Wnioski po meczu z Mołdawią
Wydawało się, że dla Polaków będzie to prosty spacerek i wnioski z tak nisko notowanym rywalem okażą się bezzasadne. A jednak. Okazało się, że awans na ME może czmychnąć koło nosa.
Polacy skompromitowali się w Kiszyniowie. (fot. Piotr Kucza / 400mm.pl)
Co z awansem?
Jeszcze przed startem eliminacji byliśmy przekonani, że biało-czerwoni bez problemu wyjdą z grupy. Postawienie zakładu na awans Polaków u bukmacherów nie przynosiło żadnych zysków. Po trzech meczach mamy na koncie dwie porażki i w tym momencie gra naszych piłkarzy na Euro 2024 stoi pod znakiem zapytania. Sytuacja oczywiście nadal jest możliwa do odwrócenia, a regularne zwycięstwa w kolejnej fazie eliminacji mogą dać zdecydowanie zwiększyć szanse na awans. Jednak po tym, co widzieliśmy w drugiej połowie meczu w Kiszyniowie, trudno być optymistą. Niestety, z awansem Polaków wiążą się poważne obawy.
Bez mentalność
Przepaść między pierwszą a drugą połową była ogromna. Z naszej absolutnej dominacji staliśmy się pariasem na boisku i zostaliśmy wyraźnie zdominowani przez przeciwnika, który w rankingu jest na… 178. miejscu – Polska dla porównania zajmuje 21. lokatę. Mentalność naszej reprezentacji jest na dnie, a brakuje nam przywódcy, który wziąłby na siebie cały ciężar i ożywił drużynę, dając jej impuls do walki. Po bolesnej porażce tylko Jan Bednarek wykazał się odwagą i stanął przed kamerami. Pozostali zawodnicy, ogłupieni, uciekli do szatni. Na takich fundamentach reprezentacja nie ma prawa funkcjonować.
Brak konkretów
W pierwszej połowie całkowicie zdominowaliśmy reprezentację Mołdawii, ale wydaje się, że mogliśmy to znacznie lepiej wykorzystać. Choć prowadziliśmy do przerwy 2:0, co można uznać za pozytyw, mieliśmy tak ogromną przewagę nad słabo grającym rywalem, że mogliśmy swobodnie zdobyć kolejne dwa gole, podnosząc morale i być może unikając katastrofy w drugiej połowie. Drużyna Santosa wyraźnie ma kłopot z finalizacją swoich akcji i kończeniem ich celnym uderzeniem na bramkę.
Zieliński nie dojechał
Piotr Zieliński znów zawiódł. Pomocnik Napoli nie wykazywał żadnych atutów w grze ofensywnej, a ponadto po jego stracie piłki Mołdawia zdobyła jedną z bramek. Coraz więcej wskazuje na to, że również Fernando Santos nie potrafi znaleźć sposobu na wkomponowanie „Ziela” w kadrę.
Napastnicy jak za dawnych lat
Chyba jedyny pozytyw z wtorkowego wieczoru. Duet Milik – Lewandowski zachwycał na boisku, prezentując grę na najwyższym poziomie, jak za czasów Adama Nawałki. Obaj napastnicy doskonale się uzupełniali, tworząc wzajemnie okazje do zdobycia gola. Ostatecznie obaj strzelili bramkę i zaliczyli asystę, jednak niestety nie przełożyło się to na wynik meczu.
Poprawa Milika
Warto oddzielnie pochwalić Arkadiusza Milika, był to jeden z najlepszych występów w reprezentacji od dłuższego czasu. Był bardzo aktywny w pobliżu pola karnego rywala, nieustannie szukając piłki i wykazując chęć do gry. Nawet spróbował uderzyć z przewrotki, choć niestety nie trafił celnie. Jego udział w meczu zakończył się bramką i asystą. Jednak szkoda, że dobry występ zanotował przy tak katastrofalnych okolicznościach.
Maciej Łanczkowski