Sanchez uratował remis dla Arsenalu
Paris Saint-Germain na własnym terenie przez większość spotkania prezentowało się o wiele lepiej od Arsenalu, ale nie umiało dowieźć korzystnego wyniku do końca. Prowadzący już po 42 sekundach gospodarze dali sobie w drugiej połowie wbić bramkę i w efekcie musieli się podzielić punktami z zawodnikami z Wysp Brytyjskich.
Alexis Sanchez uratował remis dla Arsenalu
Paryżanie w krajowych rozgrywkach przyzwyczaili kibiców do dominacji. Po pierwszych czterech kolejkach zajmują jednak w tabeli Ligue 1 dopiero siódme miejsce. Pod koniec sierpnia przegrali z Monaco, a ostatnio tylko zremisowali z AS Saint-Etienne. Trener
Unai Emery nie wdrożył na razie do składu wszystkich pozyskanych zawodników. Jednym z rezerwowych – do dzisiaj – był
Grzegorz Krychowiak. Polak zadebiutował w PSG dopiero w starciu z ASSE. Na boisku spędził 45 minut i dostał żółtą kartkę.
Arsenal w Premier League spisuje się na razie dokładnie tak samo, jak PSG w swoich rozgrywkach. Warto jednak dodać, że na start Kanonierzy mierzyli się z Liverpoolem (3:4), a potem z mistrzem Anglii, Leicester City (0:0). Po późniejszych dwóch wygranych z rzędu kibice z Londynu mieli nadzieję na korzystny rezultat na Parc des Princes.
Podopieczni
Arsene’a Wengera nawet dobrze nie weszli jeszcze w mecz, a już przegrywali. Po 42 sekundach gospodarze wyszli na prowadzenie. Prawą stroną popędził z piłką
Serge Aurier, a następnie dośrodkował ją wprost na głowę
Edinsona Cavaniego. Zupełnie niepilnowany Urugwajczyk bez problemu pokonał
Davida Ospinę.Początek spotkania nie tylko z tego względu należał do gospodarzy. Piłkarze Arsenalu wyglądali na nieco zagubionych, a PSG kontrolowało grę. Jeszcze przed upływem 10 minut
Angel Di Maria świetnie zagrał piętą do
Adriena Rabiota. Jego uderzenie zostało jednak zablokowane.
Di Maria zresztą wkrótce po raz kolejny dał o sobie znać. Argentyńczyk wykonywał rzut rożny. Mocno podkręcona piłka mogła wpaść do siatki, ale Ospina był czujny. Bramkarz Arsenalu nie mógłby natomiast nic zrobić w 34. minucie. Wówczas fatalny błąd popełniła obrony Kanonierów. Do piłki dopadł Cavani i w doskonałej sytuacji strzelił tuż obok bramki.
Tymczasem przyjezdni do końca pierwszej połowy nie oddali ani jednego celnego uderzenia na bramkę PSG. Po przerwie wcale nie prezentowali się wyraźnie lepiej. Ba, to paryżanie jako pierwsi stworzyli sobie dobrą sytuację bramkową. W 69. minucie po raz drugi na listę strzelców mógł wpisać się Cavani, który prawie wykorzystał błąd obrony Kanonierów. Serca londyńskich kibiców zabiły znacznie szybciej, ale na wysokości zadania stanął Ospina.
Arsenal nigdy wcześniej we Francji nie przegrał, toteż należało się spodziewać, że goście wreszcie wezmą się do roboty. I na kilkanaście minut przed końcem udało im się wyrównać. Być może nie do końca zasłużenie, ale jednak do siatki trafili. Atomowe uderzenie oddał
Alex Iwobi, ale bramkarz PSG odbił piłkę. Dopadł do niej jeszcze
Alexis Sanchez i chwilę później zrobiło się 1:1!
Wkrótce kolejną szansę po drugiej stronie boiska miał Cavani, ale Ospina wygarnął mu piłkę spod nóg. Arsenal też przy odrobicie szczęścia mógł zdobyć drugiego gola. Żadnej z drużyn sztuka ta jednak się nie udała i spotkanie zakończyło się remisem. Warto jeszcze dodać, że obie drużyny kończyły w dziesiątkę. Tuż przed ostatnim gwizdkiem po żółtej kartce (każdy po drugiej) dostali
Marco Verratti i
Olivier Giroud.Krychowiak na boisku przebywał do 79. minuty. Polski pomocnik zaprezentował się solidnie, ale nic ponadto. Do jego zadań należało głównie rozbijanie ataków. Operował w okolicy koła środkowego. Miejmy nadzieję, że niebawem zadomowi się w podstawowym składzie PSG.
___
W tym samym czasie w Bazylei gospodarze mierzyli się z bułgarskim Łudogorcem Razgrad. W pierwszej połowie mecz był dość wyrównany, ale nie znaczy to wcale, że przesadnie ciekawy. Jeden z dwóch celnych strzałów gości zakończył w siatce. Tuż przed przerwą radość Bułgarom dał
Jonathan Cafu. Po zmianie stron długo utrzymywał się wynik 1:0 dla przyjezdnych, ale wreszcie i FC Basel doszło do głosu. 10 minut przed końcem na 1:1 strzelił
Renato Steffen.tboc, PiłkaNożna.pl