Ależ to było spotkanie. Manchester City podzielił się na swoim terenie punktami z Crystal Palace (2:2), uszczuplają do minimum swoje szanse na obronę tytułu mistrzowskiego.
Sergio Aguero zapewnił swojej drużynie cenne zwycięstwo (fot. Reuters)
Wydawało się, że to będzie mecz do jednej bramki. Crystal Palace – jak na swoje skromne możliwości oczywiście – poczyna sobie w tym sezonie całkiem nieźle, jednak w zgodnej opinii fachowców w starciu z rozpędzonym Manchesterem City mogło to po prostu nie wystarczyć.
Tak jak można było zakładać, podopieczni Pepa Guardioli od początku przejęli kontrolę nad wydarzeniami na boisku, a chociaż to oni prowadzili grę, to niewiele z tego wszystkiego wynikało. Crystal Palace to drużyna, która w defensywie gra niezwykle solidnie i zamierzała to pokazać także na Etihad Stadium.
Gospodarze bili głową w mur, wymieniając na połowie rywala dziesiątki podań. Jeśli już jakąś okazję udało się wykreować, to w ekipie Orłów na pierwszy plan wychodził Vicente Guaita, który spisywał się bez zarzutu. Londyńczykom dopisywało również szczęście, tak jak wtedy, gdy po strzale Kevina de Bruyne z rzutu wolnego piłka trafiła w poprzeczkę.
Zespół Roya Hodgsona przetrwał trudny okres i jeszcze przed przerwą sam groźnie zaatakował. W 39. minucie zgranie głową w wykonaniu Gary’ego Cahilla wykorzystał nowy napastnik Palace – Cenk Tosun, który również głową skierował futbolówkę do bramki obok bezradnego Edersona.
Obywatele rzucili się po zmianie stron do huraganowych ataków, Guardiola dokonywał kolejnych ofensywnych roszad w drużynie, ale bramka Crystal Palace wciąż pozostawała niezdobyta. Na nieco ponad kwadrans przed końcem meczu sędzia skłaniał się do tego, by podyktować karnego dla Manchesteru City, jednak ostatecznie po interwencji systemu VAR zmienił swoją decyzję.
Mistrzowie Anglii tak długo bili w mur obronny rywala, że w końcu udało się im go skruszyć. Sztuki ten dokonał Sergio Aguero, który w 82. minucie wykorzystał dośrodkowanie Gabriela Jesusa i z bliska skierował piłkę do siatki, dają swojej drużynie czas na walkę o pełną pulę.
Stracona bramka sprawiła, że goście całkowicie się pogubili i była to woda na młyn dla Manchesteru City. Kolejna wrzutka w pole karne i po raz kolejny znakomitym nosem strzeleckim popisał się Aguero, który uderzył głową po koźle i nie było takiej siły, by Guaita sięgnął futbolówki.
Mogło się wydawać, że to już koniec emocji na Etihad Stadium, ale nic z tych rzeczy. Już bowiem w doliczonym czasie gry na indywidualną szarżę zdecydował się Wilfried Zaha, który wpadł w pole karne, mocno wstrzelił piłkę przed bramką, a tam dość niefortunnie interweniował Fernandinho, który zdobył gola samobójczego. Sprowadzeni do parteru gospodarze nie byli już w stanie odpowiedzieć i spotkanie zakończyło się ostatecznie remisem.
***
Co wydarzyło się w równolegle rozegranych meczach Premier League? Bardzo ważne zwycięstwo odnieśli piłkarze Norwich City, którzy pokonali Bournemouth (1:0), a na innych boiskach dochodziło do podziału punktów. Arsenal zremisował z Sheffield United (1:1), West Ham United z Evertonem (1:1), a Brighton z Aston Villą – także (1:1).
gar, PiłkaNożna.pl