Jak nie bronić rzutów karnych
Villarreal po szalonej serii rzutów karnych wygrał finał Ligi Europy z Manchesterem United. Największym przegranym Czerwonych Diabłów był David de Gea.
Kiedy we wczorajszym finale zegar zbliżał się do 120 minuty, kibice United mogli już powoli pakować walizki i wracać do domów. Seria rzutów karnych nie była dla nich dobrą informacją.
Dlaczego? De Gea nie jest po prostu specjalistą w tej dziedzinie. Oczywiście, można było liczyć na to, że piłkarze Villarrealu nie poradzą sobie z presją i będą strzelać obok bramki, ale wiara w to, że jakikolwiek strzał z jedenastu metrów obroni hiszpański golkiper była złudna.
De Gea nawet nie wyczuwał intencji strzelców. Zazwyczaj rzucał się w inny róg niż ten, który wybierał strzelec. Geronimo Rulli – golkiper Żółtej Łodzi Podwodnej – miał piłkę na rękach lub był o włos od jej odbicia co najmniej kilka razy. Hiszpan z Manchesteru United tylko raz na jedenaście prób rzucił się w ten róg, który wybrał strzelec.
Przypadek? Absolutnie nie. De Gea po raz ostatni okazał się lepszy od wykonawcy rzutu karnego pięć lat temu! W kwietniu 2016 roku golkiper Czerwonych Diabłów zatrzymał Romelu Lukaku.
Przez pięć lat hiszpański bramkarz nie był w stanie obronić ani jednego z 25 rzutów karnych! Doliczając wczorajsze jedenastki, jego licznik wskazuje już 36 nieobronionych strzałów z jedenastu metrów!
Na domiar złego De Gea nie popisał się, kiedy sam podszedł do piłki ustawionej na jedenastym metrze. Uderzył źle, jego intencje wyczuł Rulli i to zadecydowało o porażce United.
Hiszpan od kilku tygodni jest łączony z odejściem z Old Trafford. Czy wczorajszy mecz definitywnie przekreśli jego przyszłość w Manchesterze?
pgol, PilkaNozna.pl