Przejdź do treści
Fornalik musi znokautować naszych kadrowiczów, bo inaczej przegra

Polska Reprezentacja Polski

Fornalik musi znokautować naszych kadrowiczów, bo inaczej przegra

Debiut Waldemara Fornalika w roli selekcjonera nie jest oczekiwany w jakimś wielkim napięciu, i trudno się dziwić, skoro przypada w meczu towarzyskim z niezbyt wysoko notowanym rywalem, ale dla całej kadencji może być niezwykle istotny. A nie brakuje nawet głosów, że wręcz kluczowy!

Miałem niedawno okazję rozmawiać z Mirosławem Tłokińskim, a zatem człowiekiem, który przyłożył rękę do zdymisjonowania Fornalika z Widzewa, gdy łódzki klub zajmował po rundzie jesiennej pierwszą lokatę w pierwszej lidze, potem jednak zupełnie zmienił zdanie na temat WF, twierdząc, że to najlepszy warsztatowiec, jakiego poznał zasiadając w radzie nadzorczej RTS. Teraz Tłokiński jest zdania, że Fornalik dostanie tylko jedną szansę od reprezentantów, którzy przerastają trenera międzynarodowym obyciem.

– I albo Waldek wejdzie do szatni, przed albo tuż po meczu z Estonią, wyprowadzając taki cios już podczas pierwszego zgrupowania, którym znokautuje kadrowiczów, i automatycznie podporządkuje sobie wszystkich, albo przegra już na dzień dobry – uważa popularny przed laty Tłoczek. – Najgorszy byłby moment, w którym piłkarze zaczęliby protekcjonalnie klepać i pocieszać trenera po jakiejś niespodziewanej porażce, ale tak wcale stać się nie musi. Fornalik jest bowiem typem trenera-intelektualisty, który powinien sobie poradzić z wyrobieniem autorytetu na drodze bardziej wyszukanych metod niż jego poprzednik. W tym elemencie warsztatu Waldek przypomina Arsene’a Wengera, z którym przyjaźnię od ponad 30 lat, miałem więc czas dokładnie poznać słynnego Francuza, a zatem wiem, co mówię.

Tłokiński znany był z oryginalnego spojrzenia już w czasach kariery, która naznaczona została tworzeniem opozycji wobec Zbigniewa Bońka, innej wielkiej gwiazdy Widzewa. Tyle że nie wszyscy podzielają optymizm pana Mirka. Oto były trener i dyrektor sportowy, między innymi Zagłębia Lubin, gdy sięgało po swe pierwsze mistrzostwo w historii, a dziś profesor doktor habilitowany Ryszard Panfil, wykładowca w Wyższej Szkole Zarządzania i Coachingu jest zdania, że już kadra Franciszka Smudy osiągnęła podczas Euro 2012… sukces, więc zajęcie przez biało-czerwonych miejsca wyższego niż czwarte w kwalifikacjach MŚ 2014 również powinno zostać uznane za świetny wynik.

– Najsłabszy, zdecydowanie najniżej notowany zespół w stawce finalistów mistrzostw Europy zdołał dwukrotnie zremisować z silniejszymi przeciwnikami, a przed meczem z Czechami został zwyczajnie przemotywowany – uważa profesor Panfil. – Od naszych piłkarzy wymagano więcej niż byli w stanie osiągnąć, co musiało się odbić negatywnie na ich formie psycho-fizycznej w tym spotkaniu. Między bajki włóżmy teorie, że Polacy byli źle przygotowani na Euro pod względem motorycznym, bo wszystkie badania wykazują, iż nasi piłkarze biegają na poziomie europejskiej czołówki. Nie dali rady Czechom, bo mają gorsze umiejętności piłkarskie. Dlatego misję trenera Fornalika uważam za bardzo trudną. Przejął reprezentację losowaną z dalekiego koszyka, od której jednak wszyscy wymagają awansu do mistrzostw świata. A to będzie możliwe tylko przy dużym szczęściu i nieprawdopodobnie korzystnym zbiegu okoliczności. Bo opierając się na obiektywnych danych, na dziś nie mamy potencjału, aby promocji do mundialu się spodziewać. Przecież w naszej grupie są trzy lepsze zespoły. Smutne, ale prawdziwe. Znów może pojawić się u piłkarzy syndrom przemotywowania, zwłaszcza jeśli będziemy potęgować wywieraną na nich presję.

Nie da się nie zauważyć, że wszyscy w środowisku piłkarskim bardzo dobrze życzą Fornalikowi. Szkoda tylko, że nawet ciepłe, ale realne spojrzenie jest tak pesymistyczne…

Adam GODLEWSKI

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024