Sezon rozpoczęli z tym samym założeniem, lecz w zupełnie odmiennym stylu. Nie zmienia to jednak rangi ich potyczki. Starcie piłkarzy Manchesteru City z zawodnikami Liverpoolu będzie absolutnym szlagierem ósmej kolejki Premier League. Oto dziesięć pytań przed jej startem.
Z jakim skutkiem Jordan Pickford wróci między słupki?
W miniony weekend Anglik zasiadł na ławce rezerwowych po raz pierwszy od 120 spotkań na poziomie Premier League. Jego miejsce w wyjściowym składzie zajął Robin Olsen. I choć Szwed spisał się całkiem dobrze – gdyby nie jego interwencje, Everton niechybnie straciłby więcej niż dwa gole – pozycji numer jeden nie utrzyma. – Jordan wróci na boisko w starciu z Manchesterem United – jeszcze przed potyczką ze Srokami zapowiedział Carlo Ancelotti.
Włoch uargumentował swój zaskakujący wybór chęcią dania chwili oddechu Pickfordowi. Minione tygodnie były dla niego bardzo trudne, szczególnie pod względem psychicznym. Pytanie, czy pauza podziała na niego motywująco i odświeżająco, czy może wprost przeciwnie? Jako pierwsi sprawdzą to piłkarze Manchesteru United, którzy nie imponują ostatnio dyspozycją strzelecką. Stając naprzeciwko Marcusa Rashforda, Bruno Fernandesa, Anthony’ego Martiala, Masona Greenwooda i Edinsona Cavaniego, bramkarz Reprezentacji Anglii nie może jednak nastawiać się na bezrobotne popołudnie.
Czy Leeds United znów odpowie na porażkę zwycięstwem?
W zeszły poniedziałek podopieczni Marcelo Bielsy nie dali rady Leicester City. To bardzo zły omen dla Crystal Palace. Pawie bardzo dobrze reagują bowiem na niepowodzenia. Po przegranej z Liverpoolem pokonały Fulham. Po ulegnięciu Wolverhampton – wygrały z Aston Villą. Teraz zrobią wszystko, by wywieźć trzy punkty z Selhurst Park. W bieżących rozgrywkach udało się to dotąd tylko Evertonowi.
Czy Edouard Mendy przebije Petra Cecha?
Kameruńczyk zanotował zjawiskowe wejście do nowego klubu. W siedmiu występach zachował aż sześć czystych kont. Trzy z nich są efektem bardzo dobrej postawy w rywalizacji na niwie Premier League. To powtórzenie osiągnięcia Petra Cecha, który w 2004 roku również przywitał się z ligą swoistym bramkarskim hat-trickiem. „Czteropaka” jednak nie skompletował, Mendy jak najbardziej może. Ba, ma na to ogromną szansę! Kolejnym rywalem Chelsea będzie Sheffield United. Drużyna legitymująca się najmizerniejszym dorobkiem ofensywnym w stawce (ex aequo z Burnley). The Blades zdobyli dotąd trzy bramki. Na czwartą mogą poczekać zdecydowanie dłużej niż do soboty.
Jak West Ham spisze się w roli faworyta?
W bieżącym sezonie ligowym Młoty znajdowały się w takiej pozycji tylko raz, choć i wówczas nie było to specjalnie mocno wyeksponowane. W pierwszej kolejce mierzyły się z Newcastle United i przegrały. Potem londyńczycy zaliczyli serię meczów z drużynami, których ambicją jest gra w europejskich pucharach. Osiągnęli wyniki znacząco wykraczające poza oczekiwania.
W starciu z Fulham na piłkarzach Davida Moyesa spocznie o wiele większa presja. Już nie mogą, a muszą. Każdy inny wynik niż ich triumf będzie trudny do zaakceptowania przez nich samych, ich pracodawców oraz kibiców. Zakłóci pozytywną atmosferę, zaburzy równowagę i rytm. Szkoda byłoby, gdyby wysiłek minionych tygodni – szczególnie w aspekcie budowania pewności siebie – został w pewnym stopniu zaprzepaszczony.
Czy w rywalizacji Leicester City z Wolverhampton padną gole?
Lisy to obok Tottenhamu i Liverpoolu najbardziej bramkostrzelni przedstawiciele Premier League. Liczba siedemnastu trafień robi wrażenie. Wilki należą natomiast do ścisłej czołówki, jeśli chodzi o postawę defensywy. Cztery czyste konta robią wrażenie. Czy ze zderzenia obu stylów gry może wyniknąć bezbramkowy remis. Może, jak najbardziej, jeszcze jak. Dowodzą temu dwa poprzednie mecze obu drużyn. Na King Power Stadium było 0:0, na Molineux… 0:0. W powietrzu unosi się zapach hat-tricka. Na opak, wszak bez goli.
Czy Manchester City będzie wystarczająco skuteczny?
O The Citizens można w pierwszej fazie sezonu napisać wiele, ale nie to, że są – jak mawiają Anglicy – kliniczni. Innymi słowy, nie wykorzystują dostatecznie wielu sytuacji do pokonywania golkiperów rywali. I o ile w zmaganiach na poziomie Ligi Mistrzów nie odbija się to na wynikach, o tyle w rywalizacji w angielskiej ekstraklasie już tak. Nie ma przypadku w tym, iż Kevin De Bruyne i spółka zajmują na razie zaskakująco odległe, dziesiąte miejsce w tabeli. W minionych czterech kolejkach strzelili cztery gole.
Do pokonania Liverpoolu jedno trafienie może nie wystarczyć. Doskonale wie to Pep Guardiola, który po zwycięstwie nad Olympiakosem Pireus przyznał, że jego piłkarze muszą wykazywać się większą skutecznością przed bramką przeciwnika. Inaczej będzie im trudno o nawiązanie wyrównanej walki z The Reds.
Wzmocnieniem formacji ofensywnej Manchesteru City jest powracający po kontuzji Gabriel Jesus. Nawet, jeśli Brazylijczyk nie będzie gotowy do wybiegnięcia na murawę od pierwszej minuty, upragniona możliwość skorzystania ze środkowego napastnika niewątpliwie cieszy szkoleniowca ekipy z Etihad Stadium.
Kto wystąpi w środkowej części ataku Liverpoolu?
Niemal przez cały okres pracy Juergena Kloppa na Anfield, niepodważalnym numerem jeden w tej strefie boiska był Roberto Firmino. Łącznik pomiędzy pomocą a atakiem, zawodnik określany przez Niemca mianem silnika zespołu. Zdobywanie bramek idzie mu jednak opornie. W ostatnich 30 występach w barwach klubowych strzelił 3 gole. Dokładnie tyle samo piłek w siatce w meczu z Atalantą Bergamo umieścił Diogo Jota.
To właśnie Portugalczyk jest drugim – a dla wielu osób pierwszym – kandydatem do gry w wyjściowym składzie The Reds w trakcie potyczki z Manchesterem City. Nie ma się czemu dziwić, 23-latek robi prawdziwą furorę. W premierowych 10 meczach dla Liverpoolu zdobył 7 bramek. Od 1993 roku i popisów Robbiego Fowlera żaden zawodnik nie zanotował lepszego startu kariery w czerwonej części Merseyside.
– Dobre występy nigdy nie przysparzają mi bólu głowy – twierdzi Klopp. Mimo to, szkoleniowiec mistrzów Anglii wie, że przed podróżą do Manchesteru ma do podjęcia bardzo ważną decyzję. Taką, która może zaważyć na ostatecznym wyniku szlagieru.
Czy Arsenal zatrzyma Jacka Grealisha?
Od początku sezonu Anglik dorównuje samemu sobie z minionych miesięcy. W zmaganiach na poziomie Premier League bierze udział w akcjach bramkowych średnio co sześćdziesiąt spędzonych na murawie minut. Na jego dorobek składają się cztery trafienia i pięć finalnych podań. Nawet, kiedy Aston Villi nie idzie, on nadal gra jak z nut.
Fałszować nie zwykła dotąd jednak także defensywa Arsenalu, efektywnie wspierana przez pomocników. W rezultacie Kanonierzy zainkasowali tylko siedem goli, co stanowi najlepszy wynik w całej lidze. Jeśli w starciu z The Villans formacja obronna znów stanie na wysokości zadania, Mikel Arteta może liczyć na kolejne trzy punkty. Odblokowany Pierre-Emerick Aubameyang powinien bowiem wykorzystać drastyczną obniżkę formy Tyrone’a Mingsa i jego partnerów z bloku destrukcyjnego.
***
Brighton – Burnley
Typ PN: 1
Southampton – Newcastle
Typ PN: 1
Everton – Manchester United
Typ PN: 2
Crystal Palace – Leeds United
Typ PN: 2
Chelsea – Sheffield United
Typ PN: 1
West Ham – Fulham
Typ PN: 1
West Brom – Tottenham
Typ PN: 2
Leicester City – Wolverhampton
Typ PN: X
M. City – Liverpool
Typ PN: 2
Arsenal – Aston Villa
Typ PN: 1
Maciej Sarosiek