Udany debiut w rozgrywkach Ligi Europy w wykonaniu West Hamu United. Drużyna z Łukaszem Fabiańskim w składzie zasłużenie pokonała 2:0 Dinamo Zagrzeb.
Łukasz Fabiański ma powody do zadowolenia. (fot. Reuters)
Dla West Hamu mecz przeciwko Dinamo Zagrzeb miał znaczenie historyczne. Dlaczego? Ano dlatego, że dla istniejących ponad sto lat „Młotów” był to debiut w fazie grupowej europejskich pucharów pod egidą UEFA.
Nic zatem dziwnego, że – świadomi wyjątkowości tego spotkania – zależało im na dobrym pierwszym wrażeniu w piłkarskiej Europie. Podopiecznym Davida Moyesa udało się zrealizować ów cel w całej rozciągłości.
Londyńczycy przez większość czasu gry kontrolowali przebieg boiskowych wydarzeń. Mistrzowie Chorwacji rzadko dochodzili do głosu. Optyczno-statystyczna szybko została potwierdzona w postaci zdobyczy bramkowej.
W 22. minucie Kevin Theophile-Catherine popełnił katastrofalny w skutkach błąd. Jego zbyt lekkie podanie adresowane do strzegącego bramki Dominika Livakovicia natychmiast przejął Michail Antonio, który ze spokojem minął bezradnego golkipera i równie bezproblemowo umieścił piłkę w pustej siatce.
Kropkę nad „i” postawił w widowiskowym stylu Declan Rice. Reprezentant Anglii po około pięćdziesięciometrowym rajdzie z piłką przy nodze z bliskiej odległości mocnym uderzeniem zmusił do kolejnej kapitulacji Livakovicia.
Cały mecz w barwach West Hamu rozegrał nie kto inny jak Łukasz Fabiański. Polski bramkarz przez 90 minut ani razu nie był zmuszony do interwencji. Żaden ze strzałów Dinama nie zmierzał nawet w światło jego bramki. Dzięki temu zachował drugie czyste konto w bieżącym sezonie.
jbro, PilkaNozna.pl