Wisła Kraków już trzeci rok walczy o awans do Ekstraklasy. I trzeci rok z rzędu prześladują ją te same demony. Biała Gwiazda nie potrafi zwyciężać z pierwszoligową czołówką w decydującej fazie sezonu.
Oglądając zmagania Wisły Kraków na zapleczu Ekstraklasy, można doświadczać deja vu. Biała Gwiazda powtarza ten sam schemat nieustannie od trzech lat. W rundzie jesiennej rozczarowuje, gra poniżej oczekiwań, masowo gubi punkty. Dopiero na wiosnę łapie formę, jednak nie ustrzega się przy tym błędów, za które w ogólnym rozrachunku przypłaca kolejnym sezonem w I lidze.
Leszek Miller zwykł mawiać, że prawdziwego mężczyznę poznaje się nie po tym, jak zaczyna, lecz jak kończy. Wiślacy, jeśli chcą awansować, powinni sobie wziąć do serca słowa byłego premiera. Ich największą słabością są bowiem mecze na finiszu sezonu, zwłaszcza przeciwko drużynom z pierwszoligowej czołówki.
W okresie od kwietnia do maja/czerwca, a więc w decydującej fazie rozgrywek, Wisła od sezonu 2022-23 (pierwszy po spadku z Ekstraklasy) do dzisiaj rozegrała 11 spotkań z drużynami, które w dniu meczu lub na koniec zasadniczej części sezonu zajmowały miejsca w TOP6. Bilans? Aż 8 porażek, tylko 2 zwycięstwa i remis. Nie można więc mówić o pechu, przypadku czy też wypadku przy pracy. Niemoc w starciach z bezpośrednimi rywalami z czołówki I ligi, zwłaszcza na finiszu rozgrywek, w wykonaniu Wisły jest aż nadto widoczna.
Pierwsze symptomy pojawiły się w pierwszym sezonie Białej Gwiazdy na zapleczu Ekstraklasy. Wiosną 2023 roku Wisła prowadzona wówczas przez Radosława Sobolewskiego zanotowała imponującą serię siedmiu zwycięstw z rzędu, lecz jednocześnie przegrała wszystkie mecze z późniejszymi ekstraklasowiczami (w kolejności chronologicznej: z Puszczą Niepołomice 1:2, Ruchem Chorzów 0:2, ŁKS-em Łódź 2:3 i ponownie z Puszczą 1:4 w półfinale baraży). Poza tym w tym samym okresie udało jej się pokonać dwóch uczestników baraży – Stal Rzeszów (3:1) i Bruk-Bet Termalikę Nieciecza (2:1).
Zresztą, te wszystkie potknięcia byłyby nieistotne, gdyby w przedostatniej kolejce Wisła pokonała u siebie grające już wtedy o nic Zagłębie Sosnowiec. Zwycięstwo dałoby wiślakom awans na drugie miejsce i najprawdopodobniej upragnioną Ekstraklasę. Biała Gwiazda nie skorzystała jednak z daru od losu i przegrała 1:2.
Runda wiosenna od kwietnia do czerwca w wykonaniu Wisły Kraków w sezonie 2022-23. Źródło: Transfermarkt
Rok później Wisła, już pod wodzą Alberta Rude, z którym na ławce sięgnęła sensacyjnie po Puchar Polski, w lidze pogubiła punkty w każdym ze spotkań z czołówką. Biała Gwiazda przegrała 1:3 z Motorem Lublin, 3:4 z Lechią Gdańsk i 2:5 z GKS-em Katowice. Jej najlepszym rezultatem z TOP6 na wiosnę był remis 1:1 z Wisłą Płock. Dodając do tego potknięcia z niżej notowanymi rywalami, krakowianie ostatecznie wypadli ze strefy barażowej i finiszowali dopiero na 10. miejscu.
Runda wiosenna od kwietnia do maja w wykonaniu Wisły Kraków w sezonie 2023-24. Źródło: Transfermarkt
Nie inaczej jest tegorocznej wiosny. Wisła – tym razem pod batutą Mariusza Jopa – złapała serię zwycięstw, umocniła się w strefie barażowej, a na horyzoncie pojawiła się nawet perspektywa bezpośredniego awansu. Wtedy jednak w terminarzu pojawiły się mecze z bezpośrednimi rywalami i sprawy po raz kolejny mocno się skomplikowały.
Biała Gwiazda w przypadku zwycięstwa w Niecieczy mogła nawiązać realną walkę z Bruk-Betem o drugie miejsce. Na Reymonta wróciła jednak tylko z remisem. Gdy do Krakowa przyjechała jej imienniczka z Płocka, Wisła przegrała 1:3 i praktycznie pozbawiła się szans na korzystniejsze rozstawienie w nadchodzących barażach.
Runda wiosenna od kwietnia do maja w wykonaniu Wisły Kraków w sezonie 2024-25. Źródło: Transfermarkt
A zaraz nawet wspomniane baraże Wisła może drugi rok z rzędu oglądać przed telewizorem. W następnej kolejce Biała Gwiazda zmierzy się bowiem na wyjeździe z rozpędzonym i drepczącym jej coraz bardziej po piętach GKS-em Tychy. Kolejne potknięcie w rywalizacji z bezpośrednim rywalem może okazać się wyjątkowo kosztowne.
Skąd się bierze ta zaskakująca wręcz niemoc? Zapytaliśmy o tę kwestię Mariusza Jopa na konferencji prasowej po przegranym meczu z Wisłą Płock (1:3). – Nie chciałbym teraz tutaj próbować takiej szerokiej analizy. Musiałbym zerknąć na te statystyki i sprawdzić. To były inne zespoły, inni trenerzy. Ja nie szukałbym tu żadnych analogii – powiedział trener Wisły.
Analogii trudno jednak nie dostrzec. Czy jest to efekt presji ze strony kibiców? Być może. Wisła już niejednokrotnie udowodniła, że gdy jedynie może, a nie musi, gdy nie nosi na plecach ciężaru oczekiwań fanów, gra jej się dużo łatwiej.
Śledząc przygodę Białej Gwiazdy w zwycięskim Pucharze Polski i potem przyzwoite eliminacje do europejskich pucharów, widać wyraźnie, że dobrze czuje się w roli underdoga. Jako pierwszoligowiec Wisła odprawiała z kwitkiem do domu ekstraklasowe zespoły i sięgnęła po krajowe trofeum. Również jako drużyna z drugiego szczebla rozgrywkowego w Polsce była ledwie dwie bramki od fazy ligowej Ligi Konferencji. Natomiast łatka murowanego faworyta do awansu i seryjnych zwycięstw w I lidze ewidentnie jej nie służy. A już najbardziej w kluczowych momentach.
Niezależnie, czy podłoże sprowadza się do czynników mentalnych, czy też po prostu rozpracowania schematów Wisły i możliwości postawienia im skutecznego oporu przez bardziej jakościowych rywali (a może jedno i drugiej?), bez uporania się z tym problemem Biała Gwiazda sama utrudnia sobie drogę do Ekstraklasy.
Chrobry pozostanie w Betclic 1. Lidze. Tabela po 33. kolejce
W poniedziałek, 19 maja, zakończyła się 33. kolejka Betclic 1. Ligi. Tego dnia m.in. Chrobry Głogów zapewnił sobie utrzymanie. Oto tabela zaplecza Ekstraklasy.
Chrobry Głogów zremisował u siebie 2:2 z Ruchem Chorzów, mimo że przegrywał 0:2. Bohaterem gospodarzy został Mateusz Lewandowski, który strzelił decydującego gola i zapewnił swojej drużynie utrzymanie w Betclic 1. Lidze.