To nie jest dobra wiadomość dla kibiców Miedzi, którzy po raz drugi w historii muszą przełknąć gorycz spadku po zaledwie roku. Po raz pierwszy legniczanie przeżyli taką historię w sezonie 2018-19. Miedź wówczas przez cały sezon była prowadzona przez
Dominika Nowaka, jednak zaufanie do trenera nie przełożyło się na oczekiwane wyniki.
W bieżącym sezonie odpowiedzialny za awans Wojciech Łobodziński został pożegnany w październiku. Zastąpił go Grzegorz Mokry. Były szkoleniowiec Wigier Suwałki dobrze zaczął pracę z Miedzią, jednak później wszystko wróciło do normy. Ogółem w 30 meczach legniczanie wygrali tylko cztery razy, do tego 10-krotnie zremisowali i ponieśli aż 16 porażek (tylko Lechia Gdańsk ma ich więcej).
Po awansie włodarze Miedzi zapewniali, że w drugim podejściu do gry w elicie wyciągną wnioski z pierwszego nieudanego. Po raz kolejny okazało się jednak, że legniczanie byli za mocni na I ligę, ale okazali się zbyt słabi na Ekstraklasę. Osiągi Miedzi mogą jednak dziwić, ponieważ na zapleczu Ekstraklasy patrzyła z góry na Widzew Łódź i Koronę Kielce, a po awansie ta hierarchia wywróciła się do góry nogami.
Widzew i Korona prawdopodobnie przyszły sezon zaczną w Ekstraklasie, a Miedź wróci do ligi, z którą jest najmocniej kojarzona.
PilkaNozna.pl