Pululu zachywca Europę! Ta statystka robi wrażenie
Napastnik Jagiellonii przechodzi samego siebie. Jego forma zwłaszcza na europejskich boiskach wprawia w zachwyt nie tylko Białystok, ale i cały kontynent.
Mistrz Polski nie zawiódł w czwartkowy wieczór przy ul. Słonecznej. Drużyna trenera Siemieńca zmiotła Cercle Brugge, a niesamowitą solówką w tym koncercie popisał się Afimico Pululu. Najpierw nie zadrżała mu noga przy rzucie karnym, który pewnie zamienił na gola otwierającego, a niespełna 10. minut później wprawił kibiców w osłupienie nieprawdopodobną przewrotką.
ZAMKNIJ
Natomiast w przypadku angolskiego napastnika nie można mówić wyłącznie o wczorajszym popisie strzeleckim. Cała tegoroczna przygoda Dumy Podlasia jest naznaczona znakomitymi występami 25-latka, którego pamiętajmy, że Jaga zakontraktowała bez kwoty odstępnego.
Jeśli ktoś jednak wciąż uważa, że zachwyty nad Pululu są przesadzone, to statystyka przedstawiona przez oficjalny profil Ligi Konferencji powinna znacznie zmienić perspektywę. Otóż Angolczyk w 9 spotkaniach, aż ośmiokrotnie pokonywał bramkarza drużyny przeciwnej. Z tym że według popularnego w ostatnim czasie współczynnika xG – powinien mieć tylko 3 bramki na swoim koncie. Zauważalna dysproporcja jest największa spośród innych topowych snajperów tej edycji rozgrywek.
Czego podana statystyka dowodzi? Afimico Pululu ma nieprawdopodobny dryg do zamieniania trudną sytuację w prostą. Chociażby wczorajsza przewrotka przeciwko Belgom. Większość napastników naszej Ekstraklasy z pewnością nie dałaby rady zrobić tego efektowniej, a co najważniejsze – efektywniej. I wszystko wskazuje na to, że Angolczyk otrzyma kolejne szanse na poprawę swojego dorobku, który i tak jest już imponujący.
Co za wyróżnienie! Gwiazdor Jagi w jedenastce najlepszych graczy minionej edycji Ligi Konferencji
W dużej mierze to właśnie dzięki golom Afimico Pululu drużyna prowadzona przez Adriana Siemieńca dotarła do ćwierćfinału Ligi Konferencji, odpadając z późniejszym finalistą – Realem Betis. 26-letniego napastnika doceniła UEFA, umieszczając go w zestawieniu najlepszych zawodników.
Ten się cieszy, kto się cieszy ostatni [KOMENTARZ PO FINALE LK]
Na wrocławskim Rynku głośni Anglicy brylowali w rzucaniu krzesłami i szklankami. Na trybunach długo w ciszy przypatrywali się jak ich Chelsea nie radzi sobie z Betisem. Dopiero po wyrównującej bramce ożyli i ponieśli The Blues do wygranej 4:1!