Przejdź do treści
Raz na dzień dobry, dwa na dobranoc! Wisła Kraków wygrała z KF Llapi Podujevo

Ligi w Europie Liga Europy

Raz na dzień dobry, dwa na dobranoc! Wisła Kraków wygrała z KF Llapi Podujevo

Aż 24 403 widzów przyszło na stadion przy Reymonta by po 12 latach znów zobaczyć Wisłę w europejskich pucharach. Ta w podzięce pokonała 2:0 wicemistrzów Kosowa po bramkach w pierwszej i ostatniej akcji meczu.

Jarosław Tomczyk

FOT. JAROSŁAW TOMCZYK

Korespondencja z Krakowa

Na przedmeczowej konferencji prasowej obaj trenerzy jak ognia unikali odpowiedzi na pytanie o wskazanie faworyta w rywalizacji zdobywcy Pucharu Polski i jednocześnie ledwie dziesiątej drużyny pierwszej ligi minionego sezonu z wicemistrzem Kosowa. Tahir Batatina, prowadzący LLapi z krótką przerwą od 2013 roku, nie szukał jednak dyplomatycznych frazesów. – Jesteśmy gotowi, żeby stawić Wiśle czoła – mówił. – Nie przeraża nas przewidywany doping około 30 tysięcy kibiców. Moi zawodnicy grali w meczach Ligi Mistrzów, Ligi Europy, Ligi Konferencji. Mam w składzie reprezentantów Kosowa. Nawet jeśli miałoby tutaj przyjść nie trzydzieści, a sześćdziesiąt tysięcy widzów, nie będzie to dla nas problemem. Pracowaliśmy sporo, żeby przygotować się na ten mecz. Chcemy pokazać, jak rozwija się futbol w Kosowie. Mamy bardzo dobrą drużynę, dobry budżet. Trzeci raz zagramy w europejskich pucharach, ale teraz to jest coś większego. Nie boimy się i myślimy nawet o fazie grupowej.

Kazimierz Moskal był ostrożniejszy w deklaracjach: – Dla mnie, zawodników, kibiców, pierwszy mecz w eliminacjach do Ligi Europy jest pewną niewiadomą. Szczególnie po tak krótkim okresie przygotowawczym. Myślę jednak, że zrobiliśmy wszystko, żeby być jak najlepiej przygotowanym.

Mecz przyznał rację trenerowi krakowian. Lepiej dla Wisły zacząć się nie mogło. Upłynęła ledwie minuta gry, Bartosz Jaroch wrzucił piłkę z autu daleko w pole karne, Igor Sapała przyjął ją na pierś, spuścił na nogę, huknął w długi róg, futbolówka odbiła się jeszcze od słupka i zatrzepotała w siatce a ponad dwadzieścia tysięcy widzów wyskoczyło w górę ze swych miejsc. Przez kolejne pół godziny, mimo dość wysokiego tempa, szczególnie jak na upalny wieczór w Krakowie, niewiele było na boisku konkretów. Przeważała Wisła, goście kilka razy postraszyli, dwa razy niepewnie, ale szczęśliwie interweniował Anton Cziczkan i to było na tyle w tym okresie. Najciekawiej przed przerwą było między 34 a 36 minutą gdy Biała Gwiazda minuta po minucie mogła zdobyć kolejnego gola, ale żadnej z okazji na niego ostatecznie nie zamieniła.

7 minut po przerwie powinno być 2:0. Strzał Angela Rodado bramkarz gości odbił pod nogi Angela Baeny, ten kropnął od razu z bliska, ale trafił w poprzeczkę. Wisła przeważała do prawie 70 minuty, wtedy po zejściu z boiska Sapały i Patryka Gogóła spuściła nieco z tonu, a zmiany pokazały, że ławka krakowian jest na razie bardzo krótka. I gdy wydawało się, że mecz skończy się minimalną gospodarzy, ci zerwali się do jeszcze jednego ataku i w ostatniej minucie doliczonego czasu Angel Rodado strzałem w krótki róg zaskoczył bramkarza Llapi. Rewanż za tydzień, 18 lipca w Kosowie. Zwycięzca rywalizacji w drugiej rundzie zmierzy się z Rapidem Wiedeń, pokonany w Lidze Konferencji z Broendby Kopenhaga.

guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Wbudowane opinie
Zobacz wszystkie komentarze

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024