Oba
zespoły przystąpiły do tego meczu w nastrojach dalekich od
idealnych. Miedziowi nie wygrali w lidze od 3 października, a w
dwóch ostatnich spotkaniach na swoim stadionie tylko remisowali,
choć zarówno z Lechią Gdańsk, jak i ze Stalą Mielec prowadzili.
Z kolei Górale odnieśli w tym sezonie zaledwie jedno zwycięstwo –
beniaminek potrzebuje punktów jak powietrza.
Jakby
zmartwień było mało, trener Krzysztof Brede nie mógł wystawić
do gry Kamila Bilińskiego (najlepszy strzelec drużyny), Bartosza
Jarocha i Filipa Modelskiego. U tych zawodników ostatnie testy na obecność
koronawirusa dały pozytywne rezultaty.
Pomimo
kłopotów, to gospodarze lepiej rozpoczęli poniedziałkowe
spotkanie. Już w 12. minucie sędzia Szymon Marciniak podyktował
rzut karny dla Podbeskidzia. Lubomir Guldan sfaulował 19-letniego
Maksymiliana Sitka. Otwarcia wyniku jednak nie było – Łukasz
Sierpina fatalnie przestrzelił. Skrzydłowy Górali poślizgnął
się przy wykonywaniu rzutu karnego i w efekcie piłka poszybowała
nad bramką.
Podbeskidzie
było jednak konsekwentne i wkrótce postawiło na swoim. W
23. minucie zmagań gospodarze egzekwowali rzut rożny. Dośrodkowanie
przedłużył głową w polu karnym Węgier Gergo Kocsis, zaś pomocnik Mateusz
Marzec z bliskiej odległości wpakował piłkę do siatki.
Goście z Lubina ruszyli do odrabiania strat. Przed przerwą Zagłębie miało kilka niezłych sytuacji do strzelenia wyrównującego gola, jednak w bramce Podbeskidzia dobrze spisywał się doświadczony Michal Pesković.
Po pierwszej połowie było 1:0 dla zespołu trenera Brede.
Górale długo utrzymywali prowadzenie, jednak w końcu ich defensywa dała się zaskoczyć. W 71. minucie Dejan Drażić podał w polu karnym do Roka Sirka, zaś słoweński napastnik odwrócił się w stronę bramki i mocnym, płaskim strzałem zaskoczyć Peskovicia.
Podbeskidzie zdołało bardzo szybko podnieść się po tym ciosie. O losach rywalizacji zdecydowała sytuacja z 74. minuty. Koszmarny błąd popełnił Dominik Hładun, który w polu karnym źle przyjął piłkę zagraną przez kolegę z zespołu. Pomyłkę bramkarza Zagłębia wykorzystał Desley Ubbink, który przejął piłkę i z bliskiej odległości wpakował ją do siatki. Trener Brede miał wyczucie, wpuszczając holenderskiego pomocnika na boisko zaledwie 180 sekund wcześniej.
Dla beniaminka z Bielska-Białej to dopiero druga wygrana w tym sezonie. Podbeskidzie awansowało na 14. miejsce w tabeli Ekstraklasy.
kwit,
PiłkaNożna.pl