Zastępowanie ryzyka ryzykiem [FELIETON]
O tym, co z tematem piłkarskiego szkolenia w Polsce zrobić, powinni rozstrzygać ci, co wiedzą, jak należy pracować z młodymi zawodnikami i jak to przenieść na praktykę. Ja się na tym nie znam, natomiast nie jest też tak, że jestem w tej sprawie zupełnie zielony.
Polski Związek Piłki Nożnej zorganizował konferencję poświęconą tej niecierpiącej zwłoki kwestii pod hasłem „Jedenastka przyszłości”, uwagę poświęcono jednak głównie teraźniejszości. Muzyka z głośników więc ładnie grała, garnitury były należycie skrojone, jakiś facet z UEFA mówił po angielsku (to o garniturach, to akurat nie o nim), zorganizowano nawet „łączenie międzynarodowe” z Jakubem Kamińskim. Słowem, komunikacja była spójna, już jest z naszym szkoleniem bardzo dobrze („oczywiście my też popełniamy błędy, ale…”), a będzie wyłącznie lepiej, no bo to, co już jest, w przypadku szkolenia oznacza to, co będzie w polskiej piłce za lat kilka.
Gdybym chciał być naprawdę złośliwy, to ostatnie zdanie tego tekstu brzmiałoby – mówiąc zupełnie poważnie, faktycznie konferencja została zorganizowana profesjonalnie, a rangi wydarzeniu bez wątpienia dodała obecność wierchuszki federacji oraz selekcjonera reprezentacji Polski, Fernando Santosa. Bo tak w istocie było, ale jednocześnie byłaby to sugestia, że poza tym nic się na niej nie wydarzyło. A to jednak mijałoby się z prawdą, gdyż po konferencji w pamięci pozostaną przede wszystkim trzy słowa, odmienianie przez kolejnych prelegentów przez wszystkie przypadki – ryzyko, odwaga, proaktywność – padające w kontekście gry młodych zawodników, ale także pracy trenerów prowadzących juniorów i seniorów.
Niemniej, zastanawiam się, jak to przenieść na pole piłki profesjonalnej, bo teoria swoje, a praktyka swoje. Ligowi trenerzy rozliczani są przecież z wyników, a mają to do siebie – jak każdy z nas – że nie przepadają za traceniem pracy. Oczywiście nie jest trudno powiedzieć, że należy grać ofensywnie i już, ale sprawa nie jest zero-jedynkowa. John van den Brom z Bodo/Glimt na wyjeździe nie nastawił zespołu na grę eleganckiej piłki, natomiast fakty są takie, że jest o krok od wprowadzenia Lecha Poznań do ćwierćfinału Ligi Konferencji Europy, Norwegowie już tej szansy dawno nie mają. I warto zwrócić uwagę, pozycja Van den Broma mimo znakomitych wyników w LKE, bywa kwestionowana, kto wie, co czekało Holendra, gdyby nie udało się wyeliminować Bodo. Z kolei Bartosh Gaul konsekwentnie chce grać swój futbol i kto wie, co czeka nie tylko trenera, ale i Górnika Zabrze, bo na ten moment znajduje się w strefie spadkowej Ekstraklasy…
Nie trzeba być ekspertem w zakresie szkolenia, aby dojść do prostego wniosku, że tylko zaprzyjaźnienie młodych polskich zawodników z piłką, także nauczenie ich odwagi, może sprawić, iż trenerom będzie łatwiej o przestawienie zespołów na efektowną grę. Bo dziś w większości przypadków w naszym futbolu próba grania w piłkę to dla trenerów jest właśnie ryzykiem. A chodzi o to, żebyśmy mogli nazywać to – z perspektywy polskiej piłki – zjawisko normalnością. Jeśli więc na konferencji PZPN opowiadano oczywistości, nie należy odbierać im słuszności.
PRZEMYSŁAW PAWLAK