Przejdź do treści

Polska Ekstraklasa

Sobiech: nie potrzebujemy takich reprezentantów jak Arboleda

– Arboleda przez cały mecz zachowywał się karygodnie. Myślę, że nie takich reprezentantów potrzebujemy – oświadczył strzelec jedynego gola w meczu Polonii z Lechem, napastnik gospodarzy Artur Sobiech.

Spotkanie przy Konwiktorskiej było bardzo wyrównane. Kiedy przy stanie 0:0 z boiska z czerwoną kartką wyleciał Euzebiusz Smolarek zdawało się, że jest już po Polonii. Tymczasem „Czarne Koszule” się nie poddały i osiem minut przed końcem Sobiech z bliska, zupełnie nieoczekiwanie, wbił piłkę do siatki. Także on miał wcześniej kilka przejść z obrońcą Lecha. Za jedno z nich zarobił żółtą kartkę. Arboleda przez cały mecz prowokował polonistów, a przy każdym zetknięciu padał teatralnie i symulował, że stała mu się okropna krzywda. Smolarek najpierw uderzył Kolumbijczyka łokciem w powietrznym pojedynku. Kilka minut później poprawił pięścią.

– To było odruchowe zachowanie. Ja już później nie miałem z nim tylu przejść. Może mnie się bardziej bał, ale też miałem żółtą kartkę, więc musiałem uważać. Mecz był wyrównany. Dużo walki, dużo charakteru. Obudziliśmy tego ducha walki, który drzemał w tej drużynie. Myślę, że już spać nie będzie i zostanie ujawniony w następnych spotkaniach. Trener Zieliński nas odmienił. Pozwoliło to odbić się od dna. Ale z tymi europejskimi pucharami dla Polonii to spokojnie. Wygraliśmy dopiero drugi mecz. Co ma w sobie trener Zieliński? Ma bardzo dobre podejście do zawodników. Ostatnio na treningu graliśmy w rugby. Dziś na boisku to też pomogło. W dziesięciu gra się dużo, dużo ciężej niż w jedenastu, ale właśnie wtedy trzeba pokazać, że jest się drużyną i wygrywać takie ciężkie mecze – tłumaczył strzelec jedynego gola spotkania.

Było to jego ósme trafienie w sezonie. Zdobył gola w drugim kolejnym spotkaniu. Jednak mogło być ich więcej, bo już na samym początku meczu przegrał pojedynek z Krzysztofem Kotorowskim. – Rzeczywiście miałem dużo łatwiejszą sytuację niż ta bramkowa. Powinienem zrobić zamach albo uderzyć w krótki róg, bo bramkarz już czekał na piłkę. Niestety człowiek uczy się na błędach. Chodzi o to, by już takich nie popełnić. Przy bramce bardzo dobrze podawał głową Bruno. Znalazłem się trzy metry od bramki. Chciałem uderzać głową, ale zdecydowałem się na uderzenie „pasówką” i wpadło – mówił Sobiech po zakończeniu zwycięskiego dla Polonii spotkania z ciągle aktualnymi mistrzami kraju.

Źródło: ASInfo


{wszystkie_pliki}

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 42/2024

Nr 42/2024