Wielki teatr i mały teatrzyk
Jeśli w Madrycie postanowili przyćmić triumf Rodriego, to im się udało. Udało im się jednak przy okazji coś innego – stracili szacunek wielu bezstronnych kibiców.
Zbigniew Mucha
Tak wygląda triumf hiszpańskiej piłki – najlepsza piłkarka Aitana Bonmati i piłkarz – Rodri. Fot. Gao Jing/Xinhua/PressFocus
Zacznijmy od zwycięzcy. Selekcjoner reprezentacji Hiszpanii Luis de la Fuente po mistrzostwach Europy apelował: „Proszę, dajcie Złotą Piłkę Rodriemu”. Jego życzenie stało się faktem, choć akurat on sam nagrody dla najlepszego trenera nie odebrał.
„Wygrał futbol” – napisał kataloński „Sport”. I to właściwie najcelniejsza diagnoza rezultatów plebiscytu „France Football”. Rodri zasłużył na to wyróżnienie, choć pewnie jeszcze bardziej Dani Carvajal, ale na pewno najmniej – z tej trójki – ten, który dziś czuje się, nie bardzo wiadomo dlaczego, najbardziej oszukany, czyli Vinicius Junior. Od dłuższego czasu był przekonany, że wygra. Real Madryt – podobnie. Zaplanowano wielką fetę na Bernabeu, wynajęta była restauracja w Paryżu, gotowa fryzura, szykowano złoty wystrój sklepu Nike na Gran Via w Madrycie. Pytanie brzmi: na jakiej podstawie?
REAL SIĘ OBRAZIŁ
Kto niby zapewnił Viniego o sukcesie, skoro jeszcze w poniedziałek rano dwóch najważniejszych ludzi związanych z plebiscytem, m.in. redaktor naczelny „FF”, zapewniali, że nikt poza nimi nie zna wyników. – Jeśli ktoś twierdzi, że wie, że wygrał, to kłamie – taki przekaz wyszedł z „biura zawodów”.
Po południu Real już wiedział, że to nie Vini zgarnie trofeum. Decyzją Florentino Pereza odwołano wyjazd 50-osobowej delegacji z Madrytu, pochowano smokingi do szaf, a wyczarterowany samolot wepchnięto do hangaru.
Co było potem – wiadomo. Głosy wsparcia dla Viniego ze środowiska klubowego zalały internet, ale i tak zniknęły w głosach oburzenia. Odium wstydu spadło na cały klub, choć ponoć zawodnicy i trener chcieli lecieć, ale zakaz dał Presidente.
Zostańmy na chwilę adwokatami diabła. Jeśli było tak, że Real miał od dłuższego czasu informacje od organizatorów, że wygra Vini, a nagle coś się zadziało (niby co?) i Vini nie wygrał, rozgoryczenie i wściekłość Los Blancos dałyby się wytłumaczyć. Nie znamy jednak kulis ani rozmów, jeśli takie w ogóle były prowadzone, bo przecież „FF” konsekwentnie zapewnia, że niczego podobnego nie było, że w tym roku laureaci nie byli wcześniej powiadamiani. A zatem jeśli to tylko reakcja na niesprawdzające się medialne prognozy (jak zawsze w przypadku prognoz długoterminowych), to jest to niestety absolutny blamaż największego klubu świata, znacznie większy niż porażka 0:4 z Barceloną.
RODRI POKAZUJE KLASĘ
Real (Perez) swoją decyzją okazał brak szacunku dla plebiscytu, który w historii jego zawodnicy wygrywali 12-krotnie. Także brak respektu dla innych bohaterów minionego sezonu, przede wszystkim dla zwycięzcy, lidera najlepszej drużyny narodowej w Europie, tak się składa, że akurat hiszpańskiej.
„Real nie akceptuje tego, że zwycięzca nie jest znany z góry i nie jest nim jego piłkarz. Odmawiając przybycia na rozdanie nagród 68. edycji Złotej Piłki wziął jako zakładników swoich innych laureatów. Podeptał wartość sportu, jaką jest szacunek do zwycięzców” – napisał Vincent Duluc, doświadczony dziennikarz „L’Equipe”.
Poza tym, bądźmy szczerzy, nie „ograbiono” z nagrody stuprocentowego faworyta (chyba że wściekłość Realu spowodowana jest brakiem trofeum dla Carvajala…), lecz kogoś, kto swoim triumfem wywołałby dyskusje i kontrowersje. Bo że Vinicius jest wspaniałym piłkarzem, to wiadomo, ale że bardziej zasłużyli inni – również.
Bo co może więcej zrobić boczny obrońca, by zasłużyć na wyróżnienie, niż zrobił – dopiero czwarty w klasyfikacji! – Carvajal? Kluczowy piłkarz Realu Madryt, mistrz La Liga, triumfator Champions League (MVP meczu finałowego!) i filar mistrzów Europy. Jeżeli mógł Złotą Piłkę dostać w 2006 roku Fabio Cannavaro, tym bardziej zasłużył na nią 32-letni prawy obrońca Los Blancos.
Klasę w Theatre Chatelet pokazał Rodri: – „Dziękuję Luisowi de la Fuente, a także kolegom, z którymi zdobyliśmy mistrzostwo Europy, zwłaszcza Daniemu Carvajalowi, który również zasługiwał na nagrodę. Nie mogę też zapomnieć o Laminie Yamalu. On z pewnością wygra Złotą Piłkę w przyszłości. Ta nagroda to zwycięstwo całej hiszpańskiej piłki nożnej, tak samo jak wszystkich wielkich, którzy nie zdołali jej nigdy wygrać, jak Xavi, Iniesta, Casillas bądź Busquets”.
Tak mówi człowiek, który zawsze pracuje dla drużyny.
Wypadałoby żeby France Football najpierw zrehabilitował się za pozbawienie Lewandowskiego Złotej Piłki za 2020 rok. Najlepiej naprawiając swój błąd i po czasie ją przyznając. Lewandowski (lub też może inny / według uznania/ wybijający się w 2020 r. zawodnik), nie Vinicius Junior, został pokrzywdzony przez organizatorów, którzy zachowali się nie fair, bo pozbawili trofeum zawodnika, który przez całą karierę ciężko pracował i rywalizował o bycie najlepszym