Wnioski po meczu z Czechami
Nie tak Fernando Santos chciał przywitać się z polską kadrą. Biało-czerwoni pod wodzą nowego selekcjonera w kompromitujący sposób przegrali z Czechami aż 1:3. Jakie wnioski można wysnuć z praskiej kompromitacji?
Jakub Kiwior był najsłabszym zawodnikiem na boisku (fot. Piotr Kucza / 400mm.pl)
Na cuda (o ile będą), trzeba poczekać
Przesadą nie będzie teza, że był to jeden z najgorszych meczów polskiej reprezentacji w ostatnich latach. Dawno nie widzieliśmy tak tragicznie grającej drużyny z orzełkiem na piersi. Jeśli Fernando Santos miał być cudotwórcą i uzdrowić polską reprezentację z nijakości, uwalniając jej ofensywny potencjał, to na efekty trzeba będzie jeszcze poczekać i to dość długo. Gra Polaków w całokształcie wyglądała bardzo źle i tylko końcówka w ich wykonaniu dała nadzieje na lepsze jutro.
Plusem na konto Portugalczyka były trafne zmiany, które nieco ożywiły zespół pod koniec spotkania. Do siatki trafił Damian Szymański, asystę zaliczył Michał Skóraś. Obaj pojawili się na boisku w drugiej części spotkania. Przed Santosem i jego sztabem ogromna praca nad wyciąganiem wniosków.
Uzależnieni od Glika
Linia obrony była zdecydowanie najgorszym punktem polskiej drużyny w meczu z Czechami. Wszystkie bramki zdobyte przez gospodarzy wynikały z błędów naszej defensywny. Fatalnie zagrał Jakub Kiwior, brak rytmu meczowego był aż nadto widoczny. Gracz Arsenalu zasłużył niestety na tytuł najgorszego zawodnika w polskiej drużynie. Po meczu w Pradze można pokusić się o stwierdzenie, że z Kamilem Glikiem gra obronna wyglądałby dużo lepiej. Glik nie prezentuje tej jakości co kiedyś, jednak nawet aktualnie byłby wartością dodaną przy tak słabo dysponowanych zawodnikach jak dziś.
Szpital
Matty Cash trafił do reprezentacyjnego szpitala. Już w 9. minucie meczu wskutek mięśniówki nie był w stanie kontynuować spotkania. Ponadto nie wiadomo, co z Krystianem Bielikiem. Pomocnik tuż przed przerwą został uderzon w głowę i nie pojawił się na boisku w drugiej połowie. Trudno w tym momencie określić, czy zmiana Bielika była podyktowana kwestia zdrowotną, czy była elementem zmian taktycznych. Niemniej sytuacja kadrowa robi się coraz gorsza, bo nie można też wykluczyć, że któryś z pozostałych piłkarzy zgłosi problemy po meczu.
Liderzy bez błysku
Liczyliśmy na występ przede wszystkim Roberta Lewandowskiego i Piotra Zielińskiego. Obaj nie zdołali wziąć na siebie ciężaru gry. Kapitan miał kilka dobrych zagrań i nawet jeśli sam nie był w stanie uderzyć na bramkę, to pomagał swoim kolegom w kreowaniu akcji i tworzeniu przestrzeni na połowie rywala. To jednak zbyt mało. Zieliński próbował uderzać z dystansu, ale to również nie przynosiło rezultatu.
Szczęsny na poziomie
Nie zawiódł za to
Szczęsny. Trudno wystawić mu wysoką notę przez pryzmat trzech straconych goli. Tylko przy pierwszej akcji Czechów mógł nieco wyżej wyjść z bramki podczas wyrzutu z autu Coufala, jednak w całokształcie nasza „jedynka” wielokrotnie wyciągała nas z opresji. Szczęsny zanotował skuteczne interwencje i dobrze wykonywał swoje obowiązki. W
naszych ocenach został najwyżej notowanym zawodnikiem na boisku w polskim zespole.
Klątwa trwa
Fernando Santos dołącza od grona selekcjonerów reprezentacji Polski, którzy w XXI wieku nie wygrali swojego debiutanckiego meczu. Ostatnim, który wygrał swój pierwszy mecz w roli selekcjonera kadry narodowej, był Janusz Wójcik. W 1997 roku reprezentacja pod jego wodzą pokonała Węgry w meczu towarzyskim w Warszawie.
Maciej Łanczkowski