Jagiellonia wyszarpała zwycięstwo
Piłkarze Jagiellonii Białystok udanie weszli w eliminacje Ligi Europy. Wicemistrzowie Polski pokonali u siebie Rio Ave 1:0 po golu Mateusza Machaja.
(fot. Maciej Gilewski/400mm.pl)
NACIŚNIJ F5, ABY ODŚWIEŻYĆ
Białostoczanie chcieli zmazać plamę, którą zostawili po pierwszej kolejce w Ekstraklasie, przegrywając z Lechią Gdańsk przed własną publicznością 0:1. W europejskich pucharach rok temu Jaga odpadła po dwumeczu z Gabalą, który przegrała 1:3.
W obozie wicemistrzów Polski nastroje po wylosowaniu Rio Ave były bardzo pozytywne. W końcu zespół z Podlasia uniknął wyjazdu do dalekiego kraju, gdzie temperatury są afrykańskie, a rywal nie jest anonimowy.
Na kwadrans przed pierwszym gwizdkiem nad stadionem w Białymstoku przeszła olbrzymia ulewa, co groziło opóźnieniem meczu. Jednak pięć minut przed pierwszym gwizdkiem opady nieco zmniejszyły intensywność i sędzia zgodnie z planem rozpoczął spotkanie. Murawa nie nadążała odprowadzać wody i szykowało się widowisko w jednej wielkiej kałuży.
Pierwszą groźną szansę stworzyli przyjezdni już w 1. minucie, ale na szczęście na miejscu był Marian Kelemen. Bramkarz Jagi świetnie obronił strzał z dziewięciu metrów. Jagiellonia zbierała się do odpowiedzi. W 5. minucie dobrze z prawego skrzydła dośrodkował Novikovas, ale strzał Sheridana był zbyt lekki, aby zaskoczyć Makaridze.
Chwilę później Jaga już była konkretniejsza. Świetnym prostopadłym podaniem popisał się Przemysław Frankowski, Mateusz Machaj stanął oko w oko z golkiperem gości i nie dał mu najmniejszych szans. 1:0!
W 19. minucie przyjezdni powinni doprowadzić do wyrównania. Sam na sam z Kelemenem wyszedł Bruno Moreira, ale bramkarz Jagi odbił strzał Portugalczyka nogami i Rio Ave wywalczyło tylko rzut rożny.
Portugalczycy przejęli inicjatywę, ale niewiele z tego wynikało. Dłużej utrzymywali się przy piłce, jednak nie mieli pomysłu, aby sforsować dobrze ustawioną białostocką defensywę. Dopiero w 32. minucie Rio Ave stworzyło dobrą okazję. Z lewej strony dośrodkował Galeno, a do strzału głową doszedł Gelson, jednak po raz kolejny na posterunku był Kelemen.
Serca kibiców wicemistrzów Polski mocniej zadrżały w 38. minucie. Po akcji z prawej strony interwencję wślizgiem zaliczył Mitrović, który zablokował dośrodkowanie, ale po odbiciu piłka uderzyła w słupek i wyszła za linię końcową. Pięć minut później metr nad bramką z rzutu wolnego uderzył Galeno.
Po zmianie stron Jagiellonia cały czas była bardzo dobrze zorganizowana w defensywie i nie pozwalała Portugalczykom na stworzenie zagrożenia pod bramką Kelemena. Białostoczanie oddalili jednak grę od własnego pola karnego. Piłkarze Mamrota grali wyżej niż w końcówce pierwszej połowy i starali się dołożyć kolejne trafienie. Nie było mowy o bronieniu wyniku.
W 63. minucie Pszczółki znowu zagroziły bramce Portugalczyków. Świetną indywidualną akcją na lewej stronie boiska popisał się Novikovas, który minął Nelsona Monte i dośrodkował na siódmy metr do Kwietnia. Pomocnik Jagi jednak nieczysto trafił w piłkę i ta przeszła daleko obok słupka. Pięć minut później kapitalną akcję lewą stroną zrobił duet Frankowski – Novikovas, ten pierwszy zagrał piłkę wzdłuż bramki, ale niestety żaden z jego kolegów nie zdążyć przeciąć podania.
W 73. minucie do głosu doszli Portugalczycy. Najpierw świetnie strzał Moreiry wślizgiem zablokował Runje, a chwilę później kapitalną paradą bramkarską popisał się Kelemen, broniąc techniczne uderzenie Galeno.
Ze stadionu Jagiellonii,
Paweł Gołaszewski