Legia wywozi dobry wynik z Chorwacji!
Kilka razy serce stanęło nam w gardle. Kilkukrotnie wydawało się, że Dinamo Zagrzeb strzeli Legii Warszawa kilka goli. Skończyło się na strachu. Mistrzowie Polski wywieźli ze stolicy Chorwacji remis i są cały czas w grze o fazę grupową Ligi Mistrzów.
(fot. Piotr Kucza/400mm.pl)
Zaczęło się tak jak się miało zacząć, czyli od odważnych ataków gospodarzy. Dinamo zdominowało przyjezdnych, nie dało im w zasadzie powąchać piłki, a warszawianie odgryźli się jednym słabym strzałem Bartosza Slisza.
Po kwadransie drużyna Czesława Michniewicza zaczęła się odgryzać. Najbliżej był Mahir Emreli, ale po sporym zamieszaniu w polu karnym Azer został zatrzymany.
W 23. minucie Dinamo znalazło sposób na złamanie legijnej defensywy. Na szczęście sędzia słusznie odgwizdał pozycję spaloną i skończyło się tylko na ostrzeżeniu.
Do przerwy gra się wyrównała. Chorwaci dłużej utrzymywali się przy piłce, ale mistrzowie Polski bardzo umiejętnie się bronili. Przede wszystkim liderem zespołu był Artur Jędrzejczyk, który cały czas wytrącał z rytmu Bruno Petkovicia. Snajper reprezentacji Chorwacji wyglądał przy legionistach momentami jak uczeń z ósmej klasy, który z łatwością przepycha czwartoklasistów, a młodzież musiała się uciekać do nieprzepisowych zagrań, aby go zatrzymać.
Przez 45 minut Petković miał swojego anioła stróża w postaci Jędrzejczyka. Po zmianie stron Chorwat jednak na chwilę zerwał się ze smyczy i posłał piłkę do siatki po dośrodkowaniu z prawego skrzydła. Tym razem wszystko odbyło się zgodnie z przepisami i było 1:0. Zanim Dinamo strzeliło gola, świetną interwencją popisał się jeszcze Artur Boruc, który obronił uderzenie Majera.
Legia wydawała się przez chwilę oszołomiona, ale Dinamo postanowiło dać przyjezdnym więcej miejsca na swojej połowie. Miejscowi chcieli dobić polski zespół zabójczymi kontratakami, które były naprawdę groźne, ale kończyło się tylko na strachu.
Przyjezdni powoli jednak zaczęli dochodzić do głosu. Najpierw skiksował Filip Mladenović, później strzał Josipa Juranovicia został zablokowany, aż w końcu Ernest Muci huknął zza pola karnego w lewy róg i zaskoczył Livakovicia. Albańczyk doprowadził do remisu i potwierdził, że opinia o jego niezłym strzale z dystansu nie została wyssana z palca.
Legia dowiozła remis i jest w bardzo dobrej sytuacji przed rewanżem. W dalszym ciągu faworytem dwumeczu pozostaje Dinamo, ale trudniejsza część chorwackiej lekcji została odrobiona. Do „piątki” trochę zabrakło, ale czwórkę z plusem możemy spokojnie wystawić mistrzom Polski za to spotkanie. Legioniści zostawili na boisku serce, grali odważnie, agresywnie i przede wszystkim nie przegrali. A to miał być klucz do wyeliminowania Dinama…
pgol, PilkaNozna.pl