Zgodne zwycięstwa Juventusu i Barcelony
Faworyci grupy D Ligi Mistrzów nie zawiedli. Juventus Turyn i FC Barcelona wygrały swoje mecze, ale nie zachwyciły.
Więcej problemów z odniesieniem zwycięstwa miał Juventus. Kłopoty mistrzów Włoch rozpoczęły się już przed spotkaniem, ponieważ na rozgrzewce urazu doznał Miralem Pjanić, a dolegliwości zgłaszał także Juan Cuadrado. Ostatecznie Kolumbijczyk znalazł się w wyjściowym składzie, ale Bośniaka musiał zastąpić Rodrigo Betancur. I chociaż młody pomocnik z Urugwaju dobrze radził sobie w środku pola, o tyle był o wiele mniej kreatywny od Pjanicia, którego nieobecność była widoczna w atakach Juventusu.
Pomimo braku głównego kreatora gry Juventus miał sporą przewagę nad Olympiakosem Pireus, który po raz pierwszy prowadził Takis Lemonis. Grek na stanowisku trenera mistrzów Grecji zastąpił znanego z Legii Warszawa Besnika Hasiego. Główną myślą nowego szkoleniowca Olympiakosu było murowanie bramki, a Grecy długimi fragmentami całym zespołem bronili się na własnej połowie.
W bramce Olympiakosu świetnie spisywał się Silvio Proto, ale przy tak wielkim naporze Juventusu, musiał w końcu skapitulować. Gola w 69. minucie strzelił Gonzalo Higuain, który po akcji Alexa Sandro został najpierw zablokowany, ale potem dobił swoje uderzenie. Drugiego gola w końcówce spotkania strzelił Mario Mandzukić.
Higuain rozpoczął mecz na ławce rezerwowych, obok mi.n. Wojciecha Szczęsnego, który w roli rezerwowego obserwował, jak Gianluigi Buffon rozgrywa 110. mecz w Lidze Mistrzów. Pobił tym samym włoski rekord należący do Paolo Maldiniego, który rozegrał 109 meczów w tych rozgrywkach.
W drugim spotkaniu tej grupy Barcelona jeszcze skromniej wygrała w Lizbonie ze Sportingiem. Katalończycy długo męczyli się z Portugalczykami, w których bramce świetnie dysponowany był Rui Patricio, a i obrońcy całkiem nieźle sobie radzili.
W końcu jeden z obrońców Sportingu strzelił gola samobójczego. Po rzucie wolnym Barcelony głową strzelił Luis Suarez. Piłka odbiła się jeszcze od Jordiego Alby i Sebastiana Coatesa, który w ten sposób zdobył bramkę samobójczą.
Ciekawe zdarzenie miało miejsce jeszcze przed przerwą. Seydou Doumbia doznał urazu… symulując faul. Iworyjczyk próbował wymusić rzut wolny, ale sędzia nie dał się na to nabrać. Doumbia upadł jednak tak nieszczęśliwie, że z powodu kontuzji musiał zostać zmieniony.
Po dwóch seriach gier liderem grupy D z kompletem punktów jest FC Barcelona. Po trzy punkty, a więc dwa razy mniej od Hiszpanów, mają Juventus i Sporting, a Olympiakos z zerowym dorobkiem zamyka stawkę. Za trzy tygodnie Grecy pojadą do Barcelony, a Sporting zagra w Turynie.
band, PilkaNozna.pl