Rewelacja Premier League podbija Europę
We wrześniu ulegli Bradze i słabo rozpoczęli fazę grupową Ligi Europy. Dziś z Portugalczykami zremisowali i zapewnili sobie udział w 1/32 finału. Po wzięciu szturmem Premier League piłkarze Wolverhampton zachwycają na Starym Kontynencie.
Raul Jimenez po raz kolejny udowodnił, iż jest niepodważalnym liderem ofensywy Wolverhampton. (fot. Reuters)
Jeszcze dwa lata temu nikt nie wpadłby na pomysł, iż Wilki będą reprezentować Anglię na arenie międzynarodowej. Ba, nikt nie wydumałby nawet, że staną się jednym z najbardziej elektryzujących i fascynujących zespołów angielskiej ekstraklasy. Drużyna z Molineux występowała wówczas na poziomie Championship i jedynym o czym marzyli jej kibice, był upragniony powrót do elity. Dziś wiemy już, iż dostali dużo więcej.
Za sprawą wsparcia finansowego chińskiego konsorcjum Fosun oraz zaangażowania niezwykle wpływowego agenta w osobie Jorge’a Mendesa Wolverhampton przeszło niesamowitą przemianę. Do klubu trafił nie tylko szkoleniowiec z wizją ofensywnego, atrakcyjnego futbolu – Nuno Espirito Santo, ale też cała grupa piekielnie utalentowanych, głodnych sukcesu piłkarzy, by wymienić tylko Rubena Nevesa, Diogo Jotę czy sprowadzonych nieco później Raula Jimeneza i Adamę Traore. Ci nie tylko wywalczyli promocję do Premier League, nie tylko się w niej utrzymali, lecz również zakończyli sezon na miejscu gwarantującym udział w eliminacjach europejskich pucharów.
Latem bieżącego roku miały się zacząć schody (czytaj: godzenie rozgrywek krajowych z tymi na Starym Kontynencie).
Tak się w istocie stało. O ile bowiem ekipa z West Midlands w cuglach uzyskała przepustkę do fazy grupowej Ligi Europy, o tyle na własnym podwórku radziła sobie koszmarnie, nie odnosząc zwycięstwa w żadnej z pierwszych sześciu kolejek. Jeśli dodamy do tego wspomnianą wcześniej porażkę z Bragą, otrzymamy obraz zespołu, który nie jest w stanie rywalizować na kilku frontach jednocześnie.
Wtem, ni stąd, ni zowąd, nastąpiło przełamanie. Wilki przypomniały sobie, jak grać, by wygrywać. Na jeszcze wyższe obroty wszedł Jimenez (absolutny lider ofensywy), odkurzony i przemianowany na pozycję wahadłowego został Traore (wcześniej postrzegany jako „jeździec bez głowy”, dziś jeden z najproduktywniejszych kreatorów w kadrze), swoje wciąż grali Moutinho oraz Neves. Tym sposobem Wolverhampton nie tylko wspięło się na piątą lokatę w tabeli ligi angielskiej – pokonując po drodze między innymi Manchester City – ale też wypracowało sobie dobrą sytuację do wywalczenia awansu do fazy pucharowej Ligi Europy.
Dziś na boisku w Bradze ową promocję udało się przypieczętować. Pomógł jak zwykle niezawodny Jimenez, który najpierw doprowadził do wyrównania (wynik meczu otworzył Horta), a następnie zanotował dwie asysty przy bramkach kolejno Doherty’ego oraz Traore. Wprawdzie za sprawą Paulinho i Fransergio gospodarze uzyskali remis, lecz ten wystarczył podopiecznym Nuno Espirito Santo do szczęścia.
I choć upatrywanie w nich poważnego kandydata do zgarnięcia trofeum wciąż wydaje się nieco na wyrost, progres poczyniony w minionych dwóch latach zasługuje na najwyższą pochwałę. Z drugiej strony, kto wie? Dla Wolverhampton nawet niebo nie wydaje się obecnie limitem.
sar, PiłkaNożna.pl