętą podał piłkę pod nogi swojego kolegi.
Wydawało się, że strzelony gol dla pewności Lechitom i pełną kontrolę spotkania. Niestety radość nie trwała długo, raptem kilka minut później Abdoul Tapsoba zdołał pokonać Bednarka. Akcję bramkową poprzedził szereg błędów w wykonaniu graczy Lecha, w środkowej części boiska piłkę stracił Pedro Tiba, później kompletnie posypała się obrona polskiej drużyny i strzelec gola był kompletnie niekryty.
Lech był więcej czasu gry przy piłce i częściej kreował akcje, ale nie miało to kompletnie żadnego odzwierciedlenia strzałach na bramkę. W 75. minucie Djordje Crnomarkovic otrzymał drugą żółtą kartkę i opuścił boisko. Przez ostatni kwadrans obie drużyny grały w dziesiątkę.
Do końca podstawowego czasu gry lepiej prezentowali się gracze Standardu, którzy mieli kilka sytuacji pod polem karnym Lecha. W doliczonym czasie gospodarze objęli prowadzenie i zgarnęli komplet punktów, Konstantinos Laifis najwyżej doskoczył do dośrodkowanej piłki i celnym uderzeniem głową skierował ją do siatki Lecha.