3 strzały celne i 3 stracone bramki. Czy Szczęsny był aż tak słaby przeciwko Interowi?
Marzenia Polaka o zachowaniu czystego konta w konfrontacji Barcelony z Interem Mediolan skończyły się bardzo szybko. Ostatecznie dzisiejszą potyczkę kończy z fatalnym bilansem – 3 celne uderzenia rywali i 3 stracone bramki.
Były reprezentant naszej kadry narodowej został pokonany już w 1. minucie hitowej potyczki tegorocznej edycji Champions League. Chytrym strzałem piętą zaskoczył go Marcus Thuram. Francuski napastnik uderzył idealnie i nie dał szans Szczęsnemu na udaną reakcję.
Już kilkanaście minut później wychowanek Agrykoli Warszawa znów był zmuszony wyciągać futbolówkę z własnej siatki. Tym razem żadnych szans nie dał mu Denzel Dumfries. Holender z bardzo bliskiej odległości uderzył piekielnie mocnymi „nożycami” i w tej sytuacji również bramkarz nie mógł zrobić nic więcej.
Po trafieniu utalentowanego reprezentanta Oranje do ataku ruszyła drużyna Barcelony. Podopieczni trenera Hansiego Flicka jeszcze przed zmianą stron zdołali doprowadzić do remisu po trafieniach autorstwa Lamine’a Yamala oraz Ferrana Torresa. Wówczas Blaugrana całkowicie przejęła inicjatywę i Szczęsny nie znajdował się właściwie wcale w kadrze realizatora.
Nie był wykorzystywany nawet do rozgrywania akcji, bo gospodarze całkowicie zepchnęli panujących mistrzów Włoch do defensywy. Początek drugiej odsłony pozwolił Interowi na odzyskanie piłki. Raz 35-letni golkiper musiał wyjść na przedpole. Świetnie zareagował bardzo daleko od swojego pola karnego, a kilka minut później i w końcówce regulaminowego czasu znów powtórzył ten wyczyn, gdy uprzedził Dumfriesa.
Polak nie zatrzymał Holendra przy rzucie rożnym w 65. minucie gry. Dumfries skompletował wówczas dublet i dał Interowi ponowne prowadzenie. W tej sytuacji popularny „Szczena” mógł już zachować się nieco lepiej. Najpierw podjął decyzję o wyjściu z bramki, ale ostatecznie zawahał się z jego kontynuowaniem do samego końca. Cofnął się na linię bramkową, ale nie był już w stanie sięgnąć piłki po strzale Dumfriesa i rykoszecie od Ronalda Araujo.
Podsumowując, sama statystyka trzech straconych bramek z trzech celnych prób Interu wydaje się być zdecydowanie nieadekwatna dla jednoznacznego ocenienia występu Szczęsnego. Jednocześnie Polak na pewno mógł spisać się lepiej przy trzecim golu i tym razem nie zrobił nic wielkiego, by uchronić Barcę przed stratą gola. Na minus także jego słynne „lagi”, z których żadna nie znalazła drogi do celu.
Nie był także nader często angażowany w budowanie szans Barcy (co widać po poniższych statystykach kontaktów z piłką oraz podań), ale kilka razy sam udanie wyszedł na przedpole i zażegnał groźnie zapowiadające się ofensywne wypady Dumfriesa.