Jak skutecznie wyciągać wnioski?
Między potyczką z Chelsea a starciem z Manchesterem United minęły zaledwie trzy dni. Kanonierom w zupełności wystarczyło to jednak do odrobienia lekcji i nie popełnienia tego samego błędu. Efekt może okazać się bezcenny.
Czy wygrana z United natchnie Kanonierów do lepszej dyspozycji w dalszej części sezonu? (fot. Reuters)
Spotkanie z potentatem na własnym boisku było? Było. Szybko zdobyta bramka była? Owszem. Finalna utrata prowadzenia i w efekcie porażka? Otóż nie.
W przeciwieństwie do niedzielnego występu, kiedy po trafieniu Pierre’a-Emericka Aubameyanga londyńczycy dali się dogonić, a nawet przegonić przez podopiecznych Franka Lamparda, w środę bramka otwierająca wynik meczu była tylko preludium. Po tym piłkarze Mikela Artety poszli za ciosem i upewnili się, że rywal nie zdoła im zagrozić.
Za oba pchnięcia mniej lub bardziej odpowiedzialny był Pepe. Iworyjczyk najpierw wpisał się na listę strzelców, a następnie do spółki z Lacazettem to samo umożliwił Sokratisowi. Co więcej, gdyby nie słupek, skrzydłowy miałby na koncie dublet. Czy oznacza to upragnione przełamanie 24-latka?
Niekoniecznie. Były zawodnik Lille od samego początku przygody z klubem z Emirates Stadium ma kłopot z ustabilizowaniem formy. Wydawało się, iż kamieniem milowym w drodze do celu okaże się spotkanie z West Hamem, w którym zdobył bramkę i zanotował asystę, lecz po nim Pepe znowu przygasł. Arteta liczy z pewnością, że tym razem stanie się inaczej, a najdroższy gracz w historii Arsenalu wydatnie pomoże mu w przywróceniu klubowi blasku i należytej estymy. Nawet jeśli od czasu do czasu pogrymasi przy opuszczaniu murawy.
Triumf w meczu z United stanowi przypieczętowanie progresu, jaki mimo krótkiego okresu współpracy, poczynili Kanonierzy pod wodzą Hiszpana. Poza trzema punktami dzisiejszy wynik powinien przynieść także – a może przede wszystkim – wyczekiwaną poprawę morale. Czas pokaże, czy natchnie ona londyńczyków do lepszej dyspozycji w dalszej części rozgrywek.
sar, PiłkaNożna.pl