Wygrani i przegrani zgrupowania
Reprezentacja Polski ma na koncie trzy punkty po dwóch spotkaniach eliminacji mistrzostw Europy. Oceny za poszczególne mecze już dawno wystawiliśmy, więc kto zyskał, a kto stracił w oczach selekcjonera?
WYGRANI:
Bartosz Salamon – dowiedział się o powołaniu tydzień temu w poniedziałek, choć pierwotnie nie odbierał telefonu. W Pradze nie zagrał, ale kiedy wskoczył do składu na Albanię, zdał egzamin na czwórkę. Nie ustrzegł się błędu, ponieważ jedna strata z lepszym rywalem mogłaby zakończyć się golem, ale generalnie wypadł najkorzystniej spośród wszystkich obrońców, którzy pojawili się w obu spotkaniach. Pokazał, że w PKO Ekstraklasie są piłkarze, którzy są w stanie zapewnić odpowiednią jakość w reprezentacji Polski.
Karol Świderski – wniósł sporo ożywienia w Pradze, choć nie był to jego wybitny występ. Z Albanią pojawił się w pierwszym składzie i pokazał Fernando Santosowi, że warto na niego stawiać. Świder jeszcze nie przekroczył 1000 minut w narodowych barwach, a już ma na koncie 9 goli i asystę. Na PGE Narodowym był w odpowiednim miejscu i czasie, dobijając strzał Jakuba Kamińskiego i zapewniając biało-czerwonym komplet punktów oraz względny spokój do czerwca. W defensywie pracował za dwóch, często wklejał się do linii pomocy, aby wspomóc partnerów w fazie obrony.
Wojciech Szczęsny – potwierdził, że jest niekwestionowanym numerem jeden. Z Czechami uchronił nas przed dwoma golami, to samo z Albanią. Dyskusji o tym, kto powinien być pierwszym bramkarzem, nikt nie ma prawa podnosić.
Przemysław Frankowski – z Czechami zagrał lepiej niż z Albanią, ale generalnie pokazał Santosowi, że jest piłkarzem wielofunkcyjnym, który może grać na obu skrzydłach, a także na obu stronach defensywy w czteroosobowym bloku obronnym.
PRZEGRANI:
Robert Lewandowski – czy to było najsłabsze zgrupowanie od lat w wykonaniu naszego kapitana? Wiele na to wskazuje. Zarówno w Pradze jak i Warszawie był kompletnie bezradny. Piłka mu odskakiwała, notował mnóstwo strat (z Albanią najwięcej spośród wszystkich piłkarzy na boisku – aż 12!), słabo pracował, nie dochodził do sytuacji, sam też raczej nie kreował (poza jednym błyskiem, kiedy przelobował albańskiego obrońcę i próbował lobem zaskoczyć bramkarza). Brak formy z klubu przeniósł też na drużynę narodową.
Paweł Dawidowicz – wydawało się, że jedzie na to zgrupowanie jako trzeci stoper. Niektórzy widzieli go w podstawowym składzie na Czechy, wobec braku rytmu meczowego Jakuba Kiwiora. Ostatecznie nie wyszedł na boisko nawet na minutę, a po treningach w hierarchii przeskoczył go dowołany awaryjnie Bartosz Salamon.
Krystian Bielik – zagrał bardzo słabo w Pradze, gdzie został zmieniony w przerwie, a w Warszawie nie dostał nawet minuty. Przed zgrupowaniem wobec braku Grzegorza Krychowiaka wydawało się, że jest pewniakiem do miejsca w składzie, ale jego notowania wyraźnie poleciały w dół.
Jakub Kiwior – z Czechami zawiódł totalnie, z Albanią zagrał lepiej, ale też bez fajerwerków. Po oczach raził brak rytmu meczowego, zaliczył sporo prostych, niewymuszonych strat. Musi zacząć regularnie grać, ponieważ talent ma olbrzymi, ale nie będzie się harmonijnie rozwijał, kiedy będzie siedział tylko na ławce rezerwowych… Może wypożyczenie w następnym sezonie?
Robert Gumny – Cash wypadł na dłużej z powodu kontuzji, ale występ z Czechami sprawił, że w zasadzie nawet przez chwilę nie był rozważany jako podstawowy piłkarz na Albanię. Santos wolał przesunąć na tę pozycję Frankowskiego, czyli nominalnego pomocnika. Na pewno jego notowania mocno spadły.
Michał Karbownik – bardzo szeroko otworzyła się przed nim furtka, ponieważ kontuzja wykluczyła z gry Bartosza Bereszyńskiego, a wcześniej Arkadiusza Recę. Karbo dostał szansę w Pradze i ją zmarnował. Zagrał słabo, wygrał z Czechami zaledwie 33% pojedynków, był zagubiony i totalnie nie dał argumentów, by na niego postawić z Albanią. Inna sprawa, że Linetty, Bednarek i Kiwior również nie dali, a swoje szanse dostali i się poprawili.
pgol, PilkaNozna.pl