Przejdź do treści
LE: Pierwsze zwycięstwo Lecha Poznań

Ligi w Europie Liga Europy

LE: Pierwsze zwycięstwo Lecha Poznań

Lech Poznań w końcu się doczekał. Wicemistrzowie Polski w swoim trzecim spotkaniu w Lidze Europy odnieśli pierwsze zwycięstwo, pokonując na swoim terenie Standard Liege (3:1).


Lech Poznań odniósł pewne zwycięstwo w Lidze Europy (fot. Maciej Figielek / 400mm.pl)


Po dwóch meczach w fazie grupowej Ligi Europy Kolejorz miał na swoim koncie zero punktów i było wiadomo, że jeśli Dariusz Żuraw i jego piłkarze chcą się jeszcze włączyć do walki o awans, to trzecie spotkanie po prostu muszą wygrać. 

Szanse na zwycięstwo wydawały się być sporo, ponieważ Standard Liege przybył do Poznania bardzo poważnie osłabiony. Kontuzje i zakażenia kolejnych piłkarzy koronawirusem sprawiły, że Belgowie mieli ograniczone pole manewru, a to z kolei otwierało wielką szansę przed Lechem na wywalczenie kompletu punktów.

Początek spotkania był jednak w wykonaniu gospodarzy niezwykle nerwowy. Lech miał problem z uspokojeniem gry i wymianą kilku podań, pozwalając gościom z Liege na rozwinięcie skrzydeł i zaatakowanie większą liczbą zawodników. Kolejorz przetrwał trudny kwadrans i kiedy nadarzyła się okazja, wyprowadził cios, po którym rywal upadł na deski.


W 14. minucie Pedro Tiba wrzucił świetną piłkę w pole karne Standardu, a bierną postawę obrońcy wykorzystał Michał Skóraś, który uniknął spalonego i strzałem głową skierował piłkę do siatki.

Lech poszedł za ciosem i kilka minut po otwarciu wyniku, podwyższył na 2:0. Dynamicznie na lewym skrzydle przedarł się Tymoteusz Puchacz, który dostrzegł ustawionego przed bramką Mikaela Ishaka, a temu pozostało jedynie dostawić stopę i z bliska pokonać bramkarza.

Rozpędzeni gospodarze zyskali sporą przewagę i wydawało się, że ich kolejne gole są kwestią czasu. Kiedy nic na to nie wskazywało, to jednak Standard odpowiedział. W 29. minucie po strzale sprzed pola karnego i odbiciu się piłki od słupka, a następnie pleców Filipa Bednarka, na dobitkę doszedł Maxime Lestienne i goście złapali kontakt.

W 35. minucie na boisko doszło z kolei do sporego skandalu. Nicolas Gavory w ewidentny sposób przerwać akcję Kolejorza, faulując Michała Skórasia. Piłkarz Lecha wychodził na dobrą pozycję i wydawało się, że gracz Standardu zostanie ukarany żółtą kartą, która byłaby już jego drugą w tym meczu. Sędzia widział całą sytuację doskonale, jednak nie uznał za stosowne, by napomnieć Gavory’ego.

Lech grał nierówno, ale kiedy już dochodził do pozycji strzeleckich, to był zabójczo skuteczny. Tuż po wznowieniu gry w drugiej połowie piłkę na skrzydle ponownie dostał Puchacz, który dostrzegł Ishaka, a ten po raz kolejny nie zmarnował okazji i mocnym strzałem zmusił golkipera Standardu do kapitulacji.




Im bliżej końca meczu, tym mnie było emocji. Standard nie miał argumentów, by podjąć walkę z Lechem, natomiast piłkarze Żurawia starali się kontrolować przebieg wydarzeń na boisku i szukali okazji na zdobycie czwartego gola. Najlepszą miał Jakub Kamiński, jednak mając przed sobą tylko bramkarza przegrał ten pojedynek.

Rezultat już ostatecznie zmianie nie uległ i po końcowym gwizdku to gospodarze mogli się cieszyć ze zwycięstwa, trzech punktów i pół miliona euro, które otrzymuje się za wygraną w fazie grupowej Ligi Europy.



gar, PiłkaNożna.pl


Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024