LKE: Lech poległ w meczu z Fiorentiną
Niespodzianki przy Bułgarskiej nie było. Zabójczo skuteczna Fiorentina wygrała z Lechem Poznań 4:1 i jest niezwykle blisko gry w półfinale rozgrywek Ligi Konferencji Europy.
Fiorentina pewnie wygrała przy Bułgarskiej (fot. 400mm.pl / Patryk Pindral)
Fiorentina przyjechała do Poznania jak po swoje. Włoska drużyna była bezwzględna i pewnie wykorzystywała momenty przewagi na boisku. Florencki zespół wygrał aż 4:1 z mistrzem Polski i już w pierwszym meczu bardzo mocno przybliżył się do półfinału LKE.
Goście błyskawicznie objęli prowadzenie i już w 4. minucie meczu Arthur Cabral wpisał się na listę strzelców. Gonzalez świetnie uderzył z dystansu, piłka odbiła się od słupka a następnie od Bednarka. Obrońcy Lecha nie zapewnili jednak odpowiedniej asekuracji i Cabral z bliskiej odległości skierował piłkę do siatki.
Po stracie bramki Lech Poznań nabrał wigoru i parł do przodu. Kolejorz grał odważnie, nie bał się Fiorentiny widać było przewagę po stronie polskiej drużyny. W 11. minucie świetną okazję miał wychodzący sam na sam Mikael Ishak, ale Szwed popełnił błąd, szukając na siłę rzutu karnego zamiast bezpośrednio uderzać na bramkę. Arbiter ani przez moment nie myślał o wskazaniu na wapno.
Lechowi udało się wyrównać w 20. minucie spotkania. Kolejorz skonstruował świetną akcję na połowie Fiorentiny, Ishak zgrał piłkę do Velde i ten z okolicy linii pola karnego huknął skutecznie na bramkę.
Do przerwy oglądaliśmy dość równe spotkanie, jednak ostatni akord należał do Fiorentiny. Nicolas Goznalez sprytnym uderzeniem głową trafił do siatki, piłka odbiła się kozłem przed Bednarkiem i Polak skapitulował. Tuż przed końcowym gwizdkiem mogło być nawet 3:1, jednak Cabral skiksował z bliskiej odległości.
Druga połowa pokazała już wyraźny dysonans. Fiorentina zdecydowanie przeważała i co najważniejsze, była niesamowicie skuteczna. W 58. minucie było już 3:1, Giacomo Bonaventura dobił odbitą piłkę przez obrońców Lecha i pokonał Bednarka. Bramkarz Lecha wyciągał piłkę z siatki cztery minuty później. Jonathan Ikone zabawił się z obroną Kolejorza i bardzo sprytnym, kąśliwym strzałem po ziemi trafił do bramki.
Najwięcej złego działo się na połowie Lecha, szczególnie w obronie. Brakowało lidera w postaci Bartosza Salamona, piłkarze nie byli zorganizowani w defensywie i pozostawiali wiele wolnej przestrzeni, którą Fiorentina świetnie wykorzystywała. Filip Bednarek również mógł więcej wycisnąć ze swojego występu. W grze bramkarza Lecha brakowało dynamiki, natomiast interwencje wydawały się spóźnione.
Rewanż za tydzień we Florencji, jednak Lechowi będzie piekielnie trudno odwrócić losy tego dwumeczu. Fiorentina powoli może już myśleć nad grą w półfinale, bo trudno sobie wyobrazić, aby Włosi przed własną publiką mieli roztrwonić zaliczkę z Wielkopolski.
PiłkaNożna.pl