LM: Arsenal Londyn blisko sensacji. Ćwierćfinał jednak dla Bayernu
W rewanżowym meczu ćwierćfinału Ligi Mistrzów
Arsenal pokonał na Allianz Arena Bayern Monachium 2:0. „Kanonierom” do
pełni szczęścia zabrakło jednej bramki, ponieważ mimo porażki to
Bawarczycy awansowali do ćwierćfinału rozgrywek.
Przed
trzema tygodniami Bayern wygrał na Emirates Stadium 3:1. Bramki dla
niemieckiej drużyny zdobyli wówczas Toni Kroos, Thomas Mueller i Mario
Mandzukic. Jedynego gola dla londyńczyków strzelił natomiast Lukas
Podolski. Rezultat pierwszego spotkania stawiał Bawarczyków w roli
zdecydowanych faworytów, ale jak pokazał wtorkowy mecz Milanu z
Barceloną w piłce nożnej nie ma rzeczy niemożliwych.
Na
potwierdzenie tych słów Arsenal już w 3. minucie środowego spotkania
objął prowadzenie. W pole karne mocną piłkę posłał Walcott, dopadł do
niej Oliver Giroud, który po uderzeniu z najbliższej odległości otworzył
wynik meczu. Zaskoczeni tym faktem gospodarze długo wyglądali na
oszołomionych, przez co na wiele pozwalali rywalowi także w kolejnych
minutach. Do przerwy rezultat jednak zmianie nie uległ.
Po
zmianie stron „Kanonierzy” nie rezygnowali z walki o korzystny wynik,
ale futbolówka nie chciała wpaść do siatki. Swoje okazje bramkowe mieli
także gracze Bayernu, ale tego dnia w dobrej dyspozycji był zastępujący w
bramce gości Wojciecha Szczęsnego, Łukasz Fabiański.
Gdy
wydawało się, że w tym meczu już nic złego się gospodarzom nie przytrafi
w 85. minucie drugiego gola dla przyjezdnych strzelił Laurent
Koscielny. W tym momencie podopieczni Arsene Wengera do wyeliminowania
Bayernu potrzebowali tylko jednego trafienia. Niestety, dla kibiców
gości owego trafienia londyńczycy się nie doczekali i to drużyna z Monachium
awansowała do ćwierćfinału Champions League.
W rozgrywanym
równocześnie meczu Malagi z FC Porto gospodarze pokonali rywala z
Portugalii 2:0 i mimo porażki 0:1 w pierwszym spotkaniu awansowali do
kolejnej fazy rozgrywek. Bramki dla hiszpańskiego zespołu zdobyli Isco i
Santa Cruz. FC Porto kończyło mecz w dziesiątkę po tym jak drugą żółtą,
a w konsekwencji czerwoną kartkę obejrzał Defour.
szymek, PilkaNozna.pl
fot. Bayern Monachium