Przejdź do treści
Porażka Legii Warszawa ze Sportingiem

Ligi w Europie Liga Mistrzów

Porażka Legii Warszawa ze Sportingiem

Nie było niespodzianki w drugim spotkaniu grupowym Legii Warszawa w Champions League. Podopieczni Jacka Magiery rozegrali dość mizerne zawody i przegrali w delegacji ze Sportingiem Lizbona (0:2). Taki wynik był jednak dla naszej drużyny najmniejszym wymiarem kary, ponieważ Portugalczycy mieli jeszcze kilka innych znakomitych okazji do zdobycia kolejnych bramek.

Legia Warszawa doznała drugiej porażki w Lidze Mistrzów

KOMPLET WYNIKÓW I AKTUALNE TABELA LIGI MISTRZÓW – KLIKNIJ!

Mistrz Polski przystąpił do wtorkowego meczu po okresie sporych zawirowań. Bardzo słaba gra Wojskowych w ostatnich tygodniach musiała w końcu doprowadzić do pożegnania się z Besnikiem Hasim, a jego miejsce przy Łazienkowskiej zajął właśnie wspomniany trener Magiera, który jeszcze kilka dni wcześniej prowadził Zagłębie Sosnowiec na poziomie I ligi. Nic więc dziwnego, że wielu zastanawiało się nad tym czy nowy sternik Legii zdoła sobie poradzić z takim przeskokiem, udźwignie presję i wyciągnie swój zespół z dołka.


Od początku było jednak wiadomo, że Legia nie jest faworytem. Stołeczna drużyna w swoim pierwszym meczu Ligi Mistrzów została rozbita przed własną publicznością przez Borussię Dortmund (0:6), natomiast Sporting dzielnie walczył z Realem Madryt i niewiele brakowało, by Portugalczycy zgarnęli na Estadio Santiago Bernabeu pełną pulę. Biorąc więc pod uwagę formę obu zespołów i ich potencjał czysto ludzki, niewiele przemawiało na korzyść ekipy Magiery.

O dziwo, początek w wykonaniu gości był całkiem niezły i – można śmiało użyć takiego stwierdzenia – obiecujący. Legia od pierwszych minut przejęła inicjatywę i kilka razy groźnie zapędziła się pod pole karne Sportingu. Raz dobrze znalazł się tam Miroslav Radović, a następnie przed szansą stanął Nemanja Nikolić, który jednak będąc w dogodnej pozycji, spanikował i oddał niedokładny strzał.

Gospodarze przetrwali gorsze momenty na początku meczu, a następnie ruszyli do zdecydowanych ataków. Przewaga Sportingu rosła z minuty na minutę i mogła zostać udokumentowana golem już w 19. minucie, kiedy to po dośrodkowaniu w rzutu rożnego w poprzeczkę trafił Gelson.

Im bardziej Sporting nacierał, tym bardziej Legia gubiła się w defensywie. Obrona Wojskowych wytrzymała do 28. minuty i Arkadiusz Malarz musiał w końcu skapitulować. Kolejne dośrodkowanie pod bramkę polskiego zespołu, Radović przedłużył lot piłki na dalszy słupek, a tam dopadł do niej Bryan Ruiz, który bez większych problemów skierował futbolówkę do siatki.



Od tego momentu gra Legii kompletnie się rozsypała i praktycznie każda kolejna akcja gospodarzy pachniała golem. Obrońcy Wojskowych grali już na miękkich nogach, natomiast Portugalczycy prezentowali ofensywne akcje pełne rozmachu i w 37. minucie podwyższyli wynik na 2:0. Tym razem Adrien Silva idealnie wypatrzył w polu karnym Basa Dosta, a ten bez specjalnej asysty rywali, plasowanym uderzeniem pokonał Malarza.

W drugiej części spotkania Sporting nie forsował już tak bardzo tempa. Prowadzenie gospodarzy był pewne, a niewiele brakowało, by ci zdołali je podwyższyć. Nonszalancja i brak dokładności, a także wyśmienite interwencje Arkadiusza Malarza sprawiły, że piłka nie chciała po raz trzeci wpaść do siatki.

Swoją jedną znakomitą, niemalże stuprocentową okazję miała również Legia, jednak dopadając do piłki w polu karnym Radović nie zdołał dobrze przymierzyć i posłał futbolówkę obok słupka. To powinien być premierowy gol Wojskowych w tej edycji Champions League.






Więcej goli na Jose Alvalade już nie zobaczyliśmy i to Sporting zapisał na swoje konto trzy punkty. Jeśli zaś chodzi o Legię, to ta musi jeszcze poczekać na swój pierwszy punkt i pierwszego gola w Lidze Mistrzów.

gar, PiłkaNożna.pl


Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024