MŚ 2018: Wymęczone zwycięstwo Canarinhos
Druga seria gier w grupie E rozpoczęła się od wygranej Brazylii z Kostaryką.
Brazylijczycy jeszcze nie zaprezentowali swojej ofensywnej mocy (foto: Damir Sagojl / Reuters)
Zdecydowany faworyt spotkania to Canarinhos. W pierwszym meczu Neymar i spółka zawiedli remisując ze Szwajcarią, ale nie wypadli z grona głównych kandydatów do medali. Z kolei Los Ticos w razie drugiego zera po stronie zysków będą powoli żegnać się z mundialem. Porażka z Serbią była pechowa, ale za brak szczęścia nikt nie dodaje punktów.
Tite dokonał jednej zmiany w jedenastce względem meczu ze Szwajcarią. Fagner zastąpił kontuzjowanego Danilo. Do kosmetycznej roszady doszło także w Kostaryce. Bryan Oviedo zmienił Francisco Calvo.
Brazylijczycy od pierwszych minut planowali ruszyć w poszukiwaniu bramki. W 3 minucie niecelnym uderzeniem popisał się Philippe Coutinho, ale to nie był zwiastun huraganowych ataków. Podopieczni Tite przeważali w posiadaniu piłki, jednak grali zbyt wolno, żeby zaskoczyć skomasowaną defensywę Los Ticos. Piłkarze z Ameryki Środkowej sumiennie realizowali swój plan, polegający na zaryglowaniu bramki i wyczekiwaniu na kontrataki.
W 13 minucie taktyka Los Tico mogła przynieść efekt. Johan Venegas przedarł się prawą stroną i wycofał piłkę do Celso Borgesa, który oddał niecelne uderzenie. Po 20 minutach na tablicy widniał rezultat 0:0. Keylor Navas na dobrą sprawę nie miał okazji się spocić.
W 26 minucie Willian oddał strzał za pola karnego. Piłkę przejął Gabriel Jesus i pokonał Navasa. Problem w tym, że napastnik Manchesteru City w momencie oddawania strzału był na spalonym. Chwilę później Navas w sytuacji sam na sam powstrzymał Neymara. W 29 minucie Marcelo uderzył obok słupka zza szesnastki. Chwilę później szczęścia z dystansu szukał Coutinho.
W ostatnim kwadransie pierwszej połowy Brazylia podkręciła tempo, ale poza celnym strzałem Marcelo, z którym dosyć spokojnie poradził sobie Navas, nie zdarzyło się nic godnego odnotowania. Do przerwy obyło się bez bramek.
Canarinhos rozpoczęli druga połowę z animuszem. Z szatni na drugą połowę nie wyszedł Willian, zastąpił go Douglas Costa. Navas w pierwszych minutach po przerwie zwijał się jak ukropie po strzałach kolegi z zespołu Johnny’ego Acosty i Coutinho. Najbliżej szczęścia był jednak Gabriel Jesus, który strzałem z głowy trafił w poprzeczkę. W 56 minucie Neymar nie wykorzystał znakomitej sytuacji po podaniu Douglasa Costy. Navas efektownie interweniował. Chwilę później golkiper Los Ticos na raty obronił uderzenie Coutinho z kilkunastu metrów.
W 72 minucie techniczny strzał sprzed pola karnego oddał Neymar. Gdyby piłka zmierzała do bramki to Navas byłby bezradny. Na szczęście dla Los Ticos uderzenie okazało się nieznacznie niecelne. W 78 minucie Bjorn Kuipers wskazał na wapno po starciu Neymara z Giancarlo Gonzalezem. Holenderski arbiter skorzystał z pomocy VAR i cofnął decyzję przychylną dla Canarinhos.
W 85 minucie Coutinho oddał zbyt słabe uderzenie, żeby zaskoczyć Navasa. Po chwili czujność klubowego kolegi sprawdził Casemiro, ale golkiper Los Ticos był bezbłędny. Do czasu. W pierwszej minucie doliczonego czasu gry Marcelo zacentrował w pole karne, Roberto Firmino zgrał piłkę do Gabriela Jesusa, ten opanował piłkę Coutinho, który z kilku metrów posłał piłkę do siatki między nogami Navasa. W siódmej minucie doliczonego czasu gry Brazylijczycy wyszli z zabójczą kontrą. Casemiro podał do Douglasa Costy, który obsłużył Neymara. Irytujący przez cały mecz gwiazdor Canarinhos wpakował piłkę do pustej bramki. Brazylia wygrała 2:0 z Kostaryką.
PilkaNozna.pl