Co to był za mecz! Triumf Manchesteru City
Brakuje słów, aby opisać spotkanie Manchesteru City z Realem Madryt. „Obywatele” ograli Los Blancos 4:3. Po prostu – było to spotkanie godne półfinału o uszaty puchar.
Triumf piłkarzy Guardioli po świetnym meczu (fot. Reuters)
Takiego spotkania oczekiwaliśmy. Starcie dwóch z najlepszych drużyn w Europie musiało mieć szalony o ofensywny przebieg. Teza sprawdziła się już w 2. minucie spotkania. kiedy to Kevin De Bruyne wykończył błyskawiczną akcję swojego zespołu i trafił na 1:0.
Manchester City przez pierwszy kwadrans miał kilka znakomitych okazji do strzelenia goli. Gospodarze zepchnęli Real pod obszar własnej bramki i bombardowali bramkę Courtouisa. W 11. minucie Gabriel Jesus podwyższył prowadzenie.
Niewykorzystane okazje lubią się mścić i znana sentencja miała swoje odzwierciedlenie w tym spotkaniu. W 33. minucie Karim Benzema trafił do siatki wykorzystując sytuacją a’la „coś z niczego”. Trafienie Francuza zdecydowanie uskrzydliło Real i Królewscy szukali trafienia na wagę wyrównania, jednak gościom nie udało się trafić do siatki.
Druga połowa znów zaczęła się lepiej dla gospodarzy. Już kilkadziesiąt sekund po wznowieniu gry Riyad Mahrez trafił w słupek i jeden z graczy City miał idealną okazję do dobitki, jednak trafił w obrońcę Realu. W 53. minucie Phil Foden był już skuteczny i uderzeniem głową skierował piłkę do siatki.
W 55. minucie Vinicius Junior błysnął świetnym rajdem na połowie rywala, dzięki któremu dostał się niemal pod samą bramkę i prostym uderzeniem trafił kolejnego gola.
Spotkanie ani trochę nie stopowało. Piłka wędrowała od jednej bramki do drugiej i przebieg meczu był na szaleńczym poziomie. W 74. minucie Bernardo Silva sprytnie pokonał bramkarza Realu. Po faulu na Zinczence arbiter nie odgwizdał faulu. Zdezorientowani piłkarze Realu nie byli w stanie zatrzymać Portugalczyka, któremu udało się trafić czwartego gola dla Manchesteru City.
Karim Benzema spiął klamrą to spotkanie w 83. minucie. Francuski zawodnik wykorzystał rzut karny, uderzając piłkę efektowną „panenką”. Kompletnie zmylony Ederson rzucił się w inną stronę i napastnik Realu ustanowił wynik na 4:3.
To był mecz na miarę półfinału Ligi Mistrzów. Już nie możemy doczekać się rewanżu w Madrycie. Panowie, zagrajcie tak jeszcze raz!
młan, PiłkaNożna.pl