Wart więcej niż stu ministrów
Jedni uważają go za populistę, inni widzą w nim lidera i kogoś, kto zasygnalizował problem, na który zawodowi politycy nie mieli czasu. Marcus Rashford jest idolem nie tylko za sprawą popisów na boisku.
Marcus Rashford dał się poznać nie tylko jako wysokiej klasy piłkarz, ale również jako aktywny działacz społeczny. (fot. Reuters)
GRZEGORZ GARBACIK
Jeśli wejdziesz między wrony, musisz krakać jak one. Problem, którym zajął się napastnik Manchesteru United mógł się wydawać stricte polityczny, jednak Rashford uznał, że w żadne półśrodki przynależne tej klasie bawić się nie będzie i rozpoczął walkę na własnych zasadach.
Głodne dzieci
22-letni Anglik upomniał się publicznie o program wydawania posiłków dzieciom w szkołach podczas letniej przerwy. Poruszył temat tak oczywisty, że aż niemożliwe się wydawało, by jego postulat został zignorowany. Zwłaszcza że jako jeden z czołowych napastników świata dysponuje odpowiednimi platformami, by jego głos mógł wybrzmieć donośnie. Jeszcze podczas pandemicznej przerwy w rozgrywkach Rashford zaapelował do premiera Borisa Johnsona, by dzieci – szczególnie te najbiedniejsze – nie straciły podczas wakacji przywileju darmowych posiłków. Piłkarz podzielił się przy okazji wspomnieniami z młodzieńczych lat, kiedy to możliwość zjedzenia obiadu w szkole była dla niego ważna.
Sprawa uzyskała ogromny rozgłos, kierujący państwem Torysi zgodzili się na utrzymanie pomocy. Darmowe posiłki podczas sześciu wakacyjnych tygodni zostały zamienione na specjalne bony żywieniowe, które trafiły do 1,3 miliona dzieci w całej Anglii. O krucjacie piłkarza rozpisywały się media w kraju, ale nie tylko. Cały świat usłyszał, że w Manchesterze jest chłopak, który nie tylko świetnie gra w piłkę, ale również walczy o prawa tych, którzy sami bronić się nie mogą, których głos zaginąłby gdzieś w kakofonii politycznych frazesów i jałowych debat.
– Tu nie chodzi o politykę, a o ludzi. O człowieczeństwo. Kiedy spoglądam w lustro, zadaję sobie pytanie, czy zrobiłem wszystko, by chronić tych, którzy z różnych względów nie mogą tego zrobić sami – stwierdził Rashford. – Jakiekolwiek polityczne powiązania nie grają tu roli, bo co do jednego chyba wszyscy możemy się zgodzić. – Żadne dziecko nie powinno kłaść się spać głodne.
Oprócz płynących ze wszystkich stron słów podziękowania i zachwytu, piłkarz został uhonorowany także w nieco bardziej namacalny sposób. Dzieci w jednej ze szkół w Birmingham wybrały go na patrona klasy, a zwyczajowo takiego zaszczytu dostępują osoby, które prezentują określone wartości. W tym roku Rashford pokonał między
innymi Martina Luthera Kinga czy słynnego Davida Attenborough. Oprócz tego snajper Czerwonych Diabłów otrzymał również Order Imperium Brytyjskiego, ale dużo szczersze były podziękowania ze strony dzieci. Rashford od początku był bowiem dla polityków bardzo niewygodny, ponieważ nie szedł na kompromisy i nie słuchał tych, którzy mówili mu, że czegoś nie da się zrobić. Ludzie zasiadający w Parlamencie zdecydowanych i szybkich działań z kolei nie lubią, u nich wszystko – a w Wielkiej Brytanii w szczególności – trzeba dziesięć razy przedyskutować i rozważyć, nawet tak prostą kwestię jak nakarmienie tych, których często nie stać na ciepły posiłek. O ile Boris Johnson przy pierwszej szarży piłkarza się ugiął, to kiedy tylko nadarzyła się okazja, zdecydował o tym, by program pomocy zawiesić.
Nadal robię swoje
Rząd uznał, że podczas październikowej przerwy, a także w trakcie ferii świątecznych, bony żywieniowe nie będą obowiązywać. O przedłużenie programu apelowała Partia Pracy, jednak jej wniosek upadł w zdominowanej przez Torysów Izbie Gmin.
Tygodniowy koszt wyżywienia jednego dziecka to 133 funty, a jak zauważał Marcus Rashford, granica pomiędzy progiem, za którym dzieci łapią się do programu, jest dość cienka. Od momentu wybuchu pandemii uczestniczy w nim 2,2 miliona osób, a 1,5 mln ludzi brakuje naprawdę niewiele, by móc wnioskować o bony żywieniowe.
Piłkarz Manchesteru cały czas trzymał jednak rękę na pulsie i już na początku września wystosował do premiera list, w którym zaapelował o przygotowanie kompleksowego planu, dziękując mu jednocześnie za dotychczasowe doraźne działania. Jak wynika z informacji dziennika „The Guardian” odpowiedź na list do tej pory nie została wystosowana. Co więcej, rządzący Konserwatyści uznali, że skoro i tak przeznaczali na pomoc socjalną związaną z koronawirusem i jego skutkami środki większe niż do tej pory o 9,3 miliarda funtów, dosypywanie kolejnych milionów nie powinno już mieć miejsca. – Ludzie pytają mnie, jak mogę spać po głosowaniu przeciwko przedłużeniu programu, a ja za każdym razem odpowiadam, że świetnie – tłumaczył Bob Bradley, jeden z przedstawicieli Partii Konserwatywnej. – Rozdawanie jedzenia dzieciom jedynie wzmaga ich uzależnienie od państwa.
Na polityków ponownie spadły więc gromy, a tymczasem Rashford, tuż po rozegraniu znakomitej partii w wyjazdowym meczu Ligi Mistrzów z Paris Saint-Germain, dał jasno do zrozumienia, że on broni składać nie zamierza i będzie kontynuował kampanię na rzecz dzieci. – Kiedy tylko kibice wrócą na stadiony, Marcus powinien zostać pierwszym piłkarzem Manchesteru United, któremu na Anfield zostanie zgotowana owacja na stojąco – mówił Andy Robertson z Liverpoolu i bardzo możliwe, że się nie pomylił. Rashford wysłał bowiem sygnał, że będzie cały czas przyglądał się politykom oraz ich działaniom, a dzięki jego rozpoznawalności do akcji pomocy dzieciakom, zamiast rządu, zaczęli masowo przyłączać się ludzie z wielu branż, którzy mimo trudnej sytuacji finansowej, chcą dołożyć swoją cegiełkę, oferując towar i usługi.
Przeciwko Johnsonowi i jego gabinetowi, a ramię w ramię z Rashfordem i jego kampanią, kroczyć zamierzają również samorządowcy, a także część posłów partii rządzącej, choć tych w głosowaniu wyłamało się jedynie pięciu. To wciąż niewiele, ale kropla drąży skałę. Na razie to jednak o napastniku Manchesteru United mówi się, że jest wart więcej niż stu ministrów.
TEKST UKAZAŁ SIĘ W TYGODNIKU „PIŁKA NOŻNA” (44/2020)