Starcie wagi ciężkiej przy Bułgarskiej. Czy Lech znów podniesie się po ciosie?
Podobni, wszak biorąc pod uwagę brak pucharowych obowiązków, powinni uchodzić za głównych pretendentów do mistrzostwa Polski. Zupełnie różni, jeśli chodzi o przyjęty sposób gry o tytuł. Lech i Raków podążają swoimi ścieżkami, lecz w piątkowy wieczór ich drogi przetną się w stolicy Wielkopolski.
Wpadka w Gdańsku mocno, bo z kilku powodów, zabolała Kolejorza. Przede wszystkim wywołała poczucie zmarnowanej okazji – na wypracowanie solidnej przewagi nad grupą pościgową i zapewnienie sobie marginesu błędu w perspektywie najbardziej wymagających momentów walki o mistrzostwo. Po drugie przegrana z Lechią potwierdziła, że kłopoty wielkopolskiej drużyny z grą na obcych stadionach wciąż są aktualne.
Niewykluczone, że ubiegłotygodniowy cios był najboleśniejszy. Natomiast Lech dał się poznać jako pięściarz, który błyskawicznie podnosi się po otrzymanym uderzeniu. Na każdą z wcześniejszych porażek reagował w najlepszy możliwy sposób. Kiedy w drugiej kolejce wrócił na tarczy z Łodzi, w następnym spotkaniu pewnie ograł Lechię. Na domową przegraną z Motorem Lublin odpowiedział przekonującym triumfem nad Cracovią. Osiem dni po niepowodzeniu przeciwko Puszczy Niepołomice potrafił w świetnym stylu rozbić Legię Warszawa. Porażka w Zabrzu i następujące po niej efektowne zwycięstwo z Widzewem to inna historia, jako że mecze przedzieliła zimowa przerwa w rozgrywkach. Także po pucharowej kompromitacji w Rzeszowie Kolejorz był w stanie szybko stanąć na nogi – wygrywając 3:2 w Kielcach.
Dwukrotnie po potknięciu z niżej notowanym zespołem Lech z powodzeniem stawał w szranki z bezpośrednim konkurentem do czołowych miejsc. To istotny fakt w obliczu rywalizacji z Rakowem.
NIE REWOLUCJĄ DROGA
Poznańska drużyna reaguje na niepowodzenia z klasą godną lidera, lecz nie jest to efektem personalnych przetasowań. Bazując na dotychczasowych decyzjach, można stwierdzić, że Niels Frederiksen nie należy do trenerów, dla których podstawowa recepta na zły wynik to zmiana składu. Duńczyk modyfikuje, ale nie dokonuje rewolucji.
Po Widzewie pełniącego rolę skrzydłowego Filipa Szymczaka szkoleniowiec wymienił na Dino Hoticia – z bardzo dobrym skutkiem. Jespera Karlstroema, który odszedł do Udinese, zastąpił Radosław Murawski. Jedenastki na potyczki z Motorem i Cracovią różniły się zestawieniem środka defensywy, przy czym były to roszady po części wymuszone. W przegranym spotkaniu u boku Alexa Douglasa wystąpił Maksymilian Pingot, gdyż za kartki pauzował Antonio Milić. Przeciwko Pasom z kolei nie mógł wystąpić Szwed, który nabawił się kontuzji podczas zgrupowania reprezentacji. Do składu wrócił Milić, natomiast miejsce Pingota zajął Bartosz Salamon.
Zmiany wśród stoperów Frederiksen dokonał także pomiędzy meczami z Puszczą oraz Legią. Ponowne postawienie na Douglasa w klasyku było pokłosiem nieudanego występu Salamona w Krakowie. Z wyjściowego zestawienia wypadł również Bryan Fiabema, który jednak znalazł się w nim tylko z powodu urazu Patrika Walemarka.
DWA WIELKIE ZNAKI ZAPYTANIA
Trudno zatem spodziewać się diametralnych zmian w jedenastce Lecha na piątkową konfrontację z Rakowem. Nie będzie wielkim zaskoczeniem, jeżeli szansę od pierwszej minut otrzyma Rasmus Carstensen, który przeciwko Lechii wypadł zdecydowanie korzystniej niż Joel Pereira. Najistotniejsze pytanie dotyczące składu Kolejorza odnosi się do działu kreacji. Występ Walemarka oraz Afonso Sousy najpewniej do ostatnich godzin przed gwizdkiem Szymona Marciniaka będzie stanowić zagadkę.
Ewentualna absencja Afonso Sousy istotnie zniweluje szanse Lecha na sforsowanie częstochowskiej defensywy (Foto: Paweł Jaskółka/PressFocus)
– Jestem w znacznym stopniu pewien co do jedenastki, jaką zaczniemy to spotkanie. Pojawi się więcej znaków zapytania, jeżeli Sousa i Walemark będą zdolni do gry. Ostateczna decyzja w ich kwestii zapadnie dopiero jutro – powiedział Frederiksen podczas czwartkowej konferencji prasowej. Szkoleniowiec Lecha dodał, że ma zawodników gotowych zająć miejsca Portugalczyka oraz Szweda, a ocenianie ich zastępców na podstawie zawodów, w których przez 75 minut drużyna musiała grać w osłabieniu, jest nieco niesprawiedliwe. Można to interpretować jako sugestię, że obaj bardzo ważni dla lidera piłkarze są dalej niż bliżej występu w hicie 21. kolejki PKO BP Ekstraklasy. Z drugiej strony za obecnością Sousy i Walemarka w kadrze meczowej przemawia fakt, że obaj przez cały tydzień uczestniczyli w treningach.
BEZ PUNKTU ODNIESIENIA
Żadnego punktu odniesienia w kontekście piątkowego starcia nie stanowi pierwsza konfrontacja między Rakowem a Lechem. W sierpniu spotkały się bowiem inne zespoły niż obecnie. Marek Papszun posłał w bój Ante Crnaca i Kamila Pestkę, z ławki natomiast wchodzili między innymi Jakub Myszor czy Dawid Drachal – żadnego nie ma już w klubie. Obowiązki podstawowej dziewiątki starał się wypełniać Patryk Makuch, obecnie napastnik numer trzy. Lech natomiast musiał radzić sobie bez Mikaela Ishaka – straszył więc Szymczakiem, a przez końcowe pół godziny Fiabemą. W poznańskiej jedenastce znalazło się wówczas miejsce nawet dla Adriela Ba Louy.
Byłoby to nierozsądne, gdybym stwierdził, że to mecz jak każdy. Jednocześnie przesadziłbym, mówiąc, że jest ekstremalnie ważny dla całego sezonu. Będzie bardzo znaczący, lecz nie decydujący – zapowiedział trener Kolejorza, Niels Frederiksen.
Bezbramkowy remis w Częstochowie sprawia, że o bilansie bezpośrednich potyczek kandydatów do tytułu w pełni przesądzi nadchodząca konfrontacja. A przecież niewykluczone, że na koniec sezonu trzeba będzie sięgać dalej niż do ogólnego dorobku punktowego.
Mistrz kontra wicemistrz! Śląsk Wrocław – Jagiellonia LIVE
Obie drużyny rok temu walczyły o mistrzostwo Polski. Teraz znajdują się w zupełnie innych miejscach. Jakim wynikiem zakończy się ich dzisiejsze starcie?
Widzew odstawi Gikiewicza? Na celowniku bramkarz z Bundesligi!
Rafał Gikiewicz wczoraj zanotował mizerny występ w starciu jego Widzewa z Legią Warszawa. Dzisiaj w przestrzeni medialnej pojawiły się doniesienia, że Polak może niebawem zyskać nowego konkurenta w walce o miano podstawowego bramkarza swojego klubu.