Przejdź do treści
LM: Skromna zaliczka Atletico przed rewanżem

Ligi w Europie Liga Mistrzów

LM: Skromna zaliczka Atletico przed rewanżem

Atletico Madryt zapewniło sobie skromną zaliczkę przed rewanżowym meczem 1/4 finału Ligi Mistrzów. Los Rojiblancos pokonali przed własną publicznością Leicester City (1:0) i są bliscy zapewnienia sobie awansu do najlepszej „czwórki” rozgrywek.

Antoine Griezmann zapewnił swojej drużynie zaliczkę przed przed rewanżem


Gdyby kilka miesięcy temu ktoś powiedział, że Leicester City będzie walczyć o półfinał Champions League, większość kazałaby mu się popukać w czoło. Mistrz Anglii znajdował się bowiem w ogromnym kryzysie i był jednym z kandydatów do spadku z Premier League, jednak wszystko zmieniło się – jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki – po zwolnieniu z klubu Claudio Ranieriego. Od tego momentu „Lisy” zaczęły wygrywać mecz za meczem i nie tylko oddaliły się od strefy zagrożonej degradacją z ligi angielskiej, ale także wyeliminowały Sevillę i awansowały do ćwierćfinału najbardziej prestiżowych rozgrywek klubowych na świecie.


Jeśli zaś chodzi o Atletico, to obecność tego zespołu w najlepszej „ósemce” Ligi Mistrzów nie jest żadnym zaskoczeniem. Piłkarze Diego Simeone to stali bywalcy tak wysokiego etapu rozgrywek i mimo wysokiej formy rywali, to właśnie Los Rojiblancos byli uważani byli przed pierwszym gwizdkiem za faworyta dwumeczu.

Zgodnie z prognozami, gospodarze od początku przejęli kontrolę nad przebiegiem wydarzeń na boisku. Na otwarcie wyniku na Vicente Calderon musieliśmy jednak czekać aż do 28. minuty. To bowiem właśnie wtedy Marc Albrighton sfaulował Antoine’a Griezmanna i sędzia zdecydował się wskazać na „wapno”. Do piłki podszedł sam poszkodowany, który pewnym strzałem dał swojej drużynie prowadzanie.

Wszystko w tej sytuacji byłoby w porządku, ponieważ faul Albrightona faktycznie miał miejsce. Problem w tym, że zawodnik Leicester dopuścił się przewinienia przed polem karnym i arbiter Jonas Eriksson nie miał prawa dyktować jedenastki.




W drugiej połowie najlepszą okazję do podwyższenia wyniku miał Fernando Torres. Doświadczony Hiszpan ładnie przedarł się przez obronne zasieki Leicester i kiedy będąc już w polu karnym przymierzał się do strzału… poślizgnął się i posłał piłkę wiele metrów od bramki Kaspera Schmeichela.

Goście z Anglii nie mieli podczas tego wieczoru zbyt wiele do powiedzenia. Jamie Vardy, Riyad Mahrez czy Shinji Okazaki zostali całkowicie wyłączenie z gry przez defensorów Atletico, o czym najlepiej świadczy bilans celnych strzałów „Lisów” na bramkę Jana Oblaka – okrągłe 0.

Wygrana gospodarzy powinna być bardziej okazała, ale nawet skromne zwycięstwo stawia ich w bardzo dobrej pozycji przed rewanżem. Piłkarsko Atletico jest po prostu lepszym zespołem, a trzeba przypomnieć, że każdy strzelony gol na King Power Stadium będzie oznaczał, że rywale będą potrzebowali aż trzech trafień.


gar, PiłkaNożna.pl

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024