Przejdź do treści
Djurgardens potrafi grać spektakularnie

Ligi w Europie Liga Konferencji

Djurgardens potrafi grać spektakularnie

Los wyznaczył Lechowi Poznań nordycką ścieżkę w fazie pucharowej Ligi Konferencji Europy. Najbliższy rywal mistrza Polski nie ma w międzynarodowym towarzystwie takiego obycia jak Bodo/Glimt, co jednak nie oznacza, że będzie łatwiejszy do przejścia.


Magnus Eriksson to kluczowa postać Djurgardens.

Trzeba postawić sprawę jasno: awans do ćwierćfinału Conference League będzie sporym sukcesem tak dla polskiej, jak dla szwedzkiej piłki klubowej. Bo jeśli chodzi o dokonania na kontynentalnej scenie, w zasadzie jedziemy na tym samym wózku. Lech i Djurgardens zostały w Europie jako jedyni przedstawiciele swoich krajów. Krajów, które ostatnimi czasy mają w pucharach zdecydowanie pod górę.

Obecność w międzynarodowych zmaganiach na wiosnę nie jest dla Szwedów standardem. W poprzednim sezonie już na etapie fazy grupowej Allsvenskan miała tylko jednego reprezentanta, ale za to w Champions League. Malmoe FF próbowało sforsować bramy elity także w bieżących rozgrywkach, lecz boleśnie odbiło się od przeszkody w postaci Żalgirisu Wilno. Mistrzowie Szwecji 2021 dostali się do Ligi Europy, jednak wypadli w niej koszmarnie: byli w gronie dwóch zespołów, które nie wywalczyły choćby punktu. Spośród trzech klubów przystępujących do Ligi Konferencji tylko Djurgardens potrafiło przebrnąć kwalifikacje. Elfsborg został błyskawicznie wyjaśniony przez Molde, z kolei AIK w IV rundzie eliminacji musiał uznać wyższość czeskiego FC Slovacko.

WIĘCEJ NIŻ DWIE RUNDY

Dla sztokholmskiego klubu był to debiut na szczeblu grupowym, wszak udziału w Pucharze Intertoto w połowie lat 90. nie sposób traktować poważnie. Dotychczas największym osiągnięciem Djurgardens IF na arenie międzynarodowej było… przejście dwóch rund kwalifikacyjnych Pucharu UEFA w 2002 roku. Przy pozostałych podejściach Szwedzi zazwyczaj wywracali się na pierwszej przeszkodzie.

Niezależnie od rozstrzygnięcia dwumeczu z Lechem sezon 2022-23 zapisze się w annałach DIF. Droga do historycznego rezultatu rozpoczęła się na trudnym terenie, w Chorwacji. Djurgardens nie było faworytem, a dość pewnie uporało się z Rijeką. Rumuńskie Sepsi OSK wyrzuciło za burtę z jeszcze większym rozmachem. Kwestię promocji do fazy grupowej szwedzki zespół rozstrzygnął już w pierwszym spotkaniu z APOEL-em. Kiedy wydawało się, że dotarła do szczytu swoich możliwości, drużyna z dzielnicy Johanneshov pokazała, iż dopiero nabiera wiatru w żagle. Rozgrywki grupowe były w wykonaniu Djurgardens zjawiskowe; w całej LKE lepszym dorobkiem mógł pochwalić się tylko West Ham, do kompletu zabrakło Szwedom jedynie dwóch punktów zgubionych na obiekcie Shamrock Rovers. Potrafili grać mecze spektakularne – zwyciężyli w delegacji Molde, mimo że przegrywali już 0:2, a solidnie broniącemu Gent zaaplikowali na własnym terenie aż cztery gole.

Chociaż w krajach skandynawskich to rozwiązanie bardziej popularne niż w innych częściach kontynentu, prowadzenie zespołu przez duet trenerów mimo wszystko stanowi osobliwość. Na ławce Djurgardens dwuwładza panuje już od ponad czterech lat. Kim Bergstrand oraz Thomas Lagerloef przyszli do klubu z małego IK Sirius, gdzie również pracowali razem. W debiutanckim sezonie na Tele2 Arena sięgnęli po mistrzostwo, w następnych zajmowali kolejno czwarte, trzecie i drugie miejsce. Stała obecność w ligowej czołówce daje klubowi stabilność oraz spokój, ale zdarzyło się, że przez jednego z trenerów DIF musiało zmierzyć się z kryzysem natury wizerunkowej. Przed dwoma laty Bergstrand, zapytany w wywiadzie o kwestię liderowania, stwierdził, że w tej materii można się czegoś nauczyć od przywódców Niemiec z lat 30. i 40. ubiegłego stulecia. Szkoleniowiec szybko przeprosił, co nie zapobiegło wybuchowi skandalu. Pojawiały się nawet głosy nawołujące do zwolnienia Bergstranda, jednak dyrektor sportowy Bo Andersson pozostał nieugięty. To zresztą człowiek, którego bardzo trudno przekonać do zmiany zdania. Przydomek Bosse idealnie oddaje jego temperament, a także pozycję w Djurgardens. Wśród kibiców jest wręcz postacią pomnikową: wydatnie przyczynił się do tego, że bliski bankructwa klub stał się jednym z najzamożniejszych w kraju. Fundamentem polityki Anderssona przez długi czas było ściąganie młodych afrykańskich zawodników, promowanie ich, a następnie sprzedawanie do silniejszych lig. W ten sposób Szwecja stała się trampoliną do kariery między innymi dla Daniela Amarteya, Omara Colleya czy Tino Kadewere.

PRZED SEZONEM, ALE W RYTMIE

Jak w przypadku poprzedniego pucharowego rywala Kolejorza, kadra kolejnego oparta jest na rodzimych zawodnikach. W Djurgardens gra zaledwie sześciu obcokrajowców, przy czym tylko dwóch-trzech aspiruje do podstawowego składu. Na tym jednak kończą się podobieństwa do Bodo/Glimt. O ile bowiem norweską drużynę można określić mianem młodej, o tyle w zespole wicemistrzów Szwecji liczną grupę stanowią piłkarze zbliżający się do lub będący po trzydziestce. Jednym z nich jest Magnus Eriksson, kapitan i lider DIF. CV środkowego pomocnika co prawda nie rzuca na kolana (występował w dużych, ale jednak tylko skandynawskich klubach, wyjechał za chlebem do Chin, zaliczył parę sezonów w MLS), lecz w ubiegłym roku osiągnął taką dyspozycję, że wrócił do kadry narodowej. 32-latek odpowiada przede wszystkim za kreowanie, jego działania ubezpiecza natomiast Rasmus Schueller. 66-krotny reprezentant Finlandii przy Bułgarskiej jednak nie wystąpi z powodu zawieszenia za żółte kartki.

Stołeczna drużyna dysponuje dużym potencjałem w ataku. Wręcz trudno wskazać, kto z ofensywnego tercetu będzie stanowić największe zagrożenie dla Lecha. Joel Asoro to nominalny skrzydłowy, jednak odznaczający się instynktem strzeleckim – uwzględniając eliminacje, zdobył w LKE już siedem bramek. Szwed nigeryjskiego pochodzenia liznął poważnego futbolu: jako junior trafił do akademii Sunderlandu, później przeniósł się do Swansea, skąd był wypożyczany do Groningen oraz Genoi. Jako 17-latek zadebiutował w Premier League. Dziś ma 23 lata i liczy, że grą w europejskich pucharach zapracuje na drugą szansę na Zachodzie. Takich nadziei raczej nie żywi już drugi ze skrzydłowych, Gustav Wikheim. To piłkarz, który parę sezonów temu nieźle prezentował się w Midtjylland. W swym prime timie Norweg postanowił wyjechać do saudyjskiego Al-Fateh, z którego rok temu przeniósł się do Djurgardens. W ofensywie DIF rzuca się w oczy wymienność funkcji: skrzydłowi często strzelają, dziewiątka zaś zalicza sporo asyst. Victor Edvardsen w minionym sezonie ligowym ośmiokrotnie otwierał kolegom drogę do bramki. Nie przeszkadza mu to w byciu najlepszym snajperem drużyny.

Edvardsen trafił na Tele2 Arena w styczniu 2022 z Degerfors, które rok wcześniej awansowało do Allsvenskan. Napastnik jest wzorcowym przykładem strategii transferowej Djurgardens, polegającej na pozyskiwaniu zawodników głównie z mniejszych szwedzkich klubów. Swoistą fabrykę talentów dla 12-krotnych mistrzów kraju stanowi Brommapojkarna – tylko tej zimy sprowadzono stamtąd tercet nastolatków, za łączną kwotę przekraczającą półtora miliona euro. Wilmer Odefalk oraz bracia Lucas i Theo Bergvallowie mieli propozycje z różnych zakątków Europy, uznali jednak, że to DIF będzie idealnym miejscem do rozwoju. Drużynę duetu Bergstrand – Lagerloef wzmocniło także dwóch wyróżniających się w ubiegłym sezonie ligowców: ofensywny pomocnik Oliver Berg, kupiony za około 700 tysięcy euro z Kalmar FF, a także Carlos Moros, który po odejściu z Łódzkiego Klubu Sportowego wypromował się w barwach Mjaellby. Hiszpan tworzy duet stoperów z doświadczonym Marcusem Danielsonem – tym samym, który podczas barażowego meczu z Polską fatalnie pomylił się w akcji bramkowej Piotra Zielińskiego.

Kolejorz ponownie trafił na rywala, z którym korzystniej jest grać wczesną wiosną niż w środku lata. Sezon w lidze szwedzkiej tradycyjnie wystartuje dopiero na początku kwietnia. Jednak w odróżnieniu od Bodo/Glimt, przygotowania Djurgardens do potyczek z mistrzem Polski nie bazują wyłącznie na sparingach. Zespół ze Sztokholmu ma za sobą trzy mecze o punkty w ramach fazy grupowej Pucharu Szwecji.

Konrad WITKOWSKI

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024