Przejdź do treści
Raków przegrał z Kopenhagą

Ligi w Europie Liga Mistrzów

Raków przegrał z Kopenhagą

Nie taka groźna Kopenhaga, jak ją malują. Duńczycy co prawda pokonali Raków 1:0, ale w Sosnowcu nie pokazali nic szczególnego. Raków może mieć do siebie potężny żal, że nie udało mu się zdobyć choćby jednej bramki i uda się do Danii bez żadnej zaliczki. 



Burza, która przetoczyła się nad stadionem, a przede wszystkim gwałtowny deszcz, znacząco wpłynęły na stan murawy.. Niestety Raków błyskawicznie się o tym przekonał i już w 8. minucie goście objęli prowadzenie. Akcję bramkową można opisać jako podręcznikowy przykład futbolowego pecha – piłka kopnięta przez jednego z graczy Kopenhagi odbiła się od Racovitana i przemknęła tuż obok słupka, wpadając prosto do siatki. Kovacević sięgnął ją jeszcze ręką, ale mokra powierzchnia rękawicy i grząski grunt nieumożliwiły skutecznej interwencji.

Raków bardzo dobrze zachował się po stracie bramki. Kopenhaga nie poszła za ciosem, a częstochowianie skutecznie panowali nad przebiegiem meczu. Przewaga optyczna zdecydowanie należała go gospodarzy, Raków miał kilka bardzo dobrych sytuacji na połowie rywala, ale brakowało sposobu na przetransportowanie piłki tuż pod bramkę Kamila Grabary.


W 23. minucie trener Szwarga zmuszony był dokonać zmiany w składzie. Jean Carlos doznał kontuzji i nie mógł kontynuować gry. Na jego miejsce wszedł Deian Sorescu. Ogólnie rzecz biorąc, drużyna Kopenhagi do przerwy nie stanowiła znaczącego zagrożenia, a przebieg meczu wydawał się sprzyjać mistrzowi Polski.

Na kilka minut przed przerwą Papanikolaou trafił do siatki i stadion w Sosnowcu popadł w ekstazę. Niestety sędzia błyskawicznie ugasił entuzjazm częstochowian. Gol nie został uznany wskutek niewielkiego spalonego, który został uchwycony przez półautomatyczny system wykrywania pozycji spalonej. Ostatecznie oba zespoły schodziły do szatni przy prowadzeniu Kopenhagi 1:0.

W drugiej połowie tempo gry wyraźnie wzrosło. Akcje ofensywne po obu stronach nabierały rozpędu, a można było zauważyć, że obie drużyny odważniej przystępują do działań ofensywnych. Kolejny raz to Raków prezentował się lepiej; w 66. minucie doskonałą okazję miał Kittel, lecz po technicznym uderzeniu z wyskoku piłka przeleciała tuż nad spojeniem bramki Grabary.

Kopenhaga dwukrotnie potrafiła uderzyć w światło bramki, ale Kovacević pewnie wykonywał swoje obowiązki. Niemal każdy nastawiał się na ofensywną burzę duńskiej drużyny, ale w rzeczywistości nie była ona tak groźna, jak ją zapowiadano.

Ostatecznie spotkanie zakończyło się zwycięstwem 1:0 drużyny Kopenhagi, co pozostawia uczucie ogromnego niedosytu po stronie Rakowa Rywal nie pokazał się z dobrej strony i można mieć żal, że Rakowowi nie udało się trafić choćby jednego gola. Częstochowianie udadzą się na rewanż do Danii bez żadnej zaliczki, co może okazać się negatywnie kluczowe w kwestii awansu do fazy grupowej Ligi Mistrzów.

młan, PiłkaNożna.pl

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 43/2024

Nr 43/2024