Jest ich trzech i wspólny przyświeca im cel. Tercet z Lecha Poznań, czyli Jan Bednarek, Tomasz Kędziora oraz Dawid Kownacki, chce poprowadzić reprezentację Polski do sukcesu podczas młodzieżowych mistrzostw Europy. A później spróbować sił w zagranicznych klubach.
Foto: DAMIAN KOSCIESZA/400mm.pl
KONRAD WITKOWSKI
– Nie chcę powiedzieć, że miałem pewność, ale byłem w stanie postawić duże pieniądze na to, że ta trójka zajdzie wysoko. Wiedziałem, że jeśli zachowają odpowiedni sposób myślenia, charakter i chęć rozwoju, a przy tym będą omijały ich kontuzje, to zagrają przynajmniej w ekstraklasie – wspomina Mariusz Rumak. Były trener Lecha to postać wyjątkowa w piłkarskich życiorysach Kędziory, Bednarka oraz Kownackiego. To właśnie on dał tym zawodnikom szansę wczesnego debiutu w pierwszej drużynie Kolejorza. Otworzył furtkę, przez którą obecni reprezentanci Polski w kategorii U-21 wkroczyli na drogę do poważnych karier.
OŚMIOLETNI DIAMENT
Wszyscy trzej to wychowankowie Lecha, jednak żaden z nich nie jest rodowitym poznaniakiem. Najwcześniej przy Bułgarskiej pojawił się najmłodszy z tego grona, czyli Kownacki. Pierwsze piłkarskie kroki stawiał w GKP Gorzów Wielkopolski, a do Kolejorza trafił w 2005 roku. – Dawid przeniósł się z Gorzowa w okolice Poznania. Mama szukała dla niego klubu i pewnego dnia przyprowadziła syna do nas na zajęcia – wspomina Wojciech Tomaszewski, pierwszy trener Kownackiego w Lechu. – Nie mogliśmy go już wypuścić. Miał wtedy dopiero osiem lat, ale jak na swój wiek, potrafił już naprawdę sporo.
Od samego początku chłopiec z Gorzowa Wielkopolskiego przejawiał duży potencjał. Kownacki zdecydowanie wyróżniał się na tle rówieśników, a w klubie coraz częściej mówiło się o perełce z rocznika 1997. – Przede wszystkim było widać u niego dużą radość z gry w piłkę. Na dodatek bardzo szybko się uczył, a wykonywanie kolejnych ćwiczeń przychodziło mu z łatwością – opisuje Tomaszewski. – W tym, co robił na boisku, widać było dużą inteligencję. Oczywiście miał też pewne wady, natomiast pod względem umiejętności techniczno-taktycznych robił błyskawiczne postępy. To wszystko sprawiło, że po pewnym czasie zaczął występować w starszych zespołach – dodaje. Kownacki bardzo często grywał choćby w roczniku 1995. Tam jego kolegą z boiska był między innymi Karol Linetty. – Na poszczególne mecze zabierałem o dwa lata młodszego Dawida do swojej drużyny. Ten zawodnik praktycznie od początku uznawany był przez wszystkich trenerów za nieprzeciętny talent – mówi Patryk Kniat, który z Kownackim pracował także nieco później, gdy był szkoleniowcem zespołu Lecha występującego w Młodej Ekstraklasie.
Jak przyznają pierwsi trenerzy Dawida Kownackiego, przyszły reprezentant Polski nigdy nie sprawiał poważnych kłopotów wychowawczych. Młody piłkarz miewał jednak problemy na boisku, a wynikały one z jego… zbyt wysokich umiejętności.
– Zdarzały się minimalne kłopoty ze szkołą. Jednak po części wynikały one z tego, że trochę czasu zajmowały Dawidowi dojazdy, gdyż mieszkał w Swarzędzu pod Poznaniem – wspomina trener Tomaszewski, który Kownackiego prowadził do czasu, gdy chłopak ukończył 14 lat. – Od zawsze był człowiekiem i piłkarzem bardzo ambitnym. Czasami nawet dochodziło do takich sytuacji, że denerwował się, bo zespół nie potrafił grać na takim poziomie, jak on. Rówieśnicy podejmowali pewne działania dużo wolnej i to Dawida niekiedy frustrowało. Myślał, że koledzy celowo nie chcą mu podawać piłki.
PYTANIA Z MONACHIUM
Z czasem młody piłkarz Lecha zaczął przedstawiać się szerszej publiczności. Jeździł z drużyną na zagraniczne turnieje, na których pokazywał się z dobrej strony. Podczas takich rozgrywek w Portugalii dostał nawet indywidualną nagrodę. Zaczynał być coraz bardziej rozpoznawalny w juniorskiej piłce.
Jako 14-latek Kownacki po raz pierwszy wystąpił w drużynie narodowej i był to debiut jak z bajki. W listopadzie 2011 roku reprezentacja Polski w kategorii wiekowej U-15 rozegrała dwumecz z rówieśnikami z Niemiec. Pierwsze spotkanie odbyło się w Kołobrzegu: Polacy zwyciężyli 5:3, zaś Kownacki popisał się hat-trickiem. Kilka dni później w Drawsku Pomorskim kadra prowadzona przez selekcjonera Mirosława Dawidowskiego zremisowała 2:2, a zawodnik Kolejorza ponownie dał się Niemcom we znaki, strzelając im dwa gole. – Właśnie wtedy pojawiło się pierwsze zainteresowanie Dawidem ze strony zachodniego klubu. I to nie byle jakiego, bo wypytywał o niego Bayern Monachium. Trzeba jednak zaznaczyć, że nie pojawiła się konkretna oferta transferu – zdradza Wojciech Tomaszewski.
Dwa lata później trener Mariusz Rumak włączył Kownackiego do kadry pierwszej drużyny Lecha. 6 grudnia 2013 roku 16-latek zadebiutował w ekstraklasie: w końcówce meczu z Wisłą Kraków (2:0) zastąpił na murawie Kaspra Hamalainena. – Pamiętam, że to spotkanie rozgrywane było przy gęsto padającym śniegu – wspomina Rumak. – Dawid raczej nie był zaskoczony swoim debiutem. Czekał na ten moment, jak każdy sportowiec. Zarówno on, jak i inny młodzi zawodnicy mojego zespołu, byli przygotowywani na to, że w końcu dostaną szansę. Nie bali się, a wręcz przeciwnie – niecierpliwili się, chcieli jak najszybciej zagrać w seniorach. Jednocześnie wiedzieli, że jeśli zawiodą, to trudno będzie im otrzymać kolejną. Uważam, że akurat Kownacki, Kędziora oraz Bednarek swoje szanse wykorzystali.
Cała Polska usłyszała o Dawidzie Kownackim na początku 2014 roku. W lutym Lech doznał upokarzającej porażki 1:5 w Szczecinie, ale nastolatek zdobył w tym meczu swoją premierową bramkę w ekstraklasie. Kilkanaście dni później zaliczył dwie efektowne asysty w rywalizacji z Piastem Gliwice (4:0). Wokół młodego chłopaka z Gorzowa Wielkopolskiego zrobiło się naprawdę głośno. – Dawidowi nie zaszkodziło to, że w wieku 16 lat strzelił gola w ekstraklasie. To samo w sobie nie jest problemem. Pojawia się jednak pytanie: co zrobić dalej? Czy już konsumować ten sukces, czy chcieć stawać się jeszcze lepszym? – pyta retorycznie trener Rumak.
Od tamtej pory Kownacki regularnie grał w seniorskiej drużynie Lecha. Stał się jej ważnym ogniwem, a sezon 2014/15 zakończył z mistrzostwem Polski. W czerwcu 2015 roku selekcjoner Adam Nawałka powołał go nawet do pierwszej reprezentacji. Wydawało się, że to początek oszałamiającej kariery.
Medialny szum i wszechobecne zachwyty nad skalą jego talentu zaszkodziły jednak młodemu napastnikowi. Piłkarz Kolejorza zatracił skuteczność (nie strzelił gola od marca do października 2016 roku – poza jednym trafieniem w drużynie rezerw), jego dyspozycja uległa zdecydowanemu pogorszeniu. Nastolatek wyraźnie się pogubił.
– Co wtedy działo się z Dawidem? Nie znam przyczyn, akurat na ten temat z nim nie rozmawiałem. Nie ma jednak wątpliwości, że nastąpił u niego spadek formy. To mogę ocenić nawet oglądając mecze w telewizji – mówi Mariusz Rumak. – Uważam, że w przypadku młodych piłkarzy to, co dzieje się na boisku, jest czasami mniej ważne od tego, co ma miejsce poza nim. Powiedzmy sobie szczerze: nastolatek chodzący do pierwszej klasy liceum to jeszcze dziecko. Gra w ekstraklasie, strzela w niej gole, ale jednocześnie wokół niego pojawia się bardzo wiele pokus. Chłopak ma podpisany kontrakt z dużym klubem, jest doceniany i rozpoznawalny na mieście, dziennikarze chcą z nim rozmawiać. Wszyscy go klepią po plecach, a wśród rówieśników jest gwiazdą. Naprawdę trzeba być twardzielem, żeby się temu wszystkiemu oprzeć i pozostać skoncentrowanym na rozwoju – dodaje dwukrotny wicemistrz kraju z Lechem.
– Kownaś miał taki moment, kiedy zachłysnął się tym wszystkim, choć to pewnie w dużej mierze wina dorosłych, którzy nie najlepiej go pokierowali – twierdzi Patryk Kniat. – Pojawiła się u niego satysfakcja z drobnych osiągnięć, bez spojrzenia na trochę dalszą perspektywę. Dawid dużo gra i jak na zawodnika w jego wieku ma dobre statystyki. Powiem jednak szczerze, że nadal mam pewne wątpliwości co do niego. Ma niepokojące ciągoty do gwiazdorstwa i szybkiego samozadowolenia. Czasami brakuje mu sportowej pokory. Wierzę jednak, że te przykre doświadczenia, które już przeszedł, czegoś go nauczą – dodaje.
Pierwszy trener Kownackiego uważa, że jego wychowanek najgorszy okres ma już za sobą. – Był taki moment, kiedy faktycznie wpadł w pułapkę. Sądzę jednak, że to już za nim – twierdzi Tomaszewski. – Uważam, że w pewnym sensie problemem Dawida jest jego wielka ambicja. On od małego chciał być najlepszy, zawsze pragnął wygrywać. To stało się dla niego utrapieniem w piłce seniorskiej: czuł, że musi strzelić nie wiadomo ile goli i każdy mecz rozgrywać najlepiej. Jakby zapomniał o tym, że był młodym chłopakiem wchodzącym dopiero do pierwszego zespołu. Myślę, że sam narzucił na siebie zbyt dużą presję i w pewnym momencie to wszystko go przytłoczyło.
W ŚLADY BRATA
Inaczej układały się losy dwóch pozostałych bohaterów tego tekstu. Tomasz Kędziora do Poznania przybył w 2010 roku z Zielonej Góry. – Poznałem go jeszcze zanim trafił do Lecha. Prowadziłem wtedy drużynę juniorów z roczników 1993/94, która sięgnęła po złoty medal mistrzostw Polski. Kędziora, jeszcze jako piłkarz zielonogórskiego UKP, przyjechał do nas na zimowe zgrupowanie do Borowic. Po obozie wrócił do swojego pierwszego klubu, a pół roku później był już naszym zawodnikiem – przypomina Rumak.
Do seniorskiej szatni Kolejorza prawego obrońcę wprowadził inny trener. Kędziora rozpoczął treningi z pierwszą drużyną, kiedy szkoleniowcem był Hiszpan Jose Mari Bakero. Zadebiutował jednak dopiero u Mariusza Rumaka w lipcu 2012 roku. Miał wówczas 18 lat. – Już od pewnego czasu widziałem u Tomka gotowość do debiutu. Swój pierwszy mecz zaliczył w europejskich pucharach, graliśmy wówczas w Kazachstanie. Wszedł na prawą stronę obrony na kilka końcowych minut – mówi trener.
Z kolei premierowy występ Jana Bednarka w seniorach Lecha przypadł na ligowe spotkanie z Piastem Gliwice (2:0) we wrześniu 2013 roku. 17-letni wówczas zawodnik zagrał na środku defensywy obok doświadczonego Huberta Wołąkiewicza. – Bednarek był tydzień po tygodniu przygotowywany do tego, że pewnego dnia może usłyszeć: nadeszła twoja kolej. Postawiłem wtedy na niego w podstawowym składzie, bo trudno jest zmieniać środkowego obrońcę w trakcie meczu – to duże obciążenie dla zawodnika. W przypadku tak newralgicznej pozycji lepiej wystawić piłkarza od początku spotkania: podbudować go odprawą w szatni i atmosferą wokół meczu – twierdzi Rumak.
Bednarek nie musiał długo czekać na debiut w Kolejorzu. Do akademii poznańskiego klubu dołączył zaledwie kilkanaście miesięcy wcześniej z MSP Szamotuły (natomiast jego pierwszym zespołem był Sokół Kleczew). – Jeszcze kiedy pełniłem rolę asystenta trenera Bakero, to bywaliśmy na treningach w Szamotułach, szukając tam młodych zawodników, którzy mogliby trafić do juniorów, a w przyszłości może i do pierwszej drużyny Lecha. Pamiętam, że już wtedy zaczęło się pojawiać nazwisko Bednarek. Wiedzieliśmy, że trzeba się temu utalentowanemu chłopakowi przyglądać i stworzyć mu ścieżkę rozwoju – wspomina Mariusz Rumak.
Starszy brat 21-letniego obrońcy, Filip, jest bramkarzem holenderskiego De Graafschap. Co ciekawe, młodzieżowy reprezentant Polski początkowo również próbował swoich sił w grze między słupkami.
– Pierwszy kontakt z Jasiem miałem przy okazji jego występów w reprezentacji województwa rocznika 1996. Pamiętam, że na konsultację kadry przyjechał jako bramkarz – mówi trener Kniat. – Od samego początku miałem o Bednarku jak najlepsze zdanie. To bardzo inteligentny młody chłopak. Od dziecka był dobrze prowadzony w domu, ma bardzo świadomych rodziców, którzy nigdy nie popadali w zachwyt nad synem, tylko rozsądnie kierowali jego piłkarskim życiem.
PRZEZ EURO DO EUROPY
Euro U-21 pod wieloma względami będzie bardzo ważną imprezą. Także w kwestii ewentualnych transferów, bowiem na trybunach polskich stadionów pojawią się wysłannicy dziesiątek europejskich klubów. Trudno wyobrazić sobie lepsze okno wystawowe dla młodych piłkarzy.
– Kluczowe będzie to, jak na turnieju zagra cała reprezentacja. Jeśli drużyna osiągnie sukces, wówczas poszczególni piłkarze zostaną zauważeni w Europie – twierdzi Rumak. – Bednarek, Kędziora i Kownacki są gotowi na zagraniczny transfer. Pamiętajmy, że z Polski wyjeżdża się na zachód do 23. roku życia. Później zostaje już tylko kierunek południowy albo wschodni – dodaje.
– Jeśli jako trener, który z nimi współpracował, miałbym dzisiaj oceniać ich szanse na powodzenie w zagranicznym klubie, to największe daje Jankowi – przyznaje Kniat.
– W prywatnych rozmowach z Dawidem doszliśmy do wniosku, że odpowiednim wyborem dla niego byłaby na przykład Hiszpania, może Włochy. Jednak z drugiej strony uważam, że jeśli zostałby w Lechu jeszcze na rok, to na pewno by mu nie zaszkodziło – twierdzi z kolei Tomaszewski.
ARTYKUŁ UKAZAŁ SIĘ RÓWNIEŻ W SKARBIE PIŁKARSKIM EURO U-21 2017 (NR 24/2017 TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA”)