Kosztowna zadyszka Wilków
Cztery mecze i ani jednego zwycięstwa. Bilans ostatnich spotkań Wolverhampton znacznie odbiega od tego, do czego przyzwyczaiła nas drużyna z Molineux po powrocie do Premier League. Dziś na jej drodze uparcie stanęły Sroki.
Wolverhampton nie wygrało żadnego z poprzednich czterech meczów. (fot. Reuters)
Czy zadyszka Wilków może dziwić? Nie bardzo. W końcu od początku bieżącego sezonu te rozegrały aż trzydzieści siedem spotkań, przemierzając w tym celu zawrotną ilość kilometrów i zostawiając ślady na czterech frontach. Na ich niekorzyść działa również fakt, iż Nuno Espirito Santo na własne życzenie dysponuje jedną z najskromniejszych liczebnie kadr w Premier League. Zmęczenie piłkarzy zwyczajnie musiało dać o sobie znać.
Od spektakularnej wygranej z Manchesterem City w przedostatnim występie w 2019 roku, Wolverhampton nie odniosło ani jednego zwycięstwa. Obok porażek z Liverpoolem oraz Watfordem bilans Raula Jimeneza i spółki uzupełniają remisy z Manchesterem United, a także dzisiejszy podział punktów z Newcastle.
Starcie ze Srokami od początku nie układało się po myśli gospodarzy. Wynik już w siódmej minucie otworzył Miguel Almiron, który skorzystał z przytomnego zagrania Dwighta Gayle’a. Paragwajczyk długo nie mógł się przełamać, ale kiedy już mu się udało, ani myśli zwalniać tempa.
I choć kilka chwil później do wyrównania doprowadził Leander Dendoncker, w ostatecznym rozrachunku trafienie Belga nie okazało się katalizatorem i przyczyniło się do zdobycia przez Wilki tylko jednego punktu. Ten wprawdzie pozwolił im na awans na siódmą pozycję w tabeli, lecz trzy oczka dałyby lokatę numer sześć. Remis znacznie bardziej satysfakcjonuje Newcastle, które utrzymuje bezpieczną przewagę nad strefą spadkową.
sar, PiłkaNożna.pl