Stawka większa niż życie. Pogoń i Legia grają nie tylko o puchar
To nie będzie zwykły finał. Na Stadionie Narodowym ważą się dzisiaj nie tylko losy 71. edycji Pucharu Polski. Wynik tego meczu zdeterminuje najbliższą przyszłość obydwu finalistów. Na dobre, lub wręcz przeciwnie.
Z jednej strony Pogoń, która ma szansę sięgnąć po pierwsze trofeum w historii klubu i wreszcie zerwać z uwłaczającą łatką „wiecznych przegrywów”. Z drugiej strony Legia, dla której zwycięstwo w pucharze jest już jedyną drogą do gry w europejskich pucharach w przyszłym sezonie, a co za tym idzie, zdecyduje o zasobności jej budżetu na kolejne lata i kształcie personalnym.
Jedni i drudzy nie mogą sobie pozwolić na porażkę. Zwycięzca weźmie wszystko, przegrany zostanie z niczym. Srebrny medal nikogo nie ucieszy. Wprost przeciwnie.
Finał Pucharu Polski od bardzo dawna, jeśli w ogóle kiedykolwiek, nie znaczył tak wiele, jak dzisiaj, 2 maja A.D. 2025. I to dla obydwu uczestników. Legia i Pogoń po prostu muszą dzisiaj wygrać.
Przepracować traumę
Portowcy powracają na PGE Narodowym dokładnie rok po największej traumie w historii klubu. W zeszłorocznym finale stawiana w roli absolutnego faworyta Pogoń miała gładko rozprawić się z pierwszoligową Wisłą Kraków i sięgnąć po historyczne trofeum.
Co było dalej, wszyscy pamiętają. Biała Gwiazda w ostatniej akcji meczu niespodziewanie doprowadziła do remisu, a w dogrywce sensacyjnie przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W Szczecinie wszyscy mocno przeżyli tamten blamaż.
– Chcę wrócić z Wami i Pogonią na Narodowy za rok – mówił załamany Kamil Grosicki. Kapitan Portowców spełnił swoją obietnicę. 365 dni później Pogoń ma szansę na rehabilitację. – Mam nadzieję, że tym razem Puchar Polski pojedzie do Szczecina – przyznał Grosicki.
Argumentów za tym przemawiających nie brakuje. Pogoń to najlepiej punktująca drużyna w Ekstraklasie w rundzie wiosennej. Dodatkowo grająca nader efektowny futbol. W swoich szeregach ma Eftymisa Kolourisa, strzelca wyborowego. Z Legią w tym sezonie jeszcze nie przegrała, ba, nie straciła nawet bramki.
Uratować sezon
Legia to natomiast hegemon, jeśli chodzi o Puchar Polski. Wojskowi dwadzieścia razy cieszyli się ze zwycięstwa w krajowym pucharze, co jest rekordem. Na Stadionie Narodowym nie przegrali nigdy.
Nie jest jednak tak, że za stołecznymi przemawiają jedynie czynniki natury historycznej. Gdyby tak było, to puchar od razu można byłoby przyznać Legii, bo przecież Pogoń – jak to Pogoń – w finałach zawsze przegrywa, więc po co w ogóle się męczyć.
Wojskowi są na fali wznoszącej. Goncalo Feio i spółka pokonali ostatnio chociażby Chelsea na Stamford Bridge. Pomimo problemów w Ekstraklasie, w tym sezonie już kilkukrotnie udowodnili przy okazji europejskich pucharów, że w decydujących momentach potrafią się zmobilizować i stanąć na wysokości zadania.
– Czuję radość i spokój. W tym sezonie graliśmy już parę finałów, mimo że dotychczas nie rozdawano trofeów. Za każdym razem podchodziliśmy z dużą energią, by czerpać z każdej chwili – przekonuje Feio.
Dla Legii to ostatnia szansa na uratowanie straconego sezonu. Sezonu, w którym miała odzyskać mistrzostwo Polski po czterech latach, nie zajmie nawet miejsca na podium. Ćwierćfinał Ligi Konferencji to duża rzecz, ale tylko zwycięstwo w finale Pucharu Polski pozwoli wzbogacić klubową gablotę, osłodzić kolejny rok bez tytułu i – przede wszystkim – dać klubowi jakże potrzebny oddech.
Porażka, a co za tym idzie, brak gry w Europie w kolejnym sezonie, zdeterminuje przyszłość legionistów, których w najczarniejszym scenariuszu będą czekały cięcia finansowe i rewolucja kadrowa. A o tym wszystkim zadecyduje jeden mecz.
Mecz, który odbędzie się punktualnie o godz. 16:00 na PGE Narodowym. Transmisja na antenach TVP. Relacja na żywo będzie również dostępna na portalu pilkanozna.pl!
Feio odniósł się do swojej przyszłości. „Dzisiaj są rzeczy ważniejsze”
Goncalo Feio udzielił krótkiej wypowiedzi po tym, jak jego drużyna sięgnęła po trofeum Pucharu Polski. Portugalczyk przede wszystkimbył pytany o swoją przyszłość przy Łazienkowskiej.