LKE: Bodo/Glimt po raz drugi zatrzymuje AS Romę
W pierwszym meczu tych drużyn Norwedzy roznieśli Rzymian. Wiele osób brało to jako pojedynczy wybryk, jednak Bodo/Glimt w pewnym stopniu powtórzyło ten wyczyn. Co prawda nie tak okazale, jednak skandynawska drużyna znów zatrzymała faworyzowaną Romę i zremisowała 2:2.
Do dziś wygrana Bodo/Glimt 6:1 sprzed dwóch tygodni jest szeroko komentowana w świecie futbolu i wytykana Jose Mourinho – to najwyższy wymiar kary, jaki do tej pory doznał The Special One. Spodziewano się, że włoska drużyna będzie chciała się odkuć w rewanżu i rozgromić norweską drużynę na własnym stadionie. Na planach się skończyło i Roma znów nie zdołała pokonać słabszego na papierze przeciwnika.
Przyjezdni objęli prowadzenie tuż przed przerwą, Ola Solbakken trafił do siatki w doliczonym czasie gry pierwszej połowy, w której Roma wypracowała optyczną przewagę, jednak w żaden sposób nie potrafiła tego przełożyć na akcje zagrażające bramce Norwegów.
W drugiej połowie Roma była bardziej konkretniejsza i w 54. minucie Stephan El Shaarawy doprowadził do wyrównania. Po dziesięciu minutach Bodo/Glimt znów wyszło na prowadzenie po trafieniu Erika Botheima.
Wynik 2:1 na korzyść gości utrzymywał się dość długo i wydawało się, że po raz drugi norweska drużyna pokona stołeczną, włoską drużynę. Dopiero w 84. minucie Ibanez doprowadził do remisu, który ostatecznie utrzymał się do ostatniego gwizdka sędziego.
W 89. minucie na placu gry pojawił się Nicola Zalewski.
Bodo/Glimt jest liderem grupy C Ligi Konferencji i ma przewagę jednego punktu nad AS Romą.