Przejdź do treści
5 wniosków po meczu Lecha z Benfiką

Ligi w Europie Liga Europy

5 wniosków po meczu Lecha z Benfiką

Lech Poznań zainaugurował fazę grupową Ligi Europy 2020-21. Kolejorz na przywitanie przegrał z Benfiką Lizbona 2:4, ale drużyna Dariusza Żurawia nie przyniosła wstydu. Wręcz przeciwnie. Poznaniacy grali odważnie, z charakterem, ale nie uniknęli błędów.



1. Dziurawa defensywa

Dariusz Żuraw miał nie lada wyzwanie, aby zestawić szczelną linię defensywną na to spotkanie. Brakowało Lubomira Satki, który wyrósł na lidera obrony Kolejorza, w nie do końca pełnej dyspozycji był Thomas Rogne, a pod znakiem zapytania stał także występ Dorde Crnomarkovicia. Jedynym pewniakiem do gry był w zasadzie Tomasz Dejewski, który częściej występuje w drugiej drużynie Lecha niż w PKO BP Ekstraklasie.

Patrząc na te problemy nikt nie spodziewał się, że obrona Lecha będzie monolitem, który dzielnie stawi czoła Benfice. Dejewski popełnił błąd już w… 8 minucie. Co prawda został trafiony w rękę, ale wykonując wślizg w polu karnym trzeba się liczyć z taką odpowiedzialnością. Później przegrał pojedynek główkowy przy golu na 1:2, a obraz słabej postawy defensywnej dopełnił Crnomarković, który został ograny jak dziecko przy bramce na 2:3.

2. Ishak > Kaczarawa

Mikael Ishak potrzebował dwóch sytuacji, aby strzelić dwa gole. Nowy nabytek Lecha potwierdził, że ma nosa do zdobywania bramek. Dwukrotnie był tan, gdzie być powinien, dopełnił formalności i dał mnóstwo radości.

W jego miejsce w drugiej połowie pojawił się Nika Kaczarawa. Rosły Gruzin potrafi się odnaleźć pod bramką przeciwnika, przyciąga do siebie piłkę w polu karnym, ale co z tego, skoro miał dwie okazje i obie zmarnował? 

3. Środek na plus

Po raz kolejny piłkarze środka pola, którzy występują w Lechu, potwierdzili, że mają największy potencjał w Polsce. Pedro Tiba nie był co prawda tak aktywny w ofensywie jak w meczach ligowych, ale jego współpraca z Jakubem Moderem i Danim Ramirezem na tle takiego rywala jak Benfica wyglądała naprawdę dobrze.

Ramirez potrafił zakręcić rywalem, Moder grał bezpardonowo i kilka razy korzystał ze swojego największego atutu, czyli strzału z dystansu. Niestety, ani jedna próba nie zakończyła się golem, choć raz piłka odbiła się od poprzeczki, ale świeżo upieczony reprezentant Polski pokazał, że jest w stanie grać z najlepszymi na równym poziomie.

4. Bezczelne skrzydła

O ile o środek pola można było być spokojnym, bo każdy z zawodników jest dosyć doświadczony i wiadomo, czego można się po nich spodziewać, to spore obawy mieliśmy o skrzydłowych. Jakub Kamiński nie grał w zasadzie poważnych meczów poza eliminacjami LE, Ekstraklasą i młodzieżówką, a Michał Skóraś praktycznie nie wychylił nosa poza rozgrywki ligowe.

Po meczu jednak musimy śmiało przyznać, że obaj dali radę. Obaj walczyli, podejmowali odważne decyzje, pracowali zarówno w defensywie jak i ofensywie, grali po prostu bezczelnie. Szkoda, że sędzia nie dopatrzył się faulu na Skórasiu na początku drugiej połowy. Jeśli arbiter odgwizdałby przewinienie, na pewno musiałby pokazać obrońcy gości czerwoną kartkę. Szkoda…

5. Optymizm na przyszłość

Po Lechu kompletnie nie było widać, że nie grał pięć lat w fazie grupowej europejskich pucharów. Piłkarze nie wyglądali na przestraszonych, byli pewni swoich umiejętności i chcieli grać jak równy z równym. Nie zamierzali się cofać przed własne pole karne, parkować autobusu i czekać na najniższy wymiar kary. Wręcz przeciwnie. Kolejorz grał ofensywnie, efektownie, stwarzał sobie sytuacje. Jeśli ten pomysł będzie wcielany w kolejne spotkania i poznaniacy poprawią grę w obronie to o punkty jesteśmy spokojni.

pgol, PilkaNozna.pl

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024