Przejdź do treści

Polska Ekstraklasa

Arkadiusz Piech: Leży mi ta Legia

– Jedną bramkę strzeliłem lewą nogą, drugą głową, a trzecią prawą nogą. I wygraliśmy. W tym meczu było wszystko – mówił zdobywca hat-tricka dla Ruchu w wygranym 3:2 spotkaniu z Legią. Arkadiusz Piech w sumie strzelił już warszawskiemu klubowi pięć goli.

25-letni napastnik Ruchu ma patent na Legię. Strzelał jej kiedy Ruch wygrywał z nią 1:0, strzelał kiedy remisował 1:1. Teraz znów poprowadził chorzowian do zwycięstwa. – Na najwyższym szczeblu rozgrywek to mój pierwszy hat-trick. Jak sobie pomyślę to wychodzi, że Legii strzeliłem już pięć goli. Jakoś leży mi ta Legia. Bardzo dobrze mi się z nimi gra – przyznał bohater spotkania. – Wcześniej oglądałem w hotelu mecz ligi angielskiej, w którym Manchester United przegrywał 0:2. Dopiero później Wojtek Grzyb powiedział mi, że skończyło się 4:2 dla MU, a trzy bramki strzelił Wayne Rooney. Analogia? Nie będę się porównywać. Zawsze chciałem grać jak Ronaldinho. Chociaż oczywiście ja tak nie gram jak on. Ale chciałbym – przyznał rozchwytywany po zakończeniu spotkania.

Mecz z Legią długo nie zapowiadał takiego scenariusza z Piechem w roli wybitnej, nie tylko po prostu pierwszoplanowej. Gdyby w ostatnich sekundach pierwszej połowy nie przechytrzył Marijana Antolovicia i Marcina Komorowskiego pewnie Legia po przerwie nadal kontrolowałaby spotkanie. Jednak Piech strzelił, a w drugiej połowie dołożył dwa trafienia w ciągu minuty. – Przed rozpoczęciem drugiej połowy stanęliśmy w kółku i wzajemnie się mobilizowaliśmy. Trener powiedział, żebyśmy się w końcu obudzili. Przede wszystkim mieliśmy grać twardo w obronie. Udało się. Super. A mecz zaczęliśmy słabo. Jakbyśmy stanęli, jakbyśmy z szatni nie wyszli. Mieliśmy wiarę, ale ciężko było na początku. Mówiliśmy sobie, żeby zostawić serce, dać z siebie wszystko i zejść z boiska niepokonanym – powiedział Piech najwybitniejszy w tej chwili „specjalista” od Legii.

– Każda bramka padła w inny sposób. Dwie były podobne, bo miałem pozycje sam na sam z bramkarzem, ale raz strzelałem lewą nogą, a raz prawą. Raz trafiłem głową. Jak to się działo? W pierwszym przypadku obrońca się „obciął”. Celowałem „po długim słupku”, a wpadła piłka wpadła między nogami bramkarza. Łukasz Janoszka wrzucał, piłka przeleciała na drugą stronę, Maciek Jankowski podał do Wojtka Grzyba. On wrzucał, a ja z głowy strzeliłem. Za trzecim razem znowu dostałem podanie od Maćka Jankowskiego, wyszedłem na czystą pozycję i znowu trafiłem bramkarzowi między nogami. Ten występ na pewno zapisze się w mojej historii. Chociaż mecz życia chyba jeszcze przede mną – powiedział napastnik chorzowian.

Źródło: ASInfo

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 42/2024

Nr 42/2024