Cracovia jest drugim polskim zespołem, który nie zdołał przebrnąć swojego rywala w I rundzie rozgrywek pucharowych. Pasy zremisowały z Dunajską Stredą (2:2) i po remisie (1:1) w pierwszym spotkaniu pożegnały się z Ligą Europy.
Cracovia pożegnała się z europejskimi pucharami (fot. Jakub Gruca / 400mm.pl)
Po remisie w pierwszym meczu, piłkarze Pasów nie musieli w rewanżu napierać na rywali i mogli spokojnie poczekać na rozwój wydarzeń na boisku. Jak się jednak okazało, gospodarze nie zamierzali czekać, od razu zaskoczyli DAC wysokim pressingiem i potrzebowali zaledwie 120 sekund, by wyjść na prowadzenie.
Znakomitym przeglądem pola popisał się Bojan Cecarić, który dostrzegł przed polem karnym gości Rafaela Lopes, posyłając do niego precyzyjne, kilkudziesięciometrowe podanie. Nowy napastnik Pasów przyjął piłkę na klatkę piersiową, wypracowując sobie pozycję do oddania strzału i nie zastanawiając się zbyt długo, huknął z dystansu. Przymierzył idealnie i futbolówka tuż obok słupka wpadła do bramki. Cóż za gol! Cóż za przywitanie się Lopesa z krakowską publicznością.
Podopieczni Michała Probierza po szybko zdobytej bramce oddali nieco pole przeciwnikowi, szukając szans na kolejne gole w kontratakach. Do przerwy wynik zmianie nie uległ, jednak wystarczył moment nieuwagi po zmianie stron, by zabawa przy ul. Kałuży zaczęła się od początku.
Już w swoim pierwszym wypadzie Dunajska Streda wyszła z szybki atakiem, a dośrodkowanie w pole karne na gola zamienił kompletnie niepilnowany Ronan Connor, który uderzył bez przyjęcia i nie zostawił Michalowi Peskoviciowi szans na skuteczną obronę.
Niewiele brakowało, by kilkadziesiąt sekund później goście ze Słowacji byli już na prowadzeniu. Kolejny błąd defensywy wykorzystał Eric Ramirez, który wpadł w pole karne i mając przed sobą tylko bramkarza, uderzył wprost w niego. Cracovia miała w tej sytuacji mnóstwo szczęścia.
W 70. minucie swoją okazję na zdobycie drugiej bramki mieli gospodarze, a konkretnie Pelle van Amersfoort, który po wrzutce ze stałego fragmentu gry uderzył głową, ale Dunajską Stredę uratowała poprzeczka.
Jak się okazało, w regulaminowym czasie kolejnych bramek w Krakowie już nie zobaczyliśmy, a to oznaczało, że sędzia był zmuszony do zarządzania dogrywki. Tak jak goście znakomicie otworzyli drugą połowę, tak również w świetnym stylu weszli w dogrywkę i już w jej czwartej minucie wyszli na prowadzenie. Trafienie Connora było dla Cracovii brzemienne w skutkach, ponieważ powodowało, że piłkarze Probierza potrzebowali dwóch bramek, by awansować do następnej rundy.
Krakowianie nie mieli zbyt wielu argumentów, by pozytywnie zareagować na to, co stało się na boisku i im bliżej końca, tym więcej wskazywało na to, że po porażce Piasta Gliwice, polskich kibiców czeka przełknięcie kolejnej gorzkiej pigułki.