Sztuczna murawa nie pomogła. Bez niespodzianki w Bodo
Na Aspmyra Stadion w europejskich pucharach w tym sezonie przegrało aż dziewięć drużyn. Tottenham Hotspur jednak doskonale poradził sobie na sztucznej murawie. Po raz drugi pewnie pokonał Bodo/Glimt i awansował do finału Ligi Europy!
Spotkanie rozpoczęło się od ataków gospodarzy. W 8. minucie dobrą okazję miał Ole Blomberg, ale po dośrodkowaniu z rzutu rożnego nieznacznie spudłował. Mniej więcej do 20. minuty Bodo/Glimt przeważało, ale nie przełożyło się to na kolejne, dogodne okazje.
Później inicjatywę przejęli goście z Londynu. W 22. minucie z rzutu wolnego uderzał Pedro Porro, ale strzał Hiszpana znakomicie obronił Nikita Haikin. Do końca pierwszej połowy na przemian atakowali piłkarze Kjetila Knutsena i Ange Postecoglu, ale w tej części rywalizacji gole już nie padły.
Drugą połowę gracze Bodo/Glimt także chcieli rozpocząć z wysokiego „c”. W 52. minucie groźnie głową uderzył Kasper Hogh, ale piłkę w ostatniej chwili wybił któryś z defensorów Spurs. Londyńczycy spokojnie przetrzymali okres przewagi mistrzów Norwegii i w 64. minucie w końcu skutecznie zaatakowali. Po dośrodkowaniu z kornera, dośrodkowanie przedłużył głową Cristian Romero. Futbolówkę przejął Dominic Solanke i spokojnie wpakował ją do siatki.
Gospodarze nie zdążyli się jeszcze otrząsnąć po stracie pierwszej bramki, a już przegrywali 0:2. W 70. minucie centrostrzałem z prawej strony popisał się Pedro Porro, kompletnie zaskakując Haikina. Ten gol kompletnie dobił gospodarzy, którzy w ostatnich 20 minutach nie byli w stanie już w żaden sposób zagrozić bramce Tottenhamu.
Własny stadion – ostatnia nadzieja Bodo/Glimt [LIVE]
Bodo/Glimt wygrało aż dziewięć z dziesięciu meczów w europejskich pucharach w tym sezonie u siebie. Własny stadion to ostatnia nadzieja mistrzów Norwegii w walce o finał Ligi Europy.
Sensacji nie było. Tottenham pewnie pokonał Bodo/Glimt
Bodo/Glimt swoim dojściem do etapu półfinału tegorocznej edycji Ligi Europy sprawiło wielką niespodziankę. Sporo wskazuje na to, że może to być jednak już koniec ich popisów na Starym Kontynencie.