Rzuceni na kolana w ostatniej minucie.
Tego chyba nikt się nie spodziewał. Newcastle United pokonało na swoim terenie Chelsea (1:0) zdobywając gola w ostatniej minucie spotkania.
Frank Lampard nie miał powodów do zadowolenia (fot. Reuters)
Drużyna prowadzona przez Franka Lamparda gra w tym sezonie dużo lepiej na wyjazdach niż na swoim boisku i to właśnie w niej widziano faworyta sobotniego starcia na St. James’ Park. Problem w tym, że Newcastle United to zespół, który radzi sobie bardzo dobrze w spotkaniach z rywalami z czołówki tabeli, a to wszystko zwiastowało, że kibice na północny Anglii powinni być świadkami emocjonującego widowiska.
Od początku dużo więcej z gry mieli oczywiście londyńczycy, którzy dominowali na boisku i raz za razem zapędzali się w okolice pola karnego Newcastle. Jeśli zaś chodzi o gospodarzy, to ci przystąpili do meczu osłabieni brakiem kilku kontuzjowanych graczy, ale jeśli komuś wydawało się, że więc plan nie może na nich spać, ten był w błędzie. Jeszcze bowiem przed upływem kwadransa, urazu kolana doznał Jetro Willems, który na noszach opuścił murawę.
Chelsea miała optyczną przewagę, ale niewiele z tego wszystkiego wynikało. Newcastle prezentowało się bardzo szczelnie, jeśli chodzi o obronę i nawet jeśli rywale zdołali się wkraść w obręb pola karnego, to ich próby były rozbijane.
Najlepsze okazje strzelecki mieli Willian i Tammy Abraham. Szczególnie ten drugi zmarnował dogodną okazję, kiedy to już po minięciu bramkarza nie trafił czysto w piłkę i nie zdołał skierować jej w światło bramki.
Kontuzji w pierwszej połowie doznał Willems, a po zmianie stron jego los podzielił Reece James. Młody piłkarz Chelsea, który niedawno przedłużył kontrakt z Chelsea, po dynamicznym zderzeniu z przeciwnikiem nie był w stanie kontynuować gry. Jak wykazały powtórki, Anglik podczas tego zwarcia bardzo mocno wygiął staw skokowy, a jakby tego było mało poważnie stłukł mięsień.
W końcówce Abraham ponownie był bliski szczęścia, jednak piłkę po jego strzale z linii bramkowej Newcastle wybił Matt Ritchie, który uratował swój zespół przed stratą gola.
Kiedy wydawało się, że mecz zakończy się bezbramkowym remisem, gospodarze wyprowadzili niespodziewany cios. W ostatniej minucie doliczonego czasu gry piłkarze Newcastle United wywalczyli rzut rożny, po którego rozegraniu i wybiciu piłki, udało się ją z powrotem dośrodkować przed bramkę. Tam najwyżej wyskoczył Isaac Hayden, który strzałem głową skierował piłkę do siatki.
Nieco lepiej w tej sytuacji mógł się zachować Kepa, który miał futbolówkę na rękawicach, jednak nie zdołał jej odbić do boku. Ta wpadła do bramki i jak się okazało, było to trafienie, po którym Chelsea się już nie podniosła.
gar, PiłkaNożna.pl