Chorwacja w finale mistrzostw świata!
Chorwacja rozegrała trzecią dogrywkę w mistrzostwach świata i pierwszy raz nie potrzebowała rzutów karnych, żeby rozstrzygnąć spotkanie na swoją korzyść. Pokonała Anglię 2:1 i w meczu o mistrzostwo świata zmierzy się z Francją.fot,. Carl Recine/Reuters
Anglicy rozpoczęli spotkanie najlepiej, jak mogli. Jeden z Wyspiarzy był faulowany przez Lukę Modricia tuż przed polem karnym Chorwatów w 4 minucie. Do piłki podszedł Kieran Trippier i świetnym strzałem wyprowadził Synów Albionu na prowadzenie. Fakt, że Anglicy wyszli na prowadzenie nie oznaczało jednak, że zaczęli bronić wyniku. Poszli za ciosem, a Chorwaci sprawiali wrażenie, jakby nie nadążali za rywalami.
W 22 minucie Harry Kane miał bardzo dobrą szansę na podwyższenie prowadzenia. Po otrzymaniu podania wyszedł na sam z Danijelem Subasiciem, ale Chorwat najpierw obronił pierwsze uderzenie Anglika, a później utrudnił mu dobicie strzału. Trudno jednak było nie odnieść wrażenia, że Synowie Albionu powinni prowadzić już 2:0. Niedługo później w świetnej sytuacji strzeleckiej znalazł się Jesse Lingard. Anglik miał piłkę 10 metrów przed bramką i nie był pilnowany przez rywali. Nie trafił jednak w światło chorwackiej bramki.
W pierwszej połowie można było odnieść wrażenie, że Chorwatom brakuje w grze dynamiki. Bardzo możliwe, że było to spowodowane dwoma wyczerpującymi spotkaniami w 1/8 i 1/4 finału. 120 minut i karne rozegrane z Danią i Rosją prędzej czy później musiały się odbić na ich dyspozycji fizycznej.
Początek drugiej połowy mógł wskazywać, że obraz spotkania nie ulegnie zmianie – przewagę mieli Anglicy. Chociaż coraz odważniej zaczynali grać piłkarze z Bałkanów, to Synowie Albionu stanęli przed kolejnymi szansami na strzelenie bramek. W 63 i 67 minucie pod bramką Subasicia znaleźli się odpowiednio Raheem Sterling i Kane. Żaden z nich nie trafił jednak do siatki.
Anglicy pożałowali zapewne niestrzelonych sytuacji w 68 minucie. Świetnym zagraniem z boku popisał się Sime Vrsaljko, a piłkę do siatki z bliskiej odległości skierował Ivan Perisić. Piłkarz Interu kilka chwil później mógł podwyższyć prowadzenie, ale strzelając z kąta, trafił w słupek bramki Jordana Pickforda. Dobijał Ante Rebić, ale strzał Chorwata bez problemu złapał angielski bramkarz.
Gol był tym, czego piłkarzom z Bałkanów najbardziej brakowało. Zaczęli grać zdecydowanie szybciej i odważniej, co zaskoczyło Anglików. Role się odwróciły – to Synowie Albionu sprawiali wrażenie pogubionych – popełniali błędy, nie byli w stanie powstrzymać nakręconych bramką Chorwatów. Bliski rozstrzygnięcia meczu przed upływem regulaminowego czasu gry był Mario Mandżukić. Chorwat w 83 minucie przyjął piłkę i z kąta strzelił wprost w ręce Pickforda. Ostatecznie reprezentacje w regulaminowym czasie gry nie były w stanie rozstrzygnąć, kto ma zagrać w finale, wobec czego sędzia zarządził dogrywkę.
W dogrywce rywalizacja się wyrównała. Anglicy najwyraźniej potrzebowali przemówienia trenera, żeby wrócić do swojej gry. Oni też jako pierwsi stworzyli sobie bardzo dobrą okazję. W 99 minucie dośrodkowanie z rzutu rożnego dotarło do Johna Stonesa, a ten strzelił w kierunku bramki Subasicia. Na posterunku był jednak jeden z chorwackich obrońców, który wybił futbolówkę głową z linii bramkowej.
W drugiej części dogrywki kibice doczekali się rozstrzygającego trafienia. Ivan Perisić zagrał główką za obrońców, a do piłki wyszedł Mario Mandżukić. Napastnik celnym strzałem wyprowadził Chorwatów na prowadzenie, którego nie oddali już do końca spotkania i to oni zagrają z Francją o mistrzostwo świata.
RK, PilkaNozna.pl