Dlaczego Real wygrał finał LM i dlaczego dobrze, że wygrał?
Trzy triumfy w Lidze Mistrzów w cztery lata sprawiają, że trzeba powiedzieć jasno: żyjemy w erze Realu Madryt. Za nami era Barcelony i Leo Messiego (cztery uszatki w dziesięć lat), ta Realu i Cristiano Ronaldo oraz Zinedine’a Zidane’a może być dalece bardziej efektowna.
Właśnie – Zidane’a. Felizidane – nazywali hiszpańscy dziennikarze Francuza kiedy był piłkarzem. To gra słów kojarząca nazwisko ze słowem: szczęściarz. Ale nie w szczęściu przecież tkwi przyczyna sukcesów Realu pod wodzą ZZ, choć i ono nie odmawia swego wsparcia jego zespołowi. Fachowość, spokój, pragmatyzm, trzeźwa głowa, umiejętność doboru współpracowników – to największe atuty Zizou jako trenera. Na nikogo się nie kreuje, na nikogo się nie sadzi, chętnie usuwa się w cień, nie jest na swoim punkcie przeczulony. Jest szczery wobec piłkarzy, a ci wiedzą, że ktokolwiek miałby go zmienić – będzie tylko gorzej. Dziś to on jest trenerskim ideałem, a nie Pep Guardiola bądź Jose Mourinho. Oni, ze swoją tryskającą uszami charyzmą, wyszli z mody; modny jest dziś nienachalny styl pana ZZ Top.
Sukces Realu wyrósł na glebie Primera Division. Juventus potrafi znakomicie grać w piłkę. W pierwszej połowie był lepszy. Ale nie zdołał połknąć Realu, choć miał go na widelcu. Nie dał rady, gdyż rywale w Serie A nie zmuszają Starej Damy by grała na najwyższym poziomie dłużej niż czterdzieści pięć minut w meczu. Barcelona i Atletico, ale także Sevilla, Valencia, Celta mogą być dumne: to one sparowały z Los Blancos tak znakomicie, to one wieszały mu na krajowych arenach poprzeczkę tak wysoko, że w meczu z takim kolosem jak Juventus Real potrafił przetrwać trudny moment i zadać decydujące ciosy gdy przejął inicjatywę. Real jest hegemonem Europy, dusi ją swoim buciorem właśnie dlatego, że tydzień w tydzień dostaje szkołę u siebie, na Półwyspie Iberyjskim.
Zwycięstwo Realu nad Juve to dobra wiadomość dla miłośników pięknego futbolu. Stara Dama jest świetna, jej styl, polegający na szturmie na początku spotkania, strzeleniu dwóch goli i potem obronie prowadzenia, jest piękny, choć piękno to specyficzne. Ale broń nas Boże przed naśladowcami! – zaprezentują bowiem same skutki uboczne. A z kolei naśladownictwo stylu Realu, którego istotę stanowi nieustanny atak, jest mile widziane wszędzie i zawsze.
Niech wszystkie zespoły próbują grać jak Los Blancos! Niech wszyscy trenerzy starają się być tacy Zidane’a! Niech wszyscy piłkarze dążą do celu tak uparcie jak Cristiano! Niech futbol ma twarz Realu!
Leszek Orłowski
„Piłka Nożna”