Lista grzechów Paulo Sousy
Reprezentacja Polski jest w fatalnym położeniu po pierwszym meczu mistrzostw Europy. Biało-czerwoni skompromitowali się ze Słowacją, przegrywając 1:2. Mecz otwarcia był jednocześnie meczem o wszystko, który Polacy zawalili. Paulo Sousa nie okazał się zbawicielem naszej drużyny narodowej i również popełnił kilka błędów.
USTAWIENIE
Portugalczyk od początku pracy z reprezentacją Polski stawiał na ustawienie z co najmniej dwoma napastnikami. Kiedy chciał jeszcze bardziej zwiększyć siłę rażenia, wystawił nawet trzech snajperów – w meczach z Andorą oraz Rosją. Biało-czerwoni szykowali się zatem pod ustawienie 1-3-5-2, ale kiedy wybiła godzina zero selekcjoner nagle zmienił zdanie. Zostawił osamotnionego Roberta Lewandowskiego w ataku i zagęścił środek pola. Nawet jeśli to ustawienie było trenowane na zgrupowaniu, to brak przetestowania go nawet w meczu towarzyskim był strzałem do własnej bramki… Rozumiemy, że selekcjoner nie mógł skorzystać z Arkadiusza Milika czy Krzysztofa Piątka z powodu kontuzji, ale przecież kiedy naszego kapitana zabrakło na Wembley w spotkaniu z Anglią to Sousa i tak postawił na dwóch napastników! Gdzie jest konsekwencja? Jeszcze w marcu można było mówić o eksperymentach na potrzeby projektu. Ale w czerwcu? W meczach towarzyskich nie przetestowaliśmy nawet przez minutę zestawienia, w jakim wyszliśmy na Słowaków…
DZIURAWA OBRONA
Od początku przygody Sousy z biało-czerwonymi widać jeden wielki problem – grę w obronie. Granie trzema środkowymi obrońcami (choć wczoraj broniliśmy przez większość meczu czwórką, w ataku przechodziliśmy do trójki) nigdy nie było mocną stroną naszej drużyny narodowej. W zasadzie w każdym spotkaniu (z wyjątkiem starcia z Andorą) pod wodzą Portugalczyka defensywa popełniała poważne błędy. Gole traciliśmy z łatwością, szczególnie po stałych fragmentach gry. Obrona strefowa, którą stosuje Sousa nie przynosiła rezultatów. Wczoraj też nie przyniosła, co wykorzystał Skriniar, strzelając gola na 1:2.
ŻONGLOWANIE DEFENSYWĄ
Skoro Sousa uparł się na grę trzema obrońcami, to wypadało znaleźć optymalne ustawienie takiego bloku obronnego. Marcowe spotkania potraktował jako eksperymenty, ale już w czerwcowych sparingach pasowałoby zgrywać zawodników, którzy są szykowani na starcie ze Słowacją. Efekt jest taki, że w sześciu meczach pod wodzą obecnego selekcjonera mieliśmy sześć różnych zestawień obrony! Bartosz Bereszyński, Kamil Glik i Jan Bednarek w jednym marcowym spotkaniu wyszli w podstawowym składzie, ale piłkarz Sampdorii nie był ustawiony w roli trzeciego stopera, a grał jako wahadłowy… Grali przecież tacy piłkarze jak Michał Helik, Kamil Piątkowski, Tomasz Kędziora czy Paweł Dawidowicz…
NOTORYCZNIE SPÓŹNIENI
Odkąd drużynę narodową prowadzi Paulo Sousa reprezentacja Polski ma jeden poważny problem – nie dojeżdża na pierwszą połowę. Gdzie jest przyczyna? W meczach eliminacyjnych Portugalczyk nie trafiał z wyjściową jedenastką. Teraz również można było podważać jakieś decyzje, ale po zmianie stron ta sama jedenastka nagle przez piętnaście minut grała naprawdę nieźle. Potrafiła zdominować rywala, wypracować w kilkadziesiąt sekund sytuację bramkową i doprowadzić do wyrównania. Co się dzieje z biało-czerwonymi w pierwszych połowach? Za kadencji Portugalczyka w meczach o punkty strzeliliśmy tylko jednego gola w pierwszych 45 minutach…
BRAK REAKCJI
W marcu natomiast Sousa potrafił odpowiednio zareagować na boiskowe wydarzenia, dokonując korekt w trakcie spotkania. Wczoraj nawet tego nie było. Grzegorz Krychowiak, nawet kiedy graliśmy w komplecie, był najgorszym naszym zawodnikiem. Notorycznie spóźniony, nienadążający za rywalami, a w rozegraniu w zasadzie bezproduktywny. O ile pierwszy faul był przerwaniem dobrze zapowiadającego się kontrataku rywali, to już drugie przewinienie, po którym otrzymał czerwoną kartkę było po prostu spóźnione. Zaskoczenie? Nie. Już tydzień temu w starciu z Islandią Krychowiak prezentował się dokładnie tak samo. Kamil Jóźwiak po pierwszej połowie również nadawał się do zmiany – zero pożytku zarówno w ofensywie jak i defensywie… Kto za niego? Może Tomasz Kędziora i przesunięcie Bartosza Bereszyńskiego na prawe wahadło?
ZASKAKIWANIE
Chyba nie było spotkania pod wodzą Sousy, w którym nie padłoby określenie „selekcjoner zaskoczył z wyjściową jedenastką”. Portugalczyk uwielbia wykonywać nieoczywiste ruchy. Może w ten sposób chce zaskakiwać rywala? Wczoraj też takie ruchy wykonał. Postawił na Jóźwiaka, który wcześniej zagrał u niego tylko raz w podstawowym składzie. Ale akurat ten wybór rozumiemy – skrzydłowy Derby County dał wystarczająco dużo pozytywnych sygnałów, aby zapracować na jedenastkę. Ale wystawienie Karola Linettego? OK., strzelił gola, chwała mu za to, ale do tego momentu trudno było go za cokolwiek chwalić. Zresztą Sousa pomocnika Torino nie wystawił ANI RAZU w podstawowym składzie w pięciu spotkaniach poprzedzających turniej. Mało tego, na marcowe zgrupowanie nawet go nie powołał…
pgol, PilkaNozna.pl